Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Wyrównywanie siebie i innych

Wyrównywanie i wymiana siebie i innych: część 1 z 3

Część serii nauk opartych na Stopniowa ścieżka do oświecenia (Lamrim) podane w Fundacja Przyjaźni Dharmy w Seattle w stanie Waszyngton w latach 1991-1994.

Oglądanie innych na poziomie konwencjonalnym: część 1

  • Dwa sposoby kultywowania bodhiczitta
  • Każdy w równym stopniu pragnie szczęścia i wolności od cierpienia
  • Mimo zróżnicowanych potrzeb wszyscy mają pragnienie szczęścia
  • Mimo różnych potrzeb, wszyscy pragną wolności od cierpienia
  • Życzliwość innych

LR 075: Wyrównywanie i wymiana siebie i innych 01 (pobieranie)

Oglądanie innych na poziomie konwencjonalnym: część 2

  • Korzyść znacznie przewyższa szkodę
  • Odpuszczanie złość

LR 075: Wyrównywanie i wymiana siebie i innych 02 (pobieranie)

Oglądanie innych na najwyższym poziomie

  • Przyjaciel, wróg i nieznajomy ciągle się zmieniają
  • Nasze relacje nie są ustalone
  • Jaźń i inni nie istnieją z natury

LR 075: Wyrównywanie i wymiana siebie i innych 03 (pobieranie)

Pytania i odpowiedzi

  • Co możemy zmienić
  • Umysł tworzy wszystko
  • Do czynienia z złość

LR 075: Wyrównywanie i wymiana siebie i innych 04 (pobieranie)

Czasami mamy pewne zrozumienie dla drogocenności bodhiczitta nauk i jak trudno jest mieć możliwość słuchania tego rodzaju nauk.

Kiedy naprawdę słuchamy, możemy odczuć ich wpływ na nasz umysł, a potem zdajemy sobie sprawę, jak rewolucyjne są one bodhiczitta nauki są porównywane do sposobu, w jaki spędzamy większość naszego życia.

Kiedy myślisz o tym, jak mało mamy czasu i jak krótkie jest to życie i jak cenne są te nauki, wydaje się prawie cudem, że mamy okazję doświadczyć tych nauk w tym życiu.

To daje nam wyjątkowy dążenie naprawdę spróbować zastosować te nauki w praktyce, ponieważ nie mamy okazji często wchodzić w te nauki i zwykle spędzamy nasz cenny czas na bezczynności.

Życie ludzkie jest cenne i trudno jest stworzyć jego przyczyny. Jakie są przyczyny cennego ludzkiego życia? Są trzy z nich:

  1. Czysta etyka
  2. Modlitwy i dedykacje
  3. Praktykowanie hojności i innych doskonałości.

Szczodrość pomaga stworzyć warunki współpracy które dają nam bogactwo, możliwości i możliwość poznania nauczycieli itp.

Etyka jest najważniejszą rzeczą, która zapewni nam ludzkie odrodzenie. Dlatego jest wymieniony jako pierwszy. To stan naszego etycznego postępowania określa, gdzie się odrodzimy. Etyka lub nieetyka oznacza albo gromadzenie dobra karmy lub nagromadzenie zła karmy poprzez nasze postępowanie. Etyka to główna rzecz, która wpłynie na to, w jakiej sferze się rodzimy. To nie są teoretyczne, intelektualne sprawy. Jeśli cenisz swoje życie i uważasz, że masz dobrą ofertę w porównaniu z robakami i świerszczami, dobrze jest wiedzieć, co zrobić, aby ponownie skorzystać z tej okazji.

Mamy pewne poczucie, jak trudno jest dostać tę szansę. Trudno stworzyć dobrą etykę, prawda? Trudno przestać kłamać. Trudno przestać wkurzać ludzi. Trudno przestać mówić do nich okrutnie. Trudno być hojnym. Wolelibyśmy zachować rzeczy dla siebie. Trudno jest modlić się o dobre ludzkie życie, ponieważ zwykle nie modlimy się o przyszłe życia, ale o szczęście w tym życiu. Gromadzenie przyczyn uzyskania cennego ludzkiego życia jest niezwykle trudne, a ponadto stworzenie powodu do wysłuchania nauk o bodhiczitta jest jeszcze trudniejsze. Odczuwasz wpływ, jaki te nauki wywierają na twój umysł i widzisz, jak naprawdę są wyjątkowe. Kiedy toniesz w oceanie własnego zaangażowania, chcesz kurczowo trzymać się linii życia bodhiczitta nauki jak muchy do papieru na muchy – tak trudno jest je znaleźć.

Kultywowanie bodhiczitty poprzez wyrównywanie i wymianę siebie i innych

Istnieją dwa sposoby rozwoju bodhiczitta. Jednym ze sposobów jest siedem punktów przyczyny i skutku. Druga to metoda Śantidewy, zwana wyrównywaniem i wymiana siebie i innych.

Śantidewa jest autorem tzw Przewodnik po bodhisattwasposób życia. Był wielkim indyjskim ekspertem, który całkowicie rozwalił wszystkim umysły. Kiedy Shantideva mieszkał w klasztorze, powiedzieli, że robił tylko trzy rzeczy: jadł, spał i poszedł do toalety. To było wszystko, co widzieli i bardzo go krytykowali.

Chociaż był niesamowitym praktykującym, chcieli go wyrzucić z klasztoru, ponieważ myśleli, że w klasztorze jest tylko udręką. Próbowali go upokorzyć i prosili o nauczanie, myśląc, że nie będzie w stanie nic powiedzieć. Chcieli mieć pretekst, by powiedzieć: „Och, ten gość to tylko idiota w klasztorze, który nie robi nic poza jedzeniem. Wyrzućmy go!” Więc ustawili ten naprawdę wysoki tron ​​bez żadnych schodów, żeby nie mógł wejść, i poprosili go o nauczanie. Shantideva położył rękę na szczycie tronu, opuścił go, nadepnął na niego i wrócił na górę.

A potem przystąpił do nauczania, które było Przewodnik po bodhisattwasposób życia. Kiedy dotarł do dziewiątego rozdziału o „Pustce”, zniknął w niebie i jedyne, co usłyszeli, to jego głos. Mimo wszystko postanowili go zatrzymać. Pomyśleli: „Cóż, może ten facet wie, o czym mówi”.

Wyrównywanie siebie i innych

Kiedy mówimy o wyrównywanie siebie i innych, może obejmować zrównywanie przyjaciół, wrogów i nieznajomych, ale obejmuje również zrównywanie siebie i innych: to, jak my sami i inni jesteśmy równi. Kiedy otrzymałem nauki na ten temat od Serkonga Rinpocze, nauczał tego w dziewięciu punktach. Jest to unikalna metoda, która jest dość potężna.

Patrząc z punktu widzenia innych na poziomie konwencjonalnym:

Każdy w równym stopniu pragnie szczęścia i wolności od cierpienia

Serkong Rinpocze powiedział pierwszy krok w wyrównywaniu siebie i innych (pierwsza część wyrównywania i wymiana siebie i innych) jest pamiętanie, że każdy pragnie szczęścia i nikt nie chce cierpienia z taką samą intensywnością. Kiedy naprawdę siedzisz i myślisz o tym, zdajesz sobie sprawę, że tak samo intensywnie jak pragniesz szczęścia, tak samo chcą wszyscy inni. Podobnie, tak intensywnie jak ty nie chcesz bólu, tak samo wszyscy inni.

Jaka jest różnica między mną a wszystkimi innymi? Jak mogę chodzić i mówić „ja, ja, ja”, kiedy w rzeczywistości wszyscy jesteśmy dokładnie równi w pragnieniu szczęścia i braku pragnienia bólu? To znów jest coś bardzo oczywistego, ale kiedy pozwalamy temu zapaść w umyśle, staje się naprawdę głębokie.

Kiedy stosujesz to do sytuacji, kiedy masz z kimś konflikt — chcesz to zrobić, a druga osoba chce zrobić tamto — pomaga, jeśli zastanowisz się głębiej i zapytasz siebie: „Jaka jest różnica między mną a tą osobą? Oboje pragniemy szczęścia, oboje chcemy uniknąć bólu”. A potem wyparowuje nasza własna myśl o konieczności postawienia własnej drogi, bo czym ją wspieramy? Chcę mieć to po swojemu, ponieważ „To moja droga!” To jedyny powód, ale oczywiście nieważny.

To nie znaczy, że zawsze poddajemy się. Jeśli mamy rozsądną pozycję, którą można wyjaśnić innym, jest to coś korzystnego, to jedno. Ale tutaj mówimy o rodzaju umysłu, który po prostu wpada w myślenie: „Chcę tego po swojemu, ponieważ chcę tego w ten sposób!” W tym miejscu naprawdę myślimy o sobie i innych pragnących szczęścia. Ale trudno utrzymać ten pogląd. Na przykład wsiadasz do zatłoczonego autobusu, czujesz się zmęczony i chcesz usiąść. Potem myślisz o tym i mówisz: „Och, ale ten drugi facet chce mieć miejsce tak samo jak ja”. Zaczynasz stosować to w wielu dziedzinach swojego życia.

Mimo zróżnicowanych potrzeb wszyscy mają pragnienie szczęścia

Dobrym sposobem zilustrowania drugiego kroku jest wyobrażenie sobie dziesięciu żebraków na ulicy. Każdy z nich może chcieć czegoś innego, ale wszyscy są tacy sami w tym, że czegoś potrzebują. Nie ma prawdziwej różnicy między żebrakami. Każdy z nich czegoś potrzebuje, chociaż może to być coś innego. Ale ich stan niedostatku jest taki sam. I tak samo my, nasi przyjaciele, nasi wrogowie, obcy, wszystkie czujące istoty w równym stopniu jesteśmy w stanie potrzeby szczęścia, potrzeby czegoś, poczucia niespełnienia. Ponownie zdajemy sobie sprawę, że nie ma różnicy między nami a innymi. Nie ma różnicy między przyjaciółmi, ludźmi, z którymi się nie dogadujemy, a nieznajomymi w poczuciu niespełnienia, niewystarczającości, potrzebie rzeczy i pragnieniu szczęścia.

Mimo różnych potrzeb, wszyscy pragną wolności od cierpienia

Aby zrozumieć trzeci krok, wyobraź sobie, że masz dziesięciu chorych i wszyscy chcą być wolni od cierpienia. Chociaż mogą mieć różne choroby, to uczucie chęci uwolnienia się od nieszczęścia choroby jest dokładnie takie samo. I znowu, tak jak w przypadku żebraków, uświadamiamy sobie, jak nasi drodzy, nieznajomi i ludzie, z którymi się nie dogadujemy, nie różnią się niczym od nas tym, że wszyscy są w stanie po prostu chcą być wolni. ich bólu.

To są rzeczy, którym naprawdę powinieneś pozwolić, aby zapadły ci w pamięć. Nie utrzymuj ich na rozmytym poziomie intelektualnym za pomocą słów, ale wyjmij konkretne przykłady ludzi i głęboko się nad nimi zastanów.

Życzliwość innych

Czwartym krokiem jest przypomnienie sobie, że inni byli dla nas mili i że całe nasze szczęście pochodzi od innych.

Kiedy wcześniej rozmawialiśmy o dobroci czujących istot, jako przykładu używaliśmy dobroci naszej matki lub opiekunki, gdy byliśmy mali. Tutaj nie ograniczamy się tylko do innych czujących istot, gdy pełniły rolę opiekunów, ale do innych czujących istot w tym właśnie momencie; jak od nich zależy całe nasze szczęście.

Tutaj masz medytacja patrzenia na swoje jedzenie i patrzenia na jedno ziarnko ryżu, i zastanawiania się, ile różnych istot jest zaangażowanych w to, że masz to jedno ziarno ryżu: osoba, która je ugotowała; osoba, która kupiła to w sklepie i zaniosła do sklepu, która to zebrała, która to wyhodowała, która to zasadziła, która uprawiała ziemię, która opracowała maszyny do uprawy ziemi, itd. Wszystkie te różne implikacje pojawiają się kiedy zaczynamy myśleć o jednym ziarnku ryżu i wszystkich różnych istotach, które wkładają wysiłek w to, abyśmy mieli to jedno ziarno ryżu.

Kiedy pomyślisz o brokułach, marchewce i tofu, ilość wysiłku, jaki inni ludzie wkładają w to, abyśmy zdobyli jeden posiłek, jest dość niezwykła. Tak naprawdę prawie nigdy o tym nie myślimy. To tak, jakby jedzenie tam było, a my kończymy je jak odkurzacz. Ale kiedy pomyślimy jeszcze raz, ile istot zaangażowało się w produkcję tego pożywienia, jest to naprawdę ogromne.

Pomyśl o ubraniach, które masz na sobie. Pomyśl o wszystkich ludziach, którzy kupili ci ubrania, którzy dali ci pieniądze na zakup ubrań, którzy dali ci pracę, którzy dali ci wykształcenie, aby dostać tę pracę. Skąd się wzięły twoje ubrania, jeśli nosisz bawełnę? Kto uszył materiał? Kto zaprojektował tkaninę? Kto go pofarbował? Kto to wyciął? Kto to zapakował? Kto uprawiał bawełnę? Kto zaprojektował i wykonał maszyny zbierające bawełnę? Kto stworzył wątek? Idziesz dalej i widzisz, że tak wiele czujących istot jest zaangażowanych tylko w ubrania, które nosisz.

Idź do domu, w którym mieszkamy. Wszystkie czujące istoty zaangażowane w budowę naszego domu, od ludzi, którzy go zaprojektowali, hydraulików, elektryków, architektów, inżynierów i po prostu jak wszystko, co mamy, wszystkie rzeczy, które używamy tak naturalnie, przyszło z powodu życzliwości innych, z powodu wysiłku, jaki włożyli. Jak wszystko, co wiemy, cała nasza edukacja, znowu, pochodzi z życzliwości innych.

Cała wiedza, którą posiadamy, know-how, umiejętność czytania – wszystko to dzięki innym. Czasami wydaje mi się, że umiejętność czytania jest dla nas czymś oczywistym. Kiedyś, kiedy byłem w Tybecie i daleko w szczerym polu, zatrzymaliśmy się w jednej małej wiosce i zatrzymaliśmy się w czyimś domu. Syn tego właściciela domu miał XNUMX lata i desperacko chciał, żebyśmy zabrali go do Nepalu, bo chciał lepszego życia. Nie umiał czytać.

Pomyślałem: „Jak by to było mieć dwadzieścia trzy lata i nie umieć czytać?” Co możesz zrobić? Czego możesz się nauczyć? Jak ograniczone jest twoje życie przez nieumiejętność czytania. To skłoniło mnie do refleksji nad tymi wszystkimi nauczycielami, którzy spędzili tyle godzin ucząc mnie czytania. I wszyscy ci ludzie, którzy napisali SRA, których tak bardzo nienawidziłem. Pamiętasz SRA? Ale to dzięki tym wszystkim ludziom, którzy zaprojektowali SRA, nauczyliśmy się czytać. I wszyscy ludzie, którzy napisali księgi ortograficzne. Pamiętasz te wstrętne księgi ortograficzne? Ale znowu, to dzięki ich dobroci. Patrzymy na nie, jakby były nieznośne, ale tak naprawdę to dzięki ludziom, którzy spędzali godziny i lata na pisaniu, projektowaniu i uczeniu nas tego wszystkiego, wiemy, jak czytać. Sprawili, że nasze życie stało się o wiele pełniejsze i dały nam nadzieję i potencjał.

Kiedy zaczynasz naprawdę myśleć o wszystkim, co wiemy io wszystkich ludziach, którzy byli zaangażowani w edukację nas, to jest to całkowicie oszałamiające! Zaczynamy naprawdę wyczuwać, że gdyby nie wysiłki innych, nie bylibyśmy w stanie nic zrobić. Zilch! Wszystkie rzeczy, o których myślimy: „Och, jestem utalentowany. Jestem w tym taki dobry. Jestem w tym takim ekspertem.” To naprawdę pochodzi od ludzi, którzy nas uczyli. Niech to zapadnie w twoim umyśle.

Kiedy wsiądziesz do samochodu, by jechać do domu, pomyśl o wszystkich ludziach, którzy stworzyli Twój samochód. Wszyscy ludzie, którzy pracowali w Toyocie, lub którzy pracowali w GM, lub skądkolwiek pochodzi twój samochód; wszyscy ci ludzie pracujący w fabrykach, godzina po godzinie, budujący te części lub pracujący w kopalniach, zdobywający surowce do produkcji samochodu.

I wszyscy ludzie, którzy budowali drogi. Robienie dróg to koszmar. Kiedy jesteś w Indiach, jedziesz niektórymi z tych górskich dróg, gdzie klif jest tutaj, a klif schodzi tam, a droga jest pośrodku; w rzeczywistości są ludzie pracujący młotami przy budowie dróg. Zapomnij o maszynach, oni tam są z młotami, wbijając w skały. Rozbierają kamienie, mieszają całą smołę, rozpalają ogień, a potem mieszają smołę z asfaltem wzdłuż drogi. To naprawdę śmierdzi, a oni wdychają to przez cały dzień. Rozpalają ognisko na poboczu drogi, wrzucają wszystko do tego wyciętego kosza na śmieci i mieszają. Następnie wylewają go na pobocze drogi. Niektórzy ludzie nawet umierają, tworząc drogi, po których jeździsz.

Jesteśmy całkowicie zależni od innych, jeśli chodzi o wiele rzeczy, z których ty i ja korzystamy przez cały czas, ale tak wiele uważamy za oczywiste. Naprawdę niech to zapadnie w umyśle. Moglibyśmy o tym gadać i gadać. Weź każdą drobiazg. Możesz wziąć zegar lub szklankę wody i zaczynasz myśleć o wszystkich ludziach, którzy za nim stoją. Jak mili byli dla nas inni. Ile od nich otrzymaliśmy.

Korzyść znacznie przewyższa szkodę

I wtedy pojawia się pytanie. – Tak, ale mnie też skrzywdzili. Zrobili to i zrobili tamto: „Zrobili drogi, ale schrzanili. Ukradli pieniądze podatników, a drogi nie trwają długo. Umieścili znak stopu w niewłaściwym miejscu i umieścili te nieprzyjemne progi zwalniające. Umieszczają kółka pośrodku, więc nie wiesz, czy jechać tą drogą, czy wokół nich. „Tak bardzo mnie skrzywdzili. Byłem maltretowany. Zostałem w to doprowadzony. To jest niesprawiedliwe i to nieprawda. Ci ludzie kłamią o mnie. Niszczą moją reputację. Rozmawiają za moimi plecami. Obwiniają mnie za rzeczy, których nie zrobiłem. Nie doceniają tego, co robię”.

Kiedy mówimy o rzeczach, które ludzie robią źle, incydenty przychodzą nam do głowy bez wysiłku. Ale kiedy mówimy o tym, jak inni byli bardzo życzliwi, musimy zwolnić, ponieważ nie przychodzą nam one łatwo do głowy. [śmiech]

Ale wątpić przychodzi: „Oni też mnie skrzywdzili”. Kiedy zaczynamy o tym myśleć, w rzeczywistości krzywda, którą otrzymaliśmy, jest niczym w porównaniu z otrzymaną korzyścią. Nie wybielamy szkód, ale korzyści po prostu całkowicie przyćmiewają szkody. Pomyśl tylko o wszystkim, co masz, co sprawia ci przyjemność, i o wszelkiego rodzaju krzywdach, które również otrzymałeś, a zdasz sobie sprawę, że otrzymałeś znacznie więcej pomocy niż krzywdy od innych w tym życiu.

W weekend rozmawiałam z moją szwagierką. Mówiła mi, że mój brat zabrał moje dwie siostrzenice na narty do Kolorado tuż przed tym. Powiedziała, że ​​kiedy dorosną, będą pamiętać: „Tata nas tu zabrał. Tata nas tam zabrał. Był dla nas bardzo miły”. Ale nie będą pamiętać wszystkich rzeczy, które zrobiła pranie, i wszystkich lunchów, które spakowała. Cały czas je odbierała i podwoziła do szkoły; przez cały czas sprzątała bałagan na podłodze. Powiedziałem jej, że to dzięki buddyzmowi zacząłem naprawdę doceniać to, co zrobiła moja matka, ponieważ zacząłem myśleć o wszystkich posiłkach, które przygotowywała dla mnie przez całe życie. I zacząłem się nad tym zastanawiać: 365 dni w roku pomnożone przez liczbę posiłków dziennie i suchego prowiantu oraz przez wiele lat, które gotowała – to fenomenalna liczba posiłków, które ugotowała!

A potem myślę o robieniu zakupów w supermarketach. Nienawidzę zakupów, ale ona to lubi, dzięki niebiosom. Mimo to myślałem o tych wszystkich godzinach, które spędzała na robieniu zakupów dla dzieci i wykonywaniu prac domowych. Powiedziałem więc szwagierce, że zajęło mi to trochę czasu, ale w końcu zacząłem to doceniać – ile prań zrobiła i takie tam.

Kiedy naprawdę zaczynasz myśleć o tym, ile pomocy otrzymałeś od innych w porównaniu z ilością krzywdy, jaką otrzymałeś, krzywda naprawdę blednie. Naprawdę blednie. To, co sprawia, że ​​krzywda tak wyraźnie wyróżnia się w naszym umyśle, to po prostu ten czynnik: niewłaściwa uwaga. Pamiętajcie, że poprzednio rozmawialiśmy o przyczynach powstawania nieszczęść, a ostatnia była niewłaściwa uwaga czy nierozsądne myślenie? To ten. Szkoda staje się tak zauważalna i dobrze zapamiętana po prostu dlatego, że skupiamy na niej naszą uwagę. Gdybyśmy skierowali tę samą zdolność uwagi na bardziej odpowiedni temat i zaczęlibyśmy przypominać sobie całą otrzymaną pomoc i dobrodziejstwo, wówczas cała szkoda wydawałaby się w porównaniu z tym niewielka. Wszystko to naprawdę ma związek z tym, ile uwagi poświęcamy rzeczom.

Kiedy patrzysz na rysunek przedstawiający złudzenie optyczne, to, co wyłapiesz z tła, zależy od tego, jak na to patrzysz. Możesz zobaczyć pudełko lub kwadrat, starą wronę lub piękną kobietę. Ale tak naprawdę to ten sam rysunek. To, jak patrzymy na rzeczy, decyduje o tym, jak nam się one jawią: co postrzegamy i co pamiętamy.

Powinniśmy pamiętać o życzliwości wszystkich, nie tylko tych, którzy są z nami spokrewnieni. Następnie, po głębszej refleksji, zdajemy sobie sprawę, że krzywda, którą otrzymaliśmy, jest niczym w porównaniu ze wszystkimi korzyściami, które odnieśliśmy.

Odpuszczanie gniewu

Następnie przechodzimy do szóstego kroku, który jest inną częścią naszego umysłu mówiącą: „Tak, w porównaniu z ilością korzyści, jakie mi dali, nie skrzywdzili mnie zbytnio. Ale kiedy mnie skrzywdzili, czy nie powinienem się zemścić?

Nasz umysł wymyśla wiele rzeczy. "OK. Jasne, pomogli mi bardziej niż skrzywdzili. Ale i tak chcę się zemścić za krzywdę, którą mi wyrządzili. I wtedy pojawia się pytanie: czy warto się zemścić? Ktoś podał ten przykład, który uważam za całkiem skuteczny: wyobraźcie sobie, że ktoś był w celi śmierci i miał zostać stracony jutro rano. Ta osoba spędza noc myśląc o tym, jak skrzywdzić swoich wrogów lub ludzi, którzy ją skrzywdzili. Dla kogoś, kto nie ma zbyt długo życia, byłoby głupotą spędzić tę krótką część życia na knuciu, jak kogoś skrzywdzić i jak się zemścić.

Gdybyś był z kimś, kto umierał, a on mówił ci, jak bardzo chce kogoś skrzywdzić przed śmiercią, wydawałoby się to takie głupie. Co z tego masz? Zero. Umrzesz! A w porównaniu do siebie umierającego, kogo obchodzi zemsta? W każdym razie po śmierci nie będzie nas tam nawet, żeby cieszyć się zemstą. A nawet jeśli tam jesteśmy, to czym możemy się cieszyć z krzywdzenia kogoś innego?

Zaczynamy dostrzegać, że chęć zemsty to całkowicie absurdalna postawa. Naprawdę dobrze jest przeszukać własne umysły, ponieważ możemy nie myśleć otwarcie, że chcemy pomścić coś złego, co zostało wyrządzone. Ale spójrz na różne urazy, które żywimy. Spójrz na szczątkową rzecz: „Nie zapomnę tego”. Spójrz na złe uczucia, które rok po roku nosimy w sobie z powodu rzeczy, które wydarzyły się w przeszłości. Jaki to jest pożytek? Jakie to daje korzyści? Nie wiemy, jak długo będziemy żyć. Jaki jest pożytek ze spędzania czasu, który posiadamy i cenności tego życia, trzymania się urazy?

Myślenie o tych wszystkich punktach sprawia, że ​​patrzymy na nasze relacje z ludźmi z naprawdę innej perspektywy. Pomaga nam również rozpoznać ich życzliwość, jednocześnie pozwalając odejść urazom i pragnieniu zemsty. W trakcie tego procesu uczymy się doceniać, że inni i my jesteśmy dokładnie równi w pragnieniu szczęścia i braku pragnienia bólu. W rzeczywistości, kiedy głęboko myślisz o tych punktach, zmienia to sposób, w jaki odnosisz się do innych ludzi i sposób, w jaki myślisz o sobie. I zdajemy sobie sprawę, że jakoś nie możemy kontynuować naszych starych sposobów.

Ale wtedy możesz odkryć, że część ciebie w środku mówi „Tak, ale…” Zawsze jest opór. Jeśli inaczej spojrzę na ludzi, jeśli wpuszczę do serca, ile życzliwości ludzie mi okazali, jeśli porzucę urazy, kim będę? nie będę już sobą. Nie będę wiedział, kim jestem. Nie będę miał swojej tożsamości. Nie będę miał celu w życiu. Wtedy naprawdę możesz zacząć widzieć, jak tworzymy naszą koncepcję siebie i jak ją utrwalamy i trzymamy się jej ze strachu. Mimo że powoduje to u nas tyle traumy i nieszczęścia, nadal się tego trzymamy, ponieważ boimy się, że jeśli tego nie będziemy mieć, kim będziemy? Jeśli naprawdę wybaczę osobie, która mnie skrzywdziła, kim będę? Jeśli naprawdę przestanę czuć się jak ta odizolowana wyspa, kim będę? Jeśli pozwolę sobie spojrzeć na innych ludzi i nieznajomych życzliwym okiem, kim będę? Możesz zacząć widzieć drżenie ego. W porządku, niech się trzęsie. To dobry rodzaj trzęsienia ziemi.

Możemy spojrzeć na całe zagadnienie siebie i innych z innej perspektywy. Punkty, które właśnie omówiliśmy, dotyczą relacji między sobą a innymi z relatywnego punktu widzenia. Zdajemy sobie sprawę, że chociaż postrzegamy siebie jako odrębne podmioty w społeczeństwie, w rzeczywistości nasze funkcjonowanie i nasza zdolność do funkcjonowania jako osoba w społeczeństwie jest współzależna od innych. Te sześć punktów dotyczy w sposób względny tego, że nie jesteśmy oddzielnymi, odizolowanymi wyspami. Nawet gdybyśmy chcieli być, nie ma takiej możliwości. Wiemy, że wszystko, czym jesteśmy, we względnym funkcjonowaniu, jest współzależne od innych czujących istot.

Patrząc z najwyższego poziomu

Następnie trzy ostatnie punkty tutaj dotyczą tego, że ja i inni, w kategoriach ostatecznej prawdy, nie są całkowicie oddzielnymi, niezależnymi kategoriami. Patrząc relatywnie, nie jesteśmy całkowicie odizolowani i niezależni. Patrząc w ostateczny sposób, my też nie. Dlaczego nie?

Przyjaciel, wróg i nieznajomy ciągle się zmieniają

Jednym z powodów jest to, że gdyby przyjaciele, wrogowie i obcy byli dobrze zdefiniowanymi kategoriami, które istniały z natury, a ktoś zawsze był jednym z nich, nikt nigdy nie zamieniłby się miejscami. Jeśli ktoś był przyjacielem, nie mogliśmy się z nim kłócić, a ktoś, z kim się kłóciliśmy, nie mógł zostać przyjacielem; wtedy nikt nie mógłby stać się obcy.

Innymi słowy, zawsze odnosilibyśmy się do wszystkich w dokładnie taki sam sposób. Istnieją te solidne, ustalone kategorie przyjaciela, wroga i nieznajomego. Pamiętaj, że „wróg” nie oznacza Saddama Husajna. Oznacza każdego, kogo akurat w danym momencie nie lubimy.

Ale to nie są z natury istniejące, solidne kategorie. Są to kategorie, które są płynne i zależne. W jednej chwili ktoś jest w jednej kategorii, w jednej chwili jest w następnej, a potem przechodzi do następnej, a potem przechodzi do następnej.

Dochodzimy do tego, że przyjaciele, wrogowie i obcy nie są niezależnymi, nieodłącznymi kategoriami, do których ktoś zawsze należy. Są to rzeczy, które powstają w sposób zależny. A jeśli istnieli nieodłączni przyjaciele, wrogowie i obcy, jeśli istniała wrodzona ja i wrodzona inna, wtedy Budda zobaczą to. The Budda ma wszechwiedzący umysł, który zna całą rzeczywistość, z pewnością byłby w stanie zobaczyć, że istnieją te ustalone kategorie. Ale dla Budda, nie ma takich stałych kategorii.

Opowiadają historię: jedna strona Budda, ktoś nadchodzi i oferuje mu rzeczy, chwaląc go i mówiąc wszystko, co dobre, o czym marzyliśmy, o czym chcielibyśmy, żeby ktoś nam powiedział: „Jesteś taki wspaniały. Jesteś taki dobry."

Po drugiej stronie: ktoś go bije. Są antagonistyczne. Są szkodliwe. Próbują zaszkodzić Budda. Od Buddastrony, ma jednakowe uczucia do obu tych osób. Niezależnie od tego, czy ktoś go kocha i chwali, czy ktoś go nienawidzi i próbuje go zniszczyć, od samego początku Buddaze strony obu tych osób są jednakowe uczucia.

Ponownie, jeśli byli z natury dobrymi lub złymi ludźmi, z natury istniejącymi przyjaciółmi, wrogami i nieznajomymi, wtedy… Budda na pewno by to zobaczył z powodu jego wszechwiedzącego umysłu. Ale Budda tego nie widzi. Budda patrzy na te dwie różne osoby jako całkowicie sobie równe. To kolejny powód, dla którego nie ma niezależnych kategorii. Może się to wydawać trudne do zrozumienia: „Oczywiście coś musi być nie tak z Budda, jeśli patrzy na osobę, która go chwali i na osobę, która go krzywdzi, równie życzliwymi oczami. Jak ktokolwiek przy zdrowych zmysłach mógł to zrobić?”

Nasze relacje nie są ustalone

Połączenia Budda mógł to zrobić dzięki swojej zdolności patrzenia poza powierzchowne pozory. Rozpoznaje, że osoba, która chwali cię dzisiaj, ale rani cię jutro, i osoba, która krzywdzi cię dzisiaj, ale chwali cię jutro, są tymi samymi w chwaleniu cię i krzywdzeniu cię. Po co ich dyskryminować?

Jeśli pamiętasz, że osoba, która ci zagraża, w pewnym momencie w przeszłości przyniosła ci korzyść i uratowała ci życie, możesz rozpoznać, że nie masz z nią stałej relacji. Ta osoba nie ma też stałego charakteru, w którym każda interakcja jest dla ciebie szkodliwa. Ale osoba, która ci teraz zagraża, wcześniej uratowała ci życie, a ta osoba, która teraz ratuje ci życie, napadła na ciebie wcześniej. Nie powinieneś po prostu trzymać się tego, co dzieje się z tobą w tej chwili, ale uzyskać większy obraz tego, kto pomaga, a kto krzywdzi.

Widzimy, jak łatwo jest spojrzeć na kogoś i pomyśleć, że relacje z nim są bardzo utrwalone i zabetonowane. Ale nie są. Może niektórzy z twoich przyjaciół są teraz twoimi wrogami już po tygodniu. Niektórzy z twoich wrogów są teraz twoimi przyjaciółmi. A nieznajomi są teraz przyjaciółmi. To dziwne, prawda? Tylko jeden tydzień. A jednak w zeszłym tygodniu byliśmy tak pewni, że wszystko pozostanie tak, jak było.

Jaźń i inni nie istnieją z natury

Ostatnim powodem, dla którego ja i inni nie są izolowanymi, niezależnymi jednostkami, jest to, że powstają w całkowitej zależności od siebie nawzajem, tak jak ta strona ulicy i druga strona ulicy. Jestem tutaj, patrzę i mówię: „Po tej stronie ulicy”. I „po tej stronie ulicy”. I wygląda na całkowicie nieodłączną rzecz. Ta strona ulicy to ta strona ulicy. To nie ta strona ulicy. A ta strona to ta strona. To nie ta strona. Ale wszystko, co muszę zrobić, to przejść przez ulicę. I ta strona ulicy staje się tą stroną ulicy. I ta strona ulicy staje się tą stroną ulicy. To i tamto, bliskie i dalekie, całkowicie powstają i zależą od siebie. Jedna strona ulicy nie jest z natury tą stroną, a druga nie jest z natury tą stroną. Jest oznaczone tylko to lub tamto, w zależności od tego, gdzie musisz być.

Podobnie, zawsze czuję, że jestem z natury sobą, a ty jesteś z natury sobą. Ale to znowu pojawia się w całkowitej zależności, ponieważ gdybym był z natury sobą, wtedy spojrzałbyś na mnie i powiedział „mnie”. I nazwałbyś siebie „innym”, ponieważ z natury jestem sobą.

Jeśli z natury jestem sobą, całkowicie niezależnym od innych rzeczy, to każdy powinien to zobaczyć ciało mnie jako „ja”. Oznacza to, że kiedy na mnie patrzysz, powinieneś powiedzieć „ja”. Ponieważ jesteś z natury inny, kiedy patrzysz na siebie, powinieneś powiedzieć „inny”. Patrzymy na to z mojego punktu widzenia i mam rację. [śmiech]

Ale „ja” i „ty” nie istnieją jako te twarde i oddzielne kategorie. W zależności od tego, z której strony identyfikujesz osobę, może to być „ja” lub „ty”. To całe poczucie, jakie mamy na temat „mnie”, „Jestem taki ważny”, „Moje potrzeby. Moje pragnienia. Moje życzenia. Moje troski. Jak się wpasowałem. Moje nerwice”. Z czyjegoś punktu widzenia jest to jak patrzenie na „innego”. To zależy tylko od tego, z której strony na to patrzysz.

To tak jak z ulicami. W zależności od tego, po której stronie ulicy się znajdujesz, staje się to „ja” lub „inne” – po tej lub tamtej stronie ulicy. To, czy coś jest „ja”, czy „inne”, jest całkowicie zależne od etykietowania. To nie jest wrodzone. Patrzymy na to i czujemy się z natury jak ja, zwłaszcza z naszymi ciałami. "Mój ciało to ja. To ja. To ty. To ja."

Ale jeśli spojrzysz, kiedy tam siedzisz i czujesz różne części swojego ciała ciało, a ty mówisz: „Co mam w tym z natury? ciało? Zaczynasz dostrzegać, że ta rzecz, która tak bardzo przypomina „ja”, jest w rzeczywistości nagromadzeniem brokułów, marchwi, kalafiora i makaronu. A jeśli jesz mięso, twoja ciało to nagromadzenie ryb i jagnięciny. Wszystkie te inne czujące istoty, które są „inne”, stały się „mną”. To, co było „inne”, jest teraz moje ciało. Co należało do kogoś innego ciało, który jedliśmy, teraz stał się moim ciało.

Zaczynamy dostrzegać, że obiektem naszego silnego przywiązanie-nasz ciało„Ja” – to coś, co jest całkowicie zależne od tego, gdzie akurat stoisz. I na co patrzysz, bo nie ma w tym nic szczególnie mnie ciało.

Oto coś naprawdę interesującego: następnym razem, gdy będziesz dla kogoś gotować, przygotuj dwa talerze z jedzeniem. Myślicie: „Jeśli zjem ten talerz, ten talerz stanie się mną. A ten talerz stanie się moim przyjacielem. Jeśli zjem ten talerz, ten talerz stanie się mną, a ten talerz stanie się moim przyjacielem”. A potem zaczynasz odczuwać to dziwne uczucie: „Co jest moje ciało?” To może stać się mną lub tamto może stać się mną. To może stać się moim przyjacielem lub to może stać się moim przyjacielem, w zależności od tego, co zjem.

Podobnie, gdy patrzymy na nasze ciało i kogoś innego ciało, co powoduje, że jesteśmy przywiązani do naszego? ciało? Dlaczego się tego trzymamy ciało jak ja, a nie dla innych ciało jak ja? Trochę dziwne, prawda? Zaczynamy dostrzegać, że ja i inni nie mają twardych i szybkich rozróżnień. Kiedy zaczynamy to rozluźniać, o wiele bardziej możliwe staje się odczuwanie równości między sobą a innymi. To tylko zależy od tego, jaki talerz brokułów zjesz. Brokuły są takie same, prawda? Więc dlaczego się tego trzymam? ciało— mógł to być ten talerz brokułów albo tamten — i zrobić z tego taką aferę? Dlaczego nie mam prawie tak samo troski o kogoś innego ciało? Daje nam pewien wgląd w to, w jaki sposób nasz umysł identyfikuje rzeczy i sprawia, że ​​są one naprawdę solidne i całkiem oddzielne.

Kobieta w ciąży prawdopodobnie nie ma większego poczucia, że ​​dziecko i ona są naprawdę inne. To tak, jakby twój brzuch sięgał aż tutaj, ale cała rzecz to ja. W pewnym momencie jestem to ja, a pięć minut później, kiedy rodzi się dziecko, „Och, to ty!”

Naprawdę można zobaczyć, jak etykietowanie „ja” i „inne” jest bardzo względne. Kiedy patrzymy na nasze ciało na początek czujemy się jak: „Moja ciało to ja." Ale właściwie nasz ciało należy do naszych rodziców. Nasz ciało to sperma taty i jajeczko mamy. Nie ma w tym nic szczególnego „ja” ciało. Nie stworzyłem tego. To nie jest moje. Właściwie to do nich należy. To zabawne — na wszystkie sposoby możesz spojrzeć na swoje ciało. To wcale nie jest moje. Należy do innych. Całkowicie.

Pytania i odpowiedzi

Publiczność: Jeśli nie jestem sobą, dlaczego muszę osiągnąć oświecenie w przeciwieństwie do innych?

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Nie jesteś z natury sobą, ale jesteś względnie sobą. Rzeka nie jest nieodłączną rzeką. To ta zmiana, kontynuacja rzeczy. Masz specjalne związki karmiczne z pewnymi ludźmi, po prostu z powodu całej twojej historii w cyklicznej egzystencji. Z powodu tego poprzedniego połączenia, najłatwiejszym sposobem dla niektórych czujących istot na osiągnięcie oświecenia jest słuchanie ciebie i twojego przewodnictwa. Musisz więc osiągnąć oświecenie, aby im pomóc.

Nie ma różnicy, jeśli chodzi o twoje pragnienie szczęścia i, powiedzmy, hydraulik pragnie szczęścia. Nie ma wrodzonego ciebie i nie ma wrodzonego hydraulika, ale na względnym poziomie istniejesz. Hydraulik istnieje. Istnieje zarówno twoje szczęście, jak i cierpienie, a on jest czującą istotą, która nam pomogła i która chce być szczęśliwa. Na względnym poziomie wszystkie te rzeczy istnieją.

Ale jeśli hydraulik mnie oszuka, nie będzie to aktem współczucia, jeśli nic z tym nie zrobię, ponieważ nie ma prawdziwej różnicy między mną a nim. To tak, jakbyś postępował ze swoim dzieckiem, jeśli źle się zachowuje. Jeśli pomyślę, że tylko dlatego, że nie ma różnicy między mną a moim dzieckiem, mogę cierpliwie pozwalać mu robić, co chce, to wyrośnie jak zwierzę. Nie będzie miał żadnej dyscypliny. Ze współczucia dla niego musisz go odpowiednio poprowadzić.

Podobnie, ze współczucia dla hydraulika, będziemy musieli powiedzieć lub zrobić coś, co powstrzyma go przed tworzeniem negatywnych rzeczy karmy w przyszłych żywotach. Ale to, czego potrzeba, to ponowne wytrenowanie naszego umysłu, aby myślał w ten inny sposób. Dotarcie tam wymaga czasu.

Pamiętam, że kiedyś rozmawiałem z kimś przez telefon. Chociaż ta osoba tak się wściekła, udało mi się o tym pomyśleć i zachować spokój. Widziałem, że ta osoba była bardzo zestresowana. Z mojej strony nie brałem tego do siebie.

A potem pomyślałem: „Cóż, czy powinienem był wrócić do tej osoby, naprawdę o tym porozmawiać i powiedzieć: 'Hej, czy wszystko w porządku? Co się z tobą dzieje?” W tym momencie zdałem sobie sprawę, że właściwie nie byłem tak współczujący, zakładając, że wystarczy, że się nie złościę. Nie dbałem o drugą osobę na tyle, by zapytać: „Hej, co się z tobą dzieje? Wszystko w porządku?"

To było interesujące, ponieważ powiedziałem: „OK, przynajmniej się nie zdenerwowałem”. To coś w dobrym kierunku. Ale byłoby miło, gdybym naprawdę mógł mieć współczucie, by wrócić do tej osoby i zapytać, co się dzieje. Właściwa motywacja byłaby dla nich dobra, a nie dlatego, że cokolwiek z tego wyniosę. Wymaga wyrobienia nowych nawyków.

Publiczność: Jak bardzo możemy się zmienić, biorąc pod uwagę, że tak wiele z tego, co składa się na „ja”, to nieświadome rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli?

VTC: Myślę, że to bardzo zależy od jednostki, ponieważ to, co nazywamy nieświadomością, z buddyjskiego punktu widzenia, może stać się w pełni świadome. Buddyzm nie ma tego poglądu na umysł jako na wszystkie te rzeczy, które są wiecznie nieświadome i które nigdy nie mogą stać się świadome. Z buddyjskiego punktu widzenia jest to tylko kwestia naszej uważności i świadomości. Jeśli naprawdę będziemy nad tym pracować powoli, jak obieranie warstw cebuli, wszystkie te rzeczy mogą wyjść na jaw.

W rzeczywistości jesteśmy bardzo uwarunkowani zjawiska. W przeszłości byliśmy uwarunkowani przez tak wiele rzeczy. Ale im bardziej rozpoznajemy nasze uwarunkowania, tym bardziej daje nam to zdolność do ich zaakceptowania. A w procesie akceptowania tego możemy również zacząć zmieniać uwarunkowania.

Powiedzmy, że mam naprawdę negatywny obraz siebie i zaczynam dostrzegać, że ten negatywny obraz siebie nie dotyczy mnie. Zdaję sobie sprawę, że jest to uwarunkowane zjawiska. Kiedy byłem dzieckiem, moi nauczyciele mówili mi, że jestem głupi, ponieważ nigdy nie mogłem kopnąć w softball. Mogło to doprowadzić do mojego spartaczenia w WF i do negatywnego obrazu siebie, jaki mam.

Nie mogłem grać na instrumentach muzycznych. Nie byłem artystą. Zdałem sobie sprawę, że ten negatywny obraz siebie jest tylko uwarunkowany zjawiska to zależy od wypowiedzi, które słyszałem w różnych momentach mojego życia. Ale ten negatywny obraz siebie to nie ja. To jest po prostu uwarunkowane, częściowo zależne od tego, co zewnętrzne, a częściowo zależne od tego, co pochodzi ode mnie.

Innymi słowy, ponieważ jest uwarunkowane, nie ma wrodzonej egzystencji. To nie jest jakaś solidna, niezmienna zjawiska. Jeśli coś istnieje z przyczyn i Warunki, a następnie jak tylko którakolwiek z tych przyczyn i Warunki zniknąć, to zjawiska znika. Pojawia się uczucie: „Cóż, cały ten negatywny obraz samego siebie jest tylko uwarunkowanym zjawiska. Jeśli zacznę zmieniać to uwarunkowanie, to ta rzecz zniknie”.

Nie ma zdolności opierania się na własnej energii, ponieważ nie stworzyła się sama. To po prostu coś, co powstało z powodu innych czynników. Zmień inne czynniki, a ta rzecz naturalnie się zmieni.

Mamy duży potencjał do zmian. Nie jest to łatwe ani szybkie, ale jest duży potencjał. Jeśli przyjrzysz się sobie uważnie, zdasz sobie sprawę, że zmieniłeś się w porównaniu z tym, czym byłeś rok lub pięć lat temu. Zobaczysz, że się zmieniłeś. Zmiana nastąpi, czy tego chcemy, czy nie. Praktyka Dharmy daje nam moc, aby zmiana poszła w pozytywnym kierunku, zamiast po prostu pozwolić jej iść w jakikolwiek sposób.

Publiczność: Skąd pochodzą nasze myśli? Jak powstają?

Wyobraź sobie, że patrzysz na nieruchomy staw i nagle ta ryba podskakuje. Potem zastanawiasz się: „Hej, skąd się wzięła ta ryba?” A potem, gdy tylko się pojawi, zastanawiasz się: „Gdzie to się podziało?”

VTC: To samo dotyczy naszych myśli. Kiedy pojawia się myśl, zastanawiamy się, skąd się wzięła na świecie. A kiedy znika, zastanawiamy się, gdzie się podział. Ponownie wszystko zależy od kondycji. W jakiś sposób w tym konkretnym momencie przyczyny i Warunki były tam i pojawiło się.

Myśli są interesujące, ponieważ przypomina trochę rybę, która po prostu wyskakuje spod wody. Ale w przeciwieństwie do ryby, która już istniała, myśli są inne.

Tym różni się buddyzm od psychologii. Psychologia powiedziałaby, że twoje złość tam jest, niezależnie od tego, czy jesteś teraz zły, czy nie. To jak ryba, która jest pod wodą. Ryba jest tam. Po prostu nie widzisz ryb.

Z buddyjskiego punktu widzenia powiedziałbyś, że ziarno dla złość jest, ale złość nie ma go teraz. Kiedy złość pojawi się, wtedy to ziarno staje się rośliną. Następnie ponownie zagłębia się w nasienie. Ale to nie jest tak, że jest tam jako solidna rzecz, nawiedzająca cię, łapiąca cię w pułapkę, pożerająca cię. Potencjał jest tam. Cała w pełni rozwinięta roślina nie jest. To tak, jakby wszystkie te myśli miały duży potencjał, a gdy tylko Warunki łączą się, ziarno kiełkuje w dojrzałą roślinę.

Publiczność: A co z naszymi uczuciami? Skąd oni pochodzą?

VTC: To nasze myślenie tworzy uczucia. To nie jest tak, że to uczucie było tam przez cały czas, a twoje myślenie o nim zdjęło ubranie i ujawniło je.

To nie jest tak, że jest tam twoja zazdrość o kogoś, ale nie widzisz swojej zazdrości, ponieważ patrzysz teraz na pizzę. To nie tak. Raczej istnieje potencjał zazdrości. Ziarno zazdrości jest tam, ale uczucia zazdrości tam nie ma. Kiedy zaczynasz myśleć: „Ta osoba mówi to do tej osoby, a ta osoba mówi to” i tak dalej, wtedy to, co robisz, to dodanie wody i nawozu do nasionka i sprawienie, że wyrośnie w roślinę.

Umysł tworzy wszystko

[W odpowiedzi dla publiczności] To niesamowite, jak łączymy różne rzeczy, które dzieją się na zewnątrz i jak interpretujemy informacje.

Stało się to dla mnie jasne podczas drugiego odosobnienia, które zrobiłem, które było Wadżrasattwa wycofać się. Siedziałem tam w Indiach, Tushita, w porze monsunowej, próbując myśleć Wadżrasattwa. Zamiast tego myślałem o miejscu, w którym mieszkałem w LA. Myślałem między innymi o gimnazjum i college'u. Kiedy myślałem o tych rzeczach, czułem te intensywne, potężne emocje. A potem nagle dotarło do mnie, że nic z tych rzeczy nie jest tu teraz. Te niewiarygodnie silne emocje i rzeczy, które je wywołały, nie są wtedy w tym pokoju. Skąd brały się te emocje? To dlatego, że tak się złożyło, że o czymś myślałem. Patrzyłem na to w pewien sposób i rozwinąłem to wszystko z koncepcji w mojej głowie. To niesamowite, jak kiedy ty medytować, staje się naprawdę jasne.

Dostałem ten wspaniały list od jednego przyjaciela z Indii, który był na kursie, który prowadziłem kilka lat temu. Był na rekolekcjach. Powiedział, że poranne sesje były wspaniałe. Miał ochotę robić rekolekcje w nieskończoność. Po prostu kochał wszystkich. Uwielbiał rekolekcje. Wszystko szło dobrze. A potem, mniej więcej godzinę po obiedzie, zaczynał popadać w depresję. Nienawidził siebie. Strasznie tęsknił za swoją dziewczyną. Nienawidził odwrotu. Nie mógł medytować. Ale wieczorem znów był w porządku. I powiedział, że naprawdę zaczął rozumieć, jak bardzo umysł tworzy wszystko: okoliczności zewnętrzne są w zasadzie takie same – siedzenie w tym samym pokoju, robienie tego samego medytacja. Ale umysł po prostu tworzy dwa różne dramaty.

Publiczność: Widzę, że można wierzyć w te myśli i że można też w nie nie wierzyć. Ale jak radzisz sobie z tą częścią twojego umysłu, która nie wierzy?

VTC: Czasami myślę, że to tylko kwestia czego karmy O której godzinie dojrzewa, ale też nie chcemy zostawiać tego tylko po to, by karmy. Myślę, że jeśli rzeczywiście zaczniemy – i to jest miejsce, w którym medytacja pomaga — rozpoznaj myśli jako myśli, a nie jako rzeczywistość, to automatycznie daje nam trochę przestrzeni. Bo chodzi o to, że bardzo często nie jesteśmy nawet świadomi tego, co myślimy. Kiedy zaczniesz zwalniać i medytować, zaczynasz być bardziej świadomy myśli, które się pojawiają, a następnie zaczynasz być w stanie rozróżnić, które myśli są trafne, a które nie. Im bardziej możesz rozwinąć ten rozróżniający umysł i im bardziej możesz rozwinąć uważność, aby wyłapywać myśli, tym mniej będą cię kontrolować.

Dwie rzeczy, które musimy zrobić: rozwinąć uważność, aby móc rozpoznawać myśli, oraz rozróżniać, aby móc odróżnić realistyczne od śmiesznego. To praktyka w treningu. Dlatego próbujesz łapać rzeczy, gdy są małe.

Czasami, gdy przechodzimy przez stare wzorce, ponieważ są one tak znajome, zapominamy, że to wzorce. Ponownie zaczynamy myśleć, że myśli są rzeczywistością. Po prostu ciągle to rozpoznaje. I myślę, że to jest miejsce, w którym mogę rozpoznać: „To jest wideo. Tutaj ponownie wstawiam ten film. To wszystko, to zwykłe wideo”.

Jest kilka rzeczy, których nie mogę od razu powiedzieć: „Och, to jest wideo”. Muszę się całkowicie przekonać, że nie postrzegam dokładnie sytuacji. Innymi słowy, nie zawsze wystarczy mi powiedzieć: „Och, to jest an złość wideo. Zmieńmy to.” Kiedy umysł biegnie: „Ale oni zrobili to i tamto!” Muszę naprawdę usiąść i powiedzieć: „No tak, a potem?” To trochę tak, jakbym musiała raz za razem udowadniać sobie, dlaczego złość jest nierealistyczna i nie jest jedyną naturalną reakcją na sytuację. Raz po raz stwierdzam, że muszę przekonać siebie, że złość nie oznacza właściwego postrzegania sytuacji. Im bardziej się o tym przekonuje, tym łatwiej jest mi powiedzieć: „Och, to jest wideo i nie zamierzam go ponownie odtwarzać”.

Ale myślę, że musimy ciągle przekonywać samych siebie, że to jest dolegliwość, ponieważ spędziliśmy długi czas przekonując samych siebie, że ta sama myśl jest rzeczywistością.

Radzenie sobie z gniewem

[W odpowiedzi do publiczności] Wiele zależy od konkretnej sytuacji. Czasami samo radzenie sobie z własnymi emocjami całkowicie pochłania całą naszą energię. Tak więc w tym momencie naprawdę nie możemy oczekiwać, że wyciągniemy rękę i spróbujemy zająć się sprawami drugiej osoby, ponieważ w tym momencie próba zachowania spokoju jest naszym najważniejszym zadaniem.

Powiedzmy, że ktoś coś powiedział, a ja zaczynam budować tę niesamowitą historię złość w moim umyśle. Zaczynam mówić: „Powiedzieli to i powiedzieli tamto!” A potem mógłbym powiedzieć sobie: „Co tak naprawdę się działo? Co one naprawdę oznaczają? Dlaczego tak powiedzieli?

I wtedy mogę zdać sobie sprawę: „Cóż, tak naprawdę nie rozumiem, dlaczego to powiedzieli. Właściwie nie rozumiem, co mieli na myśli w tym komentarzu. Myślałem, że rozumiem, ale tak naprawdę nie rozumiem. Potrzebuję więcej informacji. Mój złość pojawia się, ponieważ wyciągam pochopne wnioski, myśląc, że zrozumiałem umysł drugiej osoby. Ale w rzeczywistości, kiedy zadałem sobie pytanie, brakuje tu informacji. Nie rozumiem, co naprawdę mają na myśli. Nie rozumiem, dlaczego tak powiedzieli”.

Wtedy muszę wrócić do tej osoby i poprosić o informacje. A potem bardzo często zdajemy sobie sprawę, że mówili coś z zupełnie innego powodu, niż myśleliśmy. Proces chodzenia i rozmawiania z drugą osobą dostarcza nam informacji, które automatycznie uwalniają złość.

Publiczność: Czy lepiej jest pomóc sobie, zanim zaczniemy pomagać innym?

VTC: Czasami, zanim zaczniemy troszczyć się o drugą osobę, musimy osiągnąć zrównoważony stan umysłu. Pomaga, jeśli osiągniemy zrównoważony stan umysłu, zanim pomożemy drugiej osobie z tym, co się w niej dzieje.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.