Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Nauczanie w Europie Wschodniej i byłym Związku Radzieckim

Nauczanie w Europie Wschodniej i byłym Związku Radzieckim

Część 1

  • Żywość wojny w Europie Wschodniej
  • Trudności gospodarcze po upadku komunizmu
  • Strata psychiczna w krajach byłego Związku Radzieckiego
  • Problemy z adaptacją filozofii buddyzmu
  • Patrząc na negatywne skutki upadku komunizmu
  • Ubóstwo w Rumunii
  • Nienawiść etniczna w Transylwanii

Podróże po Europie Wschodniej 01 (pobieranie)

Część 2

  • Sekciarskie podejście do buddyzmu
  • Podziemna praktyka duchowa
  • Spotkanie z Jetsunmą Tenzin Palmo w Krakowie
  • Konieczność dostosowania klasztorny śluby do współczesnych czasów i okoliczności

Podróże po Europie Wschodniej 02 (pobieranie)

Część 3

  • Pozostałości infrastruktury holokaustu
  • Rozpad żydowskiej części Auschwitz
  • Trudy znoszone przez okupowane kraje w czasie wojny
  • Różne wersje historii
  • Zwiedzanie pomnika Powstania Warszawskiego
  • Dezorganizacja byłego Związku Radzieckiego
  • Kontrowersyjny lama
  • Porównanie chińskiego komunizmu w Tybecie z sytuacją w Rosji i na Litwie
  • Jak buddyzm tybetański jest postrzegany w byłym Związku Radzieckim?

Podróże po Europie Wschodniej 03 (pobieranie)

Uwaga: Poniższy tekst to osobny opis tej samej podróży. Nie jest to zapis powyższych rozmów audio.

Planowanie podróży do Europy Wschodniej i byłego Związku Radzieckiego (FSU) było przygodą samą w sobie, z moim paszportem zgubionym dwukrotnie w amerykańskiej poczcie, ambasada Ukrainy odmówiła mi wizy, a biuro podróży trzymało moją pilną trasę na dole stos papierów. Zadzwoniłem do miejsc w Europie Wschodniej, aby powiadomić ich o datach mojej wizyty, a człowiek z Petersburga miał zorganizować część trasy w FSU. Ale wkrótce dowiedziałem się, że zorganizowanie 16-miastowej wycieczki dydaktycznej do byłych krajów komunistycznych sprawiło, że podróże po Indiach wyglądały jak bułka z masłem.

Moim pierwszym przystankiem w Europie Wschodniej była Praga, piękna stolica, której budynki były stosunkowo nietknięte podczas II wojny światowej. Zatrzymałem się u Marushki, przemiłej kobiety, z którą korespondowałem przez kilka lat, chociaż nigdy się nie spotkaliśmy. Była dwukrotnie hospitalizowana z powodu trudności emocjonalnych i opowiadała mi jeżące włosy historie o byciu w komunistycznym zakładzie psychiatrycznym. Juri, mój drugi gospodarz, oprowadził mnie po mieście, jednym z miejsc pamięci jest wystawa sztuki dziecięcej w muzeum żydowskim. Te dzieci, uwięzione w getcie w Czechosłowacji w czasie wojny, rysowały obrazki zasieków z drutu kolczastego, w których mieszkały, i wesołych domów otoczonych kwiatami, w których dawniej mieszkały. Pod każdym rysunkiem znajdowały się daty urodzin i śmierci dziecka. Wiele z tych maluchów zostało wywiezionych do Auschwitz na zagładę w 1944 roku. W całej Europie Wschodniej i krajach FSU panuje duch wojny. Ciągle przypominano mi, że demografia tego obszaru zmieniła się radykalnie w ciągu kilku lat i że ucierpieli ludzie ze wszystkich grup etnicznych.

Moje wykłady w Pradze odbywały się w centrum miasta. Wzięło w nich udział około 25 osób, które uważnie słuchały i zadawały dobre pytania. Jiri był zdolnym tłumaczem.

Następnym przystankiem był Budapeszt, gdzie dopiero zaczynała się wiosna. Większość miasta została zniszczona przez walki od drzwi do drzwi pod koniec wojny. Mieszkałem u uroczej, wielopokoleniowej rodziny, z której dwóch członków uciekło podczas reżimu komunistycznego i wyjechało do Szwecji. Rozmowy odbyły się w niedawno założonym Kolegium Buddyjskim, pierwszym w tej części świata. Ale zdziwiłem się, wchodząc do gabinetu dyrektora, aby zobaczyć na ścianie za jego biurkiem nie zdjęcie Budda, ale obraz nagiej kobiety!

Odwiedziłem także buddyjskie centrum odosobnień na wsi, gdzie dziesięć osób właśnie rozpoczęło trzyletnie odosobnienie. Podczas obiadu węgierski mnich wyjaśnił trudności, jakie napotykają ludzie wychowani w czasach komunizmu, stając się buddystami. „Nie wiesz, jak to jest uczyć się marksistowsko-leninowskiego materializmu naukowego, odkąd jesteś dzieckiem. To wpływa na twój sposób myślenia, sprawiając, że wyzwaniem jest poszerzenie umysłu o buddyjskie idee” – powiedział. To prawda, pomyślałem, az drugiej strony ludzie w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej muszą cofnąć lata indoktrynacji konsumpcjonizmu i filozofii „czy to dobrze zrób”, kiedy spotykają się z buddyzmem.

Następnym przystankiem była Oradea, miasto w Transylwanii (Rumunia), znane jako dom hrabiego Drakuli. Rumunia była znacznie biedniejsza niż Czechy i Węgry, a raczej bardziej zaniedbana. Jak później odkryłem w Rosji, na Białorusi i na Ukrainie, ludzie mieli rzeczy, ale rozpadały się i nie były naprawiane. Drogi, niegdyś utwardzone, teraz pobrudzone były koleinami. Tramwaje, niegdyś jaskrawo pomalowane, teraz były zniszczone. Nie było pomysłu na naprawę rzeczy, a jeśli nie było, nie było na to pieniędzy. Transylwania była tradycyjnie zamieszkana przez Węgrów, aw ostatnich latach nastąpił napływ Rumunów. Grupa Dharmy składała się głównie z Węgrów i wykorzystywała każdą okazję, by mi powiedzieć, jak okropni byli Rumuni. Byłem zszokowany uprzedzeniami i nienawiścią etniczną, i odkryłem, że podczas mów Dharmy z pasją mówię o równowadze, tolerancji i współczuciu.

Ludzie, z którymi mieszkałem, byli mili i gościnni i jak w większości miejsc czułem, jak rozwijają się prawdziwe przyjaźnie. Niewiele jednak wiedzieli o etykiecie w klasztorach, a na spotkaniu w czyimś mieszkaniu po rozmowie byłem otoczony przez całujące się pary. Rozmawiali ze mną na zmianę, a potem wznawiali swoje (oczywiście przyjemniejsze) zajęcia. Nie trzeba dodawać, że przeprosiłem tak szybko, jak to możliwe i poszedłem do swojego pokoju, aby medytować.

Czcigodny Chodron i Czcigodny Tenzin Palmo, trzymający się za ręce i uśmiechający się.

Z Czcigodnym Tenzinem Palmo.

Następnie do Krakowa, w Polsce, gdzie znajduje się Lista Schindlera. Czcigodny Tenzin Palmo, brytyjska zakonnica, która przez 12 lat medytowała w jaskini w Indiach, uczyła w tym czasie także w Polsce, a nasze harmonogramy były tak ułożone, że mogliśmy spotkać się w Krakowie. Cudownie było znów ją zobaczyć i wspólnie dyskutowaliśmy o niedawnej tragedii, która spotkała wiele polskich ośrodków Dharmy. Wiele lat temu duński nauczyciel w tradycji tybetańskiej założył ośrodki w wielu miastach. Jednak w ostatnich latach rozwinęły się walki o władzę, a nauczyciel, angażując się w spór Tybetańczyków o nowego Karmapę, zabronił swoim ośrodkom zapraszania innych nauczycieli nawet z jego własnej tybetańskiej tradycji. W rezultacie ośrodki w całej Polsce podzieliły się na przeciwstawne grupy, przy czym Duńczyk i jego zwolennicy zachowali majątek. Tragedią jest to, że rozpadło się wiele przyjaźni i powstało wiele zamieszania co do znaczenia schronienia i polegania na duchowym mentorze. Czcigodny Tenzin Palmo i ja zrobiliśmy co w naszej mocy, aby złagodzić zamieszanie, zachęcając ludzi z nowych grup do kontynuowania praktyki, zapraszania wykwalifikowanych nauczycieli i praktykowania razem ze swoimi przyjaciółmi z Dharmy. To doświadczenie wzmocniło moje poczucie, że my, ludzie Zachodu, nie musimy i nie powinniśmy angażować się w spory polityczne w społeczności tybetańskiej. Musimy pozostać mocno skoncentrowani, kierując się współczującą motywacją na prawdziwy cel praktyki Dharmy i sprawdzać kwalifikacje nauczycieli na długo przed nawiązaniem z nimi relacji nauczyciel-uczeń.

Polacy byli ciepli i przyjaźni, prowadziliśmy długie, ciekawe i otwarte rozmowy. „Jako Amerykanin masz pojęcie, jak to jest, gdy twój kraj jest okupowany przez obce siły? Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak to jest, gdy twój kraj jest pocięty, a granice zmieniane według uznania potężnych sąsiadów? Czy wiesz, jakie to uczucie, kiedy obywatele są deportowani do obcych krajów? zapytali. W całej Europie Wschodniej ludzie zwracali uwagę, że ich kraje są terenami spacerowymi obcych wojsk i rzeczywiście tak wiele miejsc było na przemian okupowanych przez Niemców i Rosjan. W każdym miejscu unosi się zapach historii.

Połączenia międzyreligijne

Lubię dialog międzyreligijny i będąc w Pradze spotkałem się z mistrzem kształcenia nowicjuszy w klasztorze. W Budapeszcie spotkałem się z mnich z klasztoru z kościołem wykutym jako jaskinia w skale wzdłuż rzeki w Budapeszcie. W obu tych rozmowach mnisi byli otwarci i ciekawi buddyzmu – prawdopodobnie byłem pierwszym buddystą, jakiego spotkali – i dzielili się swoimi doświadczeniami z wyznawania wiary, pomimo faktu, że ich klasztory zostały zamknięte w czasach reżimu komunistycznego.

W Krakowie czcigodny Tenzin Palmo i ja odwiedziliśmy kilka sióstr św. Franciszka w ich klasztorze w centrum miasta. Dwie siostry w tradycyjnych strojach mniszek siedziały za podwójnym grillem, gdy wymienialiśmy pytania i odpowiedzi dotyczące życia duchowego i praktyki. Jednym z interesujących tematów było to, jak utrzymać przy życiu nasze tradycje religijne, a jednocześnie dostosować się do okoliczności współczesnego życia, wyzwań, przed którymi stoją zarówno buddyjscy, jak i katoliccy monastycy. Nasza rozmowa trwała dwie godziny i pod koniec w maleńkim pokoiku stłoczono 13 katolickich zakonnic (połowa mieszkańców klasztoru). Ze śmiechem pokazaliśmy im, jak są noszone nasze szaty, a oni zdarli warstwy czarno-białego materiału, aby pokazać nam, jak złożyć swoje szaty. Wymieniliśmy koraliki modlitewne przez grill, jak nastolatki dzielące się sekretami i rozstaliśmy się z poczuciem miłości, zrozumienia i wspólnych celów.

Później w Rosji i na Ukrainie próbowałem spotkać się z zakonnicami prawosławnymi, ale nie mogłem ich znaleźć. Jeden duży klasztor prawosławny, który odwiedziliśmy w Moskwie, jest teraz muzeum. Na szczęście w Doniecku na Ukrainie młody prawosławny kapłan i katoliczka uczestniczyła w moim przemówieniu w ośrodku buddyjskim. Długo rozmawialiśmy o doktrynie, praktyce i instytucjach religijnych. wyjaśniłem kapłan że wielu ludzi w Ameryce, którzy zostali wychowani jako chrześcijanie, cierpiało z powodu poczucia winy. Od młodości mówiono im, że Jezus poświęcił za nich swoje życie, a oni czuli, że są zbyt egoistyczni, by to docenić lub odpłacić i zapytali, jak można to złagodzić. Wyjaśnił, że wielu ludzi źle rozumie śmierć Jezusa — że Jezus dobrowolnie poświęcił swoje życie, nie prosząc o nic w zamian. Powiedział też, że kobiety odgrywały większą rolę we wczesnym Kościele niż teraz w prawosławiu i że powoli chciałby, aby powróciły na to miejsce.

Czcigodny Tenzin Palmo i ja odwiedziliśmy także Auschwitz, a także dzielnicę żydowską, getto i cmentarz w Krakowie. W tamtych czasach było deszczowo i zimno, a pogoda ilustrowała grozę tego, do czego mogą doprowadzić destrukcyjne ludzkie emocje. Pochodząc z żydowskiego pochodzenia, wychowałem się wiedząc o tamtejszej tragedii. Ale uznałem to za dziwne i aż nazbyt znajome, że ludzie walczą teraz o swój udział w cierpieniu i litości. Niektórzy Żydzi sprzeciwiali się budowie katolickiego klasztoru w pobliżu obozu koncentracyjnego, a niektórzy Polacy uważali, że fakt, że stracili w Auschwitz milion polskich patriotów, nie został dostatecznie rozpoznany przez świat. Znaczenie medytacji nad zrównoważeniem stało się dla mnie oczywiste — każdy w równym stopniu chce być szczęśliwy, jak i unikać cierpienia. Tworzenie zbyt silnej tożsamości religijnej, rasowej, narodowej czy etnicznej przesłania ten podstawowy fakt ludzki.

W Warszawie udałem się na teren getta żydowskiego, gdzie teraz stoi pomnik poległych w Powstaniu w Getcie Warszawskim. Okolica to park otoczony socjalistycznymi mieszkaniami, ale ze starych zdjęć wynika, że ​​po powstaniu był to tylko zniwelowany gruz. Na cmentarzu żydowskim podsłuchaliśmy wizytę starszej kobiety z Ameryki, która opowiadała, że ​​była w czasie powstania w Warszawie i wróciła szukać grobów swoich przyjaciół. Wydaje mi się, że ludzie rasy kaukaskiej nie do końca pogodzili się z okrucieństwem popełnionym za Hitlera i Stalina (by wymienić tylko kilku) – postrzegają je jako przypadki lub aberracje, ponieważ biali nigdy nie mogliby spowodować tak potwornych wydarzeń. Uważam, że właśnie dlatego mamy takie trudności w radzeniu sobie z takimi wydarzeniami, jak sytuacja w Bośni i Kosowie w latach dziewięćdziesiątych.

Od czasu do czasu podczas podróży spotykałem żydowskich buddystów w Europie Wschodniej i krajach byłego ZSRR, gdzie pozostało tak niewielu Żydów! Na ogół są teraz zasymilowani z głównym społeczeństwem i chociaż mówią: „Jestem Żydem”, niewiele wiedzą o religii i kulturze. Jest podobny do wielu ludzi z mojego pokolenia Żydów w USA. Na Ukrainie powiedzieli mi, że skoro tak wielu rosyjskich Żydów w Izraelu może dostać ukraińską telewizję, to teraz w ich telewizji są reklamy w języku hebrajskim! Powiedzieli mi też, że odkąd w FSU otworzyły się sprawy, wielu ich żydowskich przyjaciół wyjechało do Izraela i USA. Ciekawe, że ludzie, których spotkałem, nie chcieli odejść, biorąc pod uwagę, jak chaotyczne i bezkierunkowe są teraz te społeczeństwa.

Przejście od komunizmu do ??

Kiedy jechałem na północ, wiosna zniknęła i wjechałem do krajów byłego Związku Radzieckiego, gdzie trwała zima. Zdałem sobie sprawę, że osoba w Petersburgu, która miała zorganizować tę część trasy, upuściła piłkę. Niektóre miejsca nie wiedziały, że przyjeżdżam, dopóki nie zadzwoniłem do nich poprzedniego wieczoru, aby podać im godzinę przyjazdu pociągu! Ludzie mówili mi, że to normalne – od rozpadu Związku Radzieckiego więzi zostały zerwane, teraz w tym, co kiedyś było jednym krajem, obowiązywały kontrole graniczne i zwyczaje, a sprawy nie były dobrze zorganizowane.

W całej Europie Wschodniej i krajach byłego ZSRR ludzie mówili mi, jak trudna była przejście od komunizmu do gospodarki wolnorynkowej i wolności politycznej. Najpierw były trudności ekonomiczne spowodowane zmieniającym się systemem. Potem nastąpiła zmiana mentalności wymagana, by sobie z tym poradzić. Ludzie mówili, że w komunizmie żyli lepiej – mieli to, czego potrzebowali – podczas gdy teraz musieli walczyć finansowo. W starym systemie dbano o ich sprawy i nie musieli podejmować osobistej inicjatywy ani być odpowiedzialni za swoje utrzymanie. Pracowali po kilka godzin dziennie, pili herbatę, a resztę śpiewali z kolegami i pobierali pensję, która pozwalała im żyć wygodnie.

Teraz musieli ciężko pracować. Fabryki były zamykane, a ludzie tracili pracę. Choć na rynkach było mnóstwo towarów zachodnich, w krajach byłego ZSRR mało kto mógł sobie na nie pozwolić. Nawet ludzie, którzy byli zatrudnieni, nie byli dobrze opłacani, jeśli ich pracodawcy w ogóle mieli na to pieniądze. Wielu wykształconych i inteligentnych ludzi, zwłaszcza w Rosji, Białorusi i Ukrainie, porzuciło pracę, by robić interesy, kupować i sprzedawać z miejsca na miejsce. Ubóstwo było prawdziwe. W Rosji, Białorusi i Ukrainie jedliśmy w zasadzie ryż, chleb i ziemniaki.

W Europie Wschodniej sytuacja nie była aż tak poważna, a nastrój był pogodny. Ludzie cieszyli się z wolności od komunizmu i rosyjskiej dominacji. Okoliczności były trudne, ale byli pewni, że przez nie przejdą. Mieszkańcy krajów bałtyckich czuli to samo i byli szczególnie szczęśliwi, że uzyskali niezależność. Na wszystkich tych terenach, które były pod komunizmem dopiero od wojny, ludzie jak najszybciej usuwali pomniki i symbole komunizmu.

Ale w Rosji, Białorusi i Ukrainie, obszarach, które były komunistyczne od wczesnych lat dwudziestych, atmosfera była inna. Ekonomicznie byli bardziej zdesperowani, a społecznie bardziej zdezorganizowani. Ich wielkie imperium zostało utracone, a ich zaufanie zniszczone. Tylko jedna kobieta, którą spotkałem w Moskwie, postrzegała obecną sytuację optymistycznie, mówiąc, że Rosjanie mieli teraz możliwość rozwinięcia systemu gospodarczego, który nie był ani kapitalistyczny, ani komunistyczny, system, który pasowałby do ich unikalnej mentalności kulturowej.

Ale inni, których spotkałem, czuli się zdezorientowani. Wraz z nadejściem pierestrojki, rzeczy kręciły się jak śnieżka, zmieniając się tak szybko w sposób, jakiego nikt się nie spodziewał, bez wcześniejszego planowania i zdecydowanego kierunku dla społeczeństwa. Teraz sprytni ludzie czerpią zyski z chaosu, a przepaść między bogatymi a biednymi rośnie. Złamało mi się serce, widząc starych dziadków w Petersburgu błagających przed kościołami i stare babcie w Moskwie z wyciągniętymi dłońmi w metrze. Takie rzeczy nigdy wcześniej się nie zdarzały, jak mi powiedziano. Ale kiedy zapytałem ludzi, czy chcą wrócić do starego systemu, odpowiedzieli: „Wiemy, że nie możemy wrócić”. Jednak nie mieli pojęcia, co nas czeka, a większość nie miała zaufania do przywództwa Jelcyna.

Kraje bałtyckie i były Związek Radziecki

Wracając do mojego czasu w krajach bałtyckich. Uczyłem w Wilnie (Litwa) i Rydze (Łotwa), ale miałem najlepszy kontakt z mieszkańcami Tallina (Estonia). Byli entuzjastyczni i zrobiliśmy sesję maratonu na stopniowej ścieżce do oświecenia, po której wszyscy byliśmy uszczęśliwieni i zainspirowani.

W poprzednich dziesięcioleciach kilka osób z krajów bałtyckich i Sankt Petersburga nauczyło się buddyzmu, udając się do Indii lub Buriacji, etnicznie buddyjskiego obszaru w Rosji na północ od Mongolii. Niektórzy z tych ludzi byli praktykującymi, inni byli uczonymi. Jednak opinia publiczna ma wiele nieporozumień na temat buddyzmu. Zapytano mnie, czy mogę zobaczyć aury, czy tybetańscy mnisi mogą latać po niebie, czy można udać się do Szambali lub czy mogę dokonywać cudów. Powiedziałem im, że najlepszym cudem jest mieć bezstronną miłość i współczucie dla wszystkich istot, ale nie to chcieli usłyszeć!

Poznałem ludzi, którzy trochę się nauczyli tantra od kogoś, kto znał kogoś, kto znał kogoś, kto wyjechał do Tybetu w latach dwudziestych. Potem przeczytali książkę Evansa-Wentza o sześciu jogach Naropy, wymyślili własne tummo (ciepło wewnętrzne) medytacja i uczył tego innych. Byli bardzo dumni, że nie musieli nosić płaszczy w mroźną rosyjską zimę, a ja ulżyło mi, że nie oszaleli od wymyślania własnych medytacja. Przypomniało mi to, jak ważne jest poznanie czystych linii i wykwalifikowanych nauczycieli, a następnie właściwe przestrzeganie ich instrukcji po wykonaniu niezbędnych czynności praktyki wstępne.

Nauki w Petersburgu były licznie uczęszczane. Tam odwiedziłem świątynię Kalaczakry, tybetańską świątynię ukończoną w 1915 roku pod auspicjami XIII Dalajlama. W latach 1930. Stalin kazał zabić mnichów, a państwo przejęło świątynię, zamieniając ją w laboratorium owadów. W ostatnich latach buddystom pozwolono wrócić, a teraz jest grupa młodych mężczyzn z Buriacji i Kałmucji (pomiędzy Morzem Kaspijskim i Czarnym), którzy szkolą się na mnichów. Kobiety w świątyni, niektóre Europejki, inne Azjatki, były entuzjastycznie nastawione do Dharmy i rozmawiałyśmy godzinami. Podekscytowani powtarzali: „Jesteś pierwszą tybetańską mniszką, która tu była. Jesteśmy tacy szczęśliwi!”

W Moskwie nauczanie zorganizowało centrum New Age, chociaż w mieście jest wiele grup buddyjskich. Przed wyjazdem z Seattle spotkałem się z rosyjskim konsulem, który interesował się Dharmą. Podał mi kontakt swojego przyjaciela z Moskwy, który był buddystą. Odszukałem go i odbyłem zaimprowizowane spotkanie z kilkoma osobami z jego grupy. Rozmawialiśmy o buddyzmie z punktu widzenia praktyki, a nie teorii, a pod koniec wieczoru było cudowne i ciepłe uczucie.

Następnie do Mińska na Białorusi, gdzie drzewa dopiero zaczynały pączkować, a grupa Dharmy była poważna. Znowu ludzie nie byli zbyt zaznajomieni z etykietą zakonną i mieszkałem w mieszkaniu samotnego mężczyzny, który miał ogromne zdjęcie nagiej kobiety w swojej łazience. Na szczęście był uprzejmy i dbał o swoje maniery, ale to postawiło mnie w niezręcznej sytuacji – czy proszę, żebym została gdzie indziej, mimo że mieszkania wszystkich innych były zatłoczone?

W drodze z Mińska do Doniecka zatrzymaliśmy się na kilka godzin w Kijowie i spotkaliśmy przyjaciela Igora, tłumacza dla mnie. Ona i ja mieliśmy dobre połączenie i byłem poruszony tym, jak podzieliła się z nami tym, co miała. Ona i ja byłyśmy mniej więcej tego samego wzrostu i wpadł mi do głowy pomysł, żeby dać jej kaszmirowy sweterek, który podarowali mi przyjaciele. Moje ego próbowało ugasić tę ideę najróżniejszymi „powodami”, że go potrzebuję. W drodze na dworzec wybuchła we mnie wojna domowa: „Czy mam jej dać sweter czy nie?” i wahałem się nawet po tym, jak dała nam słodki chleb na podróż, chociaż miała mało pieniędzy. Na szczęście mój zdrowy rozsądek wygrał, więc sięgnąłem do walizki i podarowałem jej piękny sweter na kilka minut przed odjazdem pociągu. Jej twarz rozjaśniła się z zachwytu i zastanawiałam się, jak mogłam rozważać, zaledwie pięć minut wcześniej, bycie tak skąpym, by zachować to dla siebie.

Ostatnim przystankiem był Donieck, górnicze miasto we wschodniej Ukrainie. Tutaj zatrzymałam się w ośrodku założonym przez Koreańczyka mnich, gdzie ludzie byli przyjaźni i otwarci na Dharmę. Miasto miało wokół siebie małą „górę Fujis”. Kiedy kopano kopalnie, nadmiar ziemi usypano na wzgórzach zanieczyszczeń wokół miasta. Mimo to miasto miało drzewa i zieloną trawę – mile widziane widoki po posępnej Moskwie – i znów była wiosna. Oprócz przemawiania w centrum, w bibliotece publicznej i na uczelni, wygłosiłem przemówienia w dwóch dużych grupach w szkole średniej, a wielu uczniów zostało później, aby zadać więcej pytań.

Z dobrym wyczuciem czasu, po skończeniu ostatniej rozmowy z tej sześciotygodniowej trasy, natychmiast straciłem głos. W pociągu z Doniecka do Kijowa kaszlałem i kichałem, a współczujący ludzie, którzy dzielili przedział pociągu, dwaj lekko podchmieleni Ukraińcy, zaproponowali, że podzielą się ze mną swoją cenną wódką, mówiąc, że zdecydowanie poprawi mi to samopoczucie. Ale nie doceniając ich hojności i używając (w ich oczach) kiepskiej wymówki, że picie było sprzeczne z moim klasztorny śluby, Ja odmówiłem. Próbując przezwyciężyć moją ignorancję, powtarzali swoją ofertę, aż w końcu udałem, że kładę się spać, aby mieć trochę spokoju.

Jako ostatni akcent w podróży, podczas lotu z Kijowa do Frankfurtu usiadłem obok ewangelickiego chrześcijanina z Seattle, który właśnie był w Kazachstanie, Moskwie i Kijowie, by szerzyć „dobrą nowinę”. Był miłym człowiekiem, który miał dobre intencje i chciał pomagać innym. Ale kiedy zapytałem go, czy muzułmanie, którzy nawrócili się na chrześcijaństwo, mieli problemy z rodzinami, odpowiedział: „Tak, ale to lepsze niż pójście do piekła”.

Kiedy przyjechałem do Frankfurtu i mój przyjaciel, Niemiec mnich, odebrał mnie z lotniska, czułem się jak Alicja wynurzająca się z dziury, zastanawiająca się nad zagmatwanymi i wspaniałymi doświadczeniami, życzliwością i złożonością, którymi inni właśnie się ze mną podzielili.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.

Więcej na ten temat