Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Życie bez sila jest jak samochód bez hamulców

Życie bez sila jest jak samochód bez hamulców

Obraz zastępczy

Wykład wygłoszony w Diamond Heights, San Francisco, Kalifornia latem 1992 r. Opublikowano w Cichy deszcz: rozmowy i podróże przez Ajahna Amaro.

PRZEDMIOTEM SILA, czyli cnotliwe, piękne postępowanie, to bardzo trudna dziedzina, którą ludzie często źle rozumieją. Jest to zatem obszar, w którym możemy skorzystać z pewnych wskazówek i instrukcji – zrozumienia, jak najlepiej zachowywać się w sposób, w jaki odnosimy się zarówno do własnego życia, jak i do innych ludzi.

Często pociąga nas Buddauczy, ponieważ trafia prosto do samego sedna naszego doświadczenia. Z pewnością pociągała mnie ostateczna i przenikliwa natura tego – w szczególności nauki o pustce. Wydawało się, że to jeden z najważniejszych aspektów nauk – czyli ten, który dotyczy transcendentnej, ostatecznej rzeczywistości.

W kulturze zachodniej nie chcemy zadowolić się drugim najlepszym. Chcemy dążyć do szczytu i możemy dążyć do tego samego rodzaju postawy w naszym podejściu do życia zakonnego. Po co zawracać sobie głowę prowizorycznymi naukami, rzeczami przedszkolnymi, kiedy możemy osiągnąć oświecenie tylko przez użycie tych potężnych wglądów w bezinteresowność i pustkę, lub w istotę Budda natura wszystkich istot? Spotykasz się z tym w różnych tradycjach buddyjskich, szczególnie buddyzmie zen i buddyzmie tybetańskim. Ten aspekt nauczania, że ​​wszystkie istoty są Buddami i wszystko jest tak doskonałe, jak jest, był podkreślany we wczesnych latach buddyzmu na Zachodzie. „Musimy tylko obudzić się do perfekcji, która obejmuje wszystko wokół nas. A kiedy już to uświadomimy, możemy działać tak, jak nam się podoba. Jeśli wszyscy jesteśmy Buddami, to działamy jako Buddowie i wszystko, co Budda mówi i robi jest doskonały.” Tak więc nauczanie było często interpretowane w sposób usprawiedliwiający jakąkolwiek działalność. Dzięki wsparciu Ultimate Truth wszystko jest idealne. Więc bez względu na to, co robię i jak to wygląda dla ciebie, czy dla policji, wszystko jest idealne.

Na ostatecznym poziomie to prawda. Ale ta prawda jest czymś, co spowodowało wiele zamieszania w świecie buddyjskim. Mimo że jest to bardzo atrakcyjny, potężny i wyzwalający aspekt Buddanauka, może być źle zrozumiana. Pamiętam, że wiele lat temu dostałem książkę pod tytułem „Jestem Tym” Nisargadatty Maharaja. Czytanie tej książki jest jak słuchanie przemawiającego Boga – potężnej rzeczy. W jednym z fragmentów ktoś zapytał Nisargadattę o jego własny duchowy trening. Bardzo rzadko odwoływał się do jakiegokolwiek treningu, ale tylko do aktu przebudzenia. Powiedział, że jeśli po prostu obudzisz się w rzeczywistości tego, kim jesteś, wszystko jest w porządku. Pytający nalegał i w końcu powiedział: „Nauczyciel powiedział mi: 'Jesteś Ostateczną Rzeczywistością – nie wątpić moje słowa”. Komentarz Nisargadatty brzmi zatem mniej więcej tak: „Więc po prostu postąpiłem odpowiednio”. Koniec tematu! Pamiętam, jak pomyślałem: „To jest to!? To wszystko? Może on, jako jakiś szczególny rodzaj osoby, był Ostateczną Rzeczywistością, ale co z całą resztą z nas? To było takie surowe i bezpośrednie, ale w końcu coś w moim sercu powiedziało: „Tak, to prawda – dla każdego. To wszystko."

Ale potem mamy tendencję do odkrywania, że ​​to, co mogło być ważnym wglądem, po pewnym czasie staje się po prostu wspomnieniem czegoś, co naszym zdaniem osiągnęliśmy. Traktujemy to jako rodzaj karty kredytowej, na którą możemy nadal wydawać i nigdy nie płacić rachunku – ponieważ nie ma komu jej wysłać. To tak, jakbyś otrzymał swoje konto od Visa i zwrócił je im mówiąc: „Nikogo tu nie ma. Nikt tak naprawdę nie posiada tej karty. Dlatego oto twój rachunek zwrócony. Gdybyś to zrobił, wkrótce odwiedziłby cię ktoś w mundurze!

Ta interpretacja była częstym zjawiskiem na Zachodzie, powodując wiele niepokoju: ludzie przeszli jakieś wielkie doświadczenie mistyczne lub zatwierdzenie przez duchowy autorytet (takie jak bycie nazwanym spadkobiercą Dharmy) lub aprobatę ze strony nauczyciela o wielkiej reputacji, jako wskazanie ich oświecenia. Słyszałem o ludziach mówiących: „Nie rozumiesz, co robię, ponieważ ja jestem oświecony, a ty nie. Dlatego nie możesz zrozumieć motywów moich działań. Nie powinieneś kwestionować tego, co robię. Wszystko może być uzasadnione tym gniazdem.

W historii chrześcijaństwa coś bardzo podobnego do tego było znane jako „herezja antynomiańska” (dosłownie oznacza to „zwolnienie spod prawa”). Była grupa wczesnych chrześcijan, którzy wierzyli, że wszystko, co robi się w imię Chrystusa, jest czystym czynem. Sprawiły wiele kłopotów i ostatecznie zostały zgniecione przez kościół. Uważam za interesujące, że ta sama dynamika pojawiła się tak dawno temu (i od tego czasu miała miejsce kilka razy w świecie chrześcijańskim). Osoby myślące, że jeśli mają za sobą jakieś referencje lub autorytet, jak Jezus lub wielki Guru lub Roshi, który mówi: „Ok, masz to. Dobra robota, jestem tuż za tobą. Jesteś właścicielem linii. To nie ty grasz, to tylko Budda natura w tobie” – biorąc to za pewnik, niekoniecznie rozpoznajemy własne, motywowane ego działania, pragnienia, opinie i widoki. Albo usprawiedliwiamy je jako „śpiące” Budda' lub 'Zły Budda' lub 'lubieżny Budda” i coraz bardziej zbaczamy ze ścieżki. I zwykle okazuje się, że zabraliśmy ze sobą kilka osób.

Jestem pewien, że wielu z was zdaje sobie sprawę z niepokoju wywołanego w kręgach buddyjskich w ostatnich latach wokół tego punktu i tego nieporozumienia. Jak powiedziałem, ten ostateczny punkt widzenia jest słuszny. Ma swoją prawdę – cechy dobra i zła to tylko prawdy względne. Gdzieś w „Hamlecie” Szekspira jest napisane: „Nie ma nic dobrego ani złego, ale myślenie tak czyni”. To z pewnością prawda z ostatecznego punktu widzenia, ale z perspektywy względnej jest zdecydowanie dobro i jest zło, dobro i zło. Jest piękne prowadzenie i to, co jest brzydkie. Musimy więc nie tylko brać sprawy z ostatecznej perspektywy, ale także używać odrobiny zdrowego rozsądku; nie tylko operujemy idealizmem, ale także patrzmy na życie w kategoriach realizmu i praktyczności.

W klasycznych naukach buddyjskich podkreśla się raz po raz, że głęboki wgląd nie neguje potrzeby zachowania szacunku i ostrożności wobec innych ludzi, rzeczy ziemskich i konwencji społecznych. Jeden z uczniów Mistrza Ch'an medytacja Mówił mi, że chociaż jego nauczyciel jest bardzo uzdolniony duchowo, bardzo rzadko wygłasza wykłady o pustce. I to pomimo faktu, że jest do tego wybitnie zdolny. W większości swoich przemówień Dharmy naucza o czynieniu dobra i utrzymywaniu Wskazania. Niezależnie od słuchaczy ma tendencję do podkreślania potrzeby głębokiego poczucia uczciwości moralnej.

To zdjęcie mnich opowiedział mi też ciekawą historię o ich wczesnych latach, w latach sześćdziesiątych, kiedy ich klasztor mieścił się w starej fabryce materacy w Mission District w San Francisco. W tamtych czasach wśród wszystkich innych luminarzy San Francisco była postać o imieniu Sufi Sam. Był jednym z psychodelików guru czasu. Sufi Sam był dość zamożnym człowiekiem, który prowadził otwarty dom i dostarczał darmowe psychedeliki i alkohol każdemu, kto chciał przyjść i dołączyć do partii, to znaczy być częścią jego grupy i/lub przyłączyć się do ogólnego duchowego wolnego dla wszystkich. Przyciągnął sporo osób i faktycznie pomógł wielu z nich. Z tego, co rozumiem, był w dużej mierze nauczycielem typu „cokolwiek-chcesz-robić”, być-czym-chcesz-być. I nauczał, że wszyscy jesteśmy Bogiem/Budda/Wielkie Cokolwiek to jest – jakkolwiek chcesz to nazwać.

Jak głosi historia, pewnego dnia Sufi Sam spadł ze schodów i zmarł. Następnego dnia około 20 jego uczniów – lekko rozgwieżdżone, długowłose kolorowe postacie – pojawiło się w tym bardzo surowym chińskim medytacja klasztor. Wyjaśnili, że poprzedniej nocy, po śmierci Sufi Sama, ośmiu z nich śniło ten sam sen. W ich snach pojawił się Sufi Sam mówiąc: „Powinieneś iść do Mistrza Hua i powinieneś… schronić się z nim. Nie idź tak, jak cię uczyłem. Idź z nim i posprzątaj swój występ. Ciekawe, że wywodząc się z bardzo liberalnego i otwartego podejścia, Sufi Sam powinien powiedzieć (choć w nieco egzotycznych okolicznościach – z drugiej strony), że to, co powinni robić jego uczniowie, to nauczyć się, jak się powstrzymywać, ograniczać i kierować swoim życiem w bardziej zdrowy sposób.

Kiedy Ajahn Chah przybył na Zachód, zauważył, że wiele osób zadaje pytania o bezinteresowność, pustkę i Ostateczną Rzeczywistość. Widział jednak, jacy się mają ludzie, jak działają, i zaczął podkreślać zachowanie Wskazania – próbował sprowadzić ludzi na ziemię. Zobaczył, że to, czego nie potrzebujemy, to raczej paszport do ignorowania praktycznych realiów ludzkiego życia poprzez wchodzenie w jakąś pseudo-transcendentalną sferę, czyniąc to naszym celem, zaniedbując świat względna prawda.

Powód, dla którego Budda położyć duży nacisk na Wskazania, a także dlaczego bardziej ortodoksyjni nauczyciele buddyjscy podkreślają je w innych grupach na Zachodzie, jest właśnie z powodu bólu i trudności spowodowanych, gdy nie stosujemy się do jakiegoś systemu naprowadzania. Nieprzestrzeganie dyscypliny moralnej można porównać do prowadzenia samochodu bez hamulców. (To bardzo trafny symbol San Francisco – masz tu kilka imponujących wzgórz!) Jeśli wyobrażasz sobie, jak wyglądałaby jazda samochodem bez hamulców, nie trzeba wiele, aby rozpoznać, że naprawdę można się nagromadzić na serio.

Więc o to właśnie chodzi w buddyjskich aspektach samokontroli i samodyscypliny – po prostu upewnij się, że hamulce w twoim samochodzie działają. Posiadanie samochodu, który może przyspieszać i szybko jechać w miejsca, jest w porządku, ale jeśli nie masz hamulców, gdy droga będzie skręcać, będziesz miał kłopoty. Kiedy docieramy do znaku stopu lub skrzyżowania, musimy być w stanie się zatrzymać. Życie to nie tylko puste drogi i zielone światła; inny ruch, czerwone światła i tak dalej.

Co znajdziesz w Buddapodejście do Silas, lub cnotą, jest to, że nie jest to narzucanie życiu – tak jakby myślał: „Wszystkie religie polegają na mówieniu ludziom, że nie mogą się bawić, więc przypuszczam, że moja też będzie musiała tak być”. Jego podejście nie było ani próbą tłumienia wszystkiego, co ludzie uważają za przyjemne, ani nieuzasadnionym narzucaniem ludziom reguł. Ale moje doświadczenie z tym (i to, co początkowo przyciągnęło mnie do Nauki), było takie, że był to prosty wysiłek, aby wskazać obszary życia, w których najłatwiej wpadamy w kłopoty, gdzie życie jest najbardziej obciążone karmicznie; więc bardziej przypomina to wskazywanie niebezpiecznych miejsc i zachęcanie nas do ostrożności. The Budda nie mówiłem, że coś jest z natury złe lub złe, ale że jeśli nie rozwiniemy jakiejś wrażliwości na te trudne obszary naszego życia, jeśli nie będziemy zwracać uwagi na kłopotliwe miejsca i problemy, to jest to jak jazda ze swoim oczy zamknięte lub jak jazda bez hamulców. „Przez jakiś czas nic ci nie będzie, przyjacielu, ale nie oczekuj, że będę w pobliżu, żeby pozbierać kawałki, kiedy się z czymś zderzysz”.

Patrząc na Piątkę Wskazania dla świeckich buddystów są one bardzo przedstawione w tym duchu. Są tam jako wskazówki, aby nam pomóc, a nie jako głos Pana zrzucony na nas. Dlatego często ludzie są zaniepokojeni tym, jakiego rodzaju standardem należy przestrzegać, jak ściśle je stosować Wskazania. To oczywiście zależy od każdej osoby. The Budda przedstawiliśmy je w dość sformalizowany sposób, aby istniał jasny standard, ale możemy je zastosować w różnych mocnych stronach. W różnych kulturach to, co uważa się za dobre, a co złe, nieco się różni.

Pierwszy przykazanie nie jest odbieranie życia żadnej żywej istocie. Wynika to z podstawowego szacunku do życia i polega na kontrolowaniu agresji. Jeśli robi się go bardzo skrupulatnie, unikamy wszelkiego niepotrzebnego odbierania życia – nawet najmniejszych owadów, komarów czy much, które wyrządzają naszym różom straszne rzeczy. The przykazanie jest po to, abyśmy myśleli o tym, co jest dla nas najważniejsze. „Czy moje róże są ważniejsze, czy życie tego stworzenia?”

Miałem kiedyś roślinę doniczkową, chryzantemę. Na początku wyglądała żywo i zdrowo z mnóstwem kwiatów, podejrzewam, że była pełna chemikaliów w kwiaciarni. Potem oczywiście trochę się wyczerpał. Jak być może wiesz, kiedy kwiat słabnie, muchy wywąchują go z drugiego końca ogrodu. Po chwili ta biedna roślina pokryła się zieloną muchą. Zastanawiałem się, co z tym zrobić. Przede wszystkim oderwałem muchy piórkiem i wyniosłem je na zewnątrz. Było to dość pracochłonne, ponieważ mnożą się w zastraszającym tempie. W końcu spojrzałem na moją roślinę i powiedziałem: „Nie zamierzam już dłużej utrzymywać rośliny. Popatrzę na to jak na farmę zielonych much. Zamiast tego będę po prostu hodować zielone muchy!” (Czy ktoś z was czytał kiedyś wiersz ee Cummingsa o ​​farmie robaków jego wuja Sola?) Niekoniecznie sugeruję, że to podejście należy przyjąć. Ale z pewnością możemy zakończyć wiele cierpienia, zmieniając nasze nastawienie do tego, czego oczekujemy lub chcemy od życia.

W zeszły weekend byliśmy w Fundacji Ojai, medytacja dnia, ale nie wolno nam było korzystać z żadnego z ich budynków. Wyglądało na to, że mieli problemy z władzami planistycznymi, więc wszystkie nasze posiedzenia musieliśmy mieć na zewnątrz. W tej części stanu występuje bardzo silna gryząca mucha. Czuliśmy, jak te małe muchy lądują na nas, gdy próbowaliśmy medytować. To było bardzo dobre dla koncentracji, ponieważ czuliśmy, jak te małe zwierzątka lądują i zatapiają szczęki. Całkiem naturalnie, pierwsza reakcja jest taka: „Te muchy przeszkadzają mi medytacja praktyka, nie powinno ich tu być. Ale potem zdałem sobie sprawę, że po prostu denerwowałem się na nich za to, że mnie ugryzli. Z ich perspektywy przybyliśmy i usiedliśmy na ich zboczu wzgórza, pięciogwiazdkowym źródle jedzenia, promieniującym ciepłem i wszelkiego rodzaju interesującymi zapachami. Myślą więc: „Cóż, upio. Drive-in, darmowe hamburgery.” Jeśli po prostu zmienimy to i zamiast tego rozważymy – „Nie jestem tutaj, aby medytować, właśnie przyszedłem nakarmić kilka much. Mam dzień karmienia muchami. Oczywiście, jeśli będę karmił takie muchy, to będzie trochę bolało. To tylko część umowy”. Zmieniając zdanie wokół, możemy odnosić się do całego świata w zupełnie inny sposób.

Właśnie użyłem tych przykładów, abyśmy mogli zobaczyć, jak pracować z zasady i używaj ich, aby pomóc nam żyć w znacznie bardziej bezinteresowny sposób. Ale zasady odnoszą się nie tylko do rzeczy zewnętrznych, ale także do świata wewnętrznego. Staramy się powstrzymać od zabijania czegokolwiek w umyśle, jak chęć zabicia naszego egoizmu, złość lub zazdrość. Raczej staramy się rozwijać umysł, który jest w stanie pracować, dostosowywać się i radzić sobie z rzeczami w sposób niekonkurencyjny, niekonfrontacyjny. Uczymy się pracować z różnymi aspektami umysłu, zamiast atakować i agresję przeciwko nim.

Drugi przykazanie dotyczy nabywania lub chciwości, pragnienia posiadania rzeczy. Tekst przykazanie jest: „Zobowiązuję się nie brać tego, co nie jest dane”. Co oznacza, że ​​musimy nauczyć się żyć tym, co do nas przychodzi, żyć nie zabierając z życia więcej, niż potrzebujemy. Oznacza to więc nie tylko powstrzymywanie się od kradzieży mienia czy pieniędzy czy oszukiwanie ludzi, ale także rozwijanie poczucia zadowolenia z tego, co mamy, uczenie się, jak nie gonić za rzeczami tylko po to, by je zdobyć. W tej kulturze jest to wysoce buntownicza zasada: większość z nas dzisiejszego wieczoru nie ma ochoty na zostanie milionerami do końca roku, ale mimo to cała etyka „więcej znaczy lepiej” łatwo wkrada się do nas. Nawet jeśli jesteśmy daleko poza pragnieniem wymyślnych samochodów lub mnóstwa pieniędzy, nadal możemy chcieć mnóstwa duchowych zdobyczy – wzniosłych stanów umysłu, pięknych Budda obrazy lub wspaniałe duchowe książki. Często istnieje chciwość znaczących doświadczeń; możemy ich używać wyłącznie po to, by zyskać reputację osoby posiadającej wielką mądrość, albo by rozdmuchać nasze ego lub zaimponować naszym przyjaciołom. Więc drugi przykazanie pomaga nam strzec się wszelkiego rodzaju chciwości i akumulacji dla niej samej.

Trzeci przykazanie jest prawdopodobnie najtrudniejszy. Słyszałem, jak opowiadano, jak Ajahn Chah przyjechał do Stanów Zjednoczonych w 1979 roku, uczył w IMS i wygłaszał wykład na temat zasady do publiczności liczącej około 100 osób, które w tym czasie były na rekolekcjach. Kiedy dostał się na trzecią przykazanie, który dotyczy seksualności i właściwego wykorzystania zachowań seksualnych, ciągnął przez około dwadzieścia minut, nie dając tłumaczowi szansy na dojście do głosu. Naprawdę postawił na swoim! Nie lada wyzwaniem było przekazać to wszystko po angielsku, ale widać było, że było to oczywiście coś, co wymagało szczegółowego wyjaśnienia. Jest to obszar bardzo osobisty dla ludzi i trudno o obiektywny standard – szczególnie w dzisiejszym społeczeństwie, gdzie wiele tradycyjnych granic radykalnie się przesunęło.

Dużo zastanawiałem się nad tym pytaniem, ponieważ ludzie pytali o to wiele razy na przestrzeni lat. Posługiwanie się klasycznym standardem – np. stwierdzenie, że ludzie nie powinni uprawiać seksu przed ślubem – jest tak całkowicie niezgodne ze sposobem życia w dzisiejszym świecie zachodnim, że gdybym promował taki standard, prawdopodobnie i szybko by się pojawiło. znacznie mniejsza grupa ludzi, którzy wierzyli w to, co powiedziałem! Nawet sam pomysł, że związek powinien być między jednym mężczyzną a jedną kobietą, jest dziś wielkim założeniem. Ponieważ bycie w związku mężczyzny z innym mężczyzną lub kobiety z inną kobietą jest dość powszechne – szczególnie w tym mieście! Trzeba więc mieć jakiś obiektywny standard, zgodnie z którym seksualność nie jest tylko odwracaniem uwagi, jakimś egoistycznym celem lub po prostu maksymalizacją przyjemności dla siebie, ale o wiele więcej z cechą odpowiedzialności i zaangażowania. Standardem, który mógłbym zasugerować (i to tylko dla wszystkich do rozważenia…) jest powstrzymanie się od współżycia seksualnego z kimkolwiek, z kim nie byłbyś przygotowany na spędzenie reszty swojego życia. Nie zamierzam, po prostu przygotowany. To tylko sugestia – nie chcę nikomu przyprawiać o zawał serca.

Teraz może się wydawać, że to trochę czek dla kogoś, kto przez ostatnie piętnaście lat żył w celibacie, żeby dać ci coś takiego. Jednak, mimo że byłem dość libertynem na swój sposób, jest to właściwie standard, według którego żyłem, zanim zostałem mnich; a to było jeszcze zanim zostałem buddystą. Od czasu do czasu zdarzało mi się poślizgnąć (!), zwłaszcza gdy byłem bardzo pijany, ale muszę przyznać, że bardzo pomocnym kryterium było dla mnie rozważenie: „Cóż, czy byłbym gotów spędzić resztę życia z tą osobą?” Jeśli odpowiedź brzmiała „Nie”, uznałem, że o wiele lepiej jest nawiązywać relacje na zasadzie przyjaźni i unikać wchodzenia w sferę zaangażowania seksualnego.

To jest tylko standard do rozważenia; może wydawać się nieco ekstremalne, ale niesie ze sobą użycie energii seksualnej i seksualnej natury naszych ciał, z należytym poczuciem odpowiedzialności. Tak więc seks nie jest używany tylko do szukania przyjemności i tak dalej, ale jest sposobem na związanie się z drugą osobą w sposób, który jest zdrowy, wspierający i korzystny dla obu stron. Wewnętrznym aspektem tego standardu jest to, że nie staramy się tylko ogólnie maksymalizować zasady przyjemności; zamiast tego skłaniamy się bardziej w kierunku poczucia odpowiedzialności, troszczenia się o wszystkie rzeczy psychiczne i fizyczne, a nie tylko korzystania z różnych rodzajów przyjemności, aby odwrócić uwagę od nudy lub oderwać nasz umysł od bardziej bolesnych rzeczy.

Czwarty przykazanie jest na „właściwej mowie”. W niektórych Budda's opisy Piątki Wskazania, spędził na tym więcej czasu przykazanie niż zrobił na pozostałych czterech zasady Położyć razem. To było dla mnie dość uderzające, kiedy pierwszy raz się z tym spotkałem, ponieważ powiedział mi, że mowa jest naszym głównym obszarem kontaktu z innymi ludźmi, to jest sposób, w jaki odnosimy się z innymi w sposób najbardziej bezpośredni, najbardziej bezpośredni i powtarzalny; jest to również najbardziej obciążony obszar działalności. To, kim myślimy, że jesteśmy i jak prezentujemy się innym, jest w dużej mierze reprezentowane przez to, co i jak mówimy. Więc Budda zachęciło nas do dużej troski i wrażliwości w korzystaniu z niej.

Połączenia przykazanie „Właściwa mowa” to nie tylko kwestia niekłamania, to również nie plotkowanie, nie obmawianie, nie mówienie o ludziach za ich plecami i nieużywanie obraźliwej lub wulgarnej mowy. W ten sposób jesteśmy ostrożni i nie pozwalamy, aby te tendencje umysłu rozlały się w bardziej karmiczną sytuację. Nie tworzymy tych rzeczy beztrosko. Stosując wrażliwość w sposobie, w jaki odnosimy się do innych ludzi, chronimy te niezdrowe skłonności umysłu i powstrzymujemy się przed zrzucaniem ich na innych ludzi. Nie odnosimy się do innych w sposób nieuczciwy, samolubny, złośliwy, agresywny lub obraźliwy. Te tendencje umysłu są sprawdzane u drzwi umysłu i nie rozprzestrzeniają się w świecie.

Ostatnia przykazanie jest powstrzymanie się od intoksykacji. Powstrzymywać się od picia i narkotyków, które powodują, że umysł staje się niedbały. Popularna interpretacja tego jest taka, że ​​oznacza to tylko nie upijanie się. Ale sformułowanie tego jest dość jasne: oznacza to, że należy całkowicie unikać tego, co sprawia, że ​​jesteśmy niedbali. Ponownie, powinienem powtórzyć, że tego rodzaju standardy nie są absolutne; jednak jest to wzór przedstawiony przez Buddai zrobił to z jakiegoś powodu. Zwykły sposób myślenia to: „Cóż… od czasu do czasu kieliszek wina do kolacji… niecywilizowane jest mówienie „nie”. Ludzie zabierają cię i chcą ci miło spędzić wieczór, a potem idziesz i denerwujesz ich, odmawiając im propozycji kieliszka Chablis. Czujemy, że nierozsądnie jest odmawiać alkoholu, albo nie „pozwalać” sobie od czasu do czasu kropli… albo kilku grzybów….

Ale to jest standard, który tworzymy dla siebie, ponieważ widzimy, że jeśli jesteśmy nieuważni i niedbali w życiu, to nieuchronnie stwarzamy problemy sobie i innym ludziom. Jeśli jesteśmy bardziej uważni, znacznie mniej prawdopodobne jest, że spowodujemy ten sam rodzaj problemów. To proste równanie – kiedy jesteśmy uważni, nie cierpimy. Może być ból lub trudności, ale nie ma udręki. Im bardziej jesteśmy nieuważni i nieostrożni, tym więcej udręki i trudności generujemy. To bardzo bezpośredni związek. Jeśli celowo zaciemniamy umysł i powodujemy zgniecenie naszych naturalnych cech powściągliwości, możemy wtedy czuć się świetnie, ale jestem pewien, że wszyscy dobrze wiedzą, jakie to uczucie później, kiedy zdamy sobie sprawę, jak mówiliśmy, rzeczy, które zrobiliśmy i rzeczy, które przynieśliśmy światu w tych mniej strzeżonych stanach. Znowu nie chcę przedstawiać tego jako moralistycznego upokorzenia, po prostu zwracam na to uwagę, abyśmy mogli zauważyć, co robimy, gdy umysł jest rozproszony, zdezorientowany lub jest w ten sposób zmodyfikowany.

W uroczystej ceremonii przyjęcia Schronienia i Wskazania jest mała pieśń, którą osoba, która daje zasady recytuje. To mówi, "Sila jest wehikułem szczęścia; Silas jest pojazdem na szczęście; Silas jest wehikułem wyzwolenia – dlatego niech Silas bądź oczyszczony”.

Według BuddaZgodnie z nauką cały proces wyzwolenia zaczyna się koniecznie od moralnej powściągliwości – szacunku dla sposobu, w jaki działamy, mówimy i komunikujemy się ze sobą. Możemy czuć, że podążanie za naszymi uczuciami, lękami i pragnieniami – działanie w sposób wolny i nieskrępowany – jest właściwym działaniem w tym sensie, że „szanujemy” te uczucia. Jednak ta powściągliwość i zahamowanie może być bardzo mądrym poczuciem dobra i zła, i właśnie to Budda nazywa hiri-ottappa i opisał to jako „Strażnik i zasada ochrony świata” – lokapała. Jest to proste uczucie: „To jest właściwe, to jest dobre, to jest szlachetne” lub „To jest złe, to jest niegodziwe”. Działać w sposób powściągliwy i ostrożny, zachowując zasady, nie jest czymś, co jest z natury dobre – nie ma czegoś takiego. Ale to, co robi, to uwolnienie umysłu od konieczności pamiętania i przeżywania odgłosów niezdrowego działania karmicznego. Jeśli jesteśmy niemili, okrutni i samolubni, to musimy o tym pamiętać. Więc to nie jest tak, że „dobroć” jest czymś absolutnym; dokładniej mówiąc, jeśli zachowujemy się w dobry i zdrowy sposób, umysł staje się jaśniejszy i spokojniejszy, niż gdy zachowujemy się w sposób samolubny, chciwy lub okrutny, co pozostawia umysł w stanie burzliwym. To bardzo bezpośredni związek.

Możemy to zobaczyć, po prostu zachowując Silas, obserwując zasadyumysł jest naturalnie wolny od wyrzutów sumienia. Nie ma nic strasznego, co zrobiliśmy, co musimy uzasadnić lub zapamiętać. Kiedy umysł jest wolny od wyrzutów sumienia, wtedy odczuwamy naturalne zadowolenie, poczucie radości, które łagodzi samokrytykę i depresję. (Jest to być może rewolucyjne podejście do psychoterapeutycznego leczenia negatywnego obrazu siebie.) W tym samym duchu, wraz z tą cechą szczęścia, ciało a umysł staje się zrelaksowany i spokojny w życiu. Nie jesteśmy spięci i poruszeni. Kiedy jest taki rodzaj fizycznej i psychicznej swobody, wtedy naprawdę zaczynamy cieszyć się tym, jacy jesteśmy i jakie jest życie. Umysł jest otwarty i znacznie jaśniejszy.

Jeśli umysł jest zadowolony i radosny tu i teraz, wtedy okazuje się, że dużo łatwiej jest się rozwijać medytacja. Jeśli to „miejsce” jest przyjemne i wygodne, nie będziemy chcieli przez cały czas przebywać w przeszłości, przyszłości lub gdzieś indziej. Jeśli San Francisco jest dobrym miastem i cieszysz się tutaj życiem, nie czujesz, że musisz przeprowadzać się do Oregonu, Anglii czy na południe Francji. Ta zasada działa w ten sam sposób z umysłem.

Dlatego, jeśli kiedykolwiek chcemy rozwijać koncentrację lub dobre stany psychiczne medytacja, wtedy zachowujemy się bardzo powściągliwie i ostrożnie. Na odosobnieniach mamy rutynę i ścisłą dyscyplinę, więc nie napełniamy naszych umysłów rzeczami, o których musimy pamiętać, powodując zakłócenia. Otoczenie jest dokładnie kontrolowane, aby nie wywołać takiego efektu. W ten sam sposób, jeśli całym naszym życiem kierujemy się Silas, to konsekwentnie zapewniamy radość i zadowolenie tu i teraz.

Wraz z rozwojem samadhi – im bardziej umysł jest stabilny, stabilny i otwarty na tu i teraz – w naturalny sposób pojawiają się właściwości wglądu i zrozumienia. Im wyraźniej patrzymy na to, gdzie jesteśmy i co jest przed nami, tym bardziej jesteśmy w stanie dostrzec wzorce, które tam są – sposób, w jaki działa i funkcjonuje życie. A ta cecha „wiedzy i wizji tego, jakimi rzeczy są”, prowadzi do głębokiego wglądu w prawdziwą naturę rzeczywistości. Skłonność do odrzucania lub chwytania rzeczy jest wtedy osłabiona – gdy dostrzegamy ulotną naturę rzeczy, nie próbujemy już posiadać piękna ani uciekać od bolesnego – zamiast tego doświadczamy tego bezpośrednio jako przepływu różnych aspektów Natura.

Im bardziej pusty i pogodny jest umysł w swoim podejściu do nadchodzących i odchodzących zmian w świecie zmysłowym, tym bardziej serce jest spokojne w życiu. Urzeczywistniamy wrodzoną, naturalną wolność umysłu – nie ma przeszkód dla naturalnego spokoju i jasności umysłu. Czysta, pierwotna natura umysłu staje się wtedy trwałym doświadczeniem i to właśnie rozumiemy przez „oświecenie” lub „wyzwolenie”. Niczego nie osiągnięto, jest to jedynie odkrycie tego, co zawsze tam było, ale pozostało ukryte.

Wszystkie te kroki zachodzą jako proces ewolucji, jeden etap naturalnie następuje po drugim. Tak jak dorastamy od niemowląt do niemowląt, dzieci, nastolatków, a następnie do dorosłości i starości – tak samo, jeśli zaczniemy od Silas, wtedy te inne etapy procesu zajdą same w czasie. To podstawa, warunek sine qua non życia duchowego – nie można stać się dorosłym, nie będąc najpierw dzieckiem. Jeśli nie ma takiej podstawy, to, o ile widzę, poważnie utrudniamy zajście tego całego procesu ewolucji. Uniemożliwiamy sobie wykorzystanie wspaniałego potencjału, jaki mamy jako istoty ludzkie.


© 2011 Publikacje Amaravati i użyte tutaj za pisemną zgodą. "Życie bez Sila jest jak samochód bez hamulców” pochodzi z Cichy deszcz przez Ajahna Amaro.

Ajahna Amaro

Ajahn Amaro jest nauczycielem Theravadynów i opatem klasztoru buddyjskiego Amaravati na wschodnim krańcu wzgórz Chiltern w południowo-wschodniej Anglii. Centrum, w praktyce zarówno dla zwykłych ludzi, jak i dla zakonników, inspirowane jest tajską tradycją leśną i naukami Ajahna Chaha. Jej głównymi priorytetami są praktyka i nauczanie buddyjskiej etyki, wraz z tradycyjnymi technikami medytacji skupienia i wglądu, jako skutecznego sposobu rozładowywania stresu. (Bio by Wikipedia, fot. Kevina K. Cheunga)

Więcej na ten temat