Pogląd benedyktynów

Siostry duchowe: benedyktynka i zakonnica buddyjska w dialogu – część 1 z 3

Przemówienie wygłoszone przez Siostrę Donalda Corcoran i Bhikshuni Thubtena Chodrona we wrześniu 1991 roku w kaplicy Anabel Taylor Hall, Cornell University, Ithaca, New York. Był on współsponsorowany przez Centrum Religii, Etyki i Polityki Społecznej na Cornell University oraz Centrum Odnowy Duchowej św. Franciszka.

  • Połączenia klasztorny archetyp
  • Tradycja benedyktyńska
  • Moje powołanie i doświadczenie zakonne
  • Formacja duchowa

Pogląd benedyktyński (pobieranie)

2 część: Pogląd bhikszuni
3 część: Porównywanie i kontrastowanie poglądów

Mamy wielkie szczęście być tutaj razem, uczyć się od siebie nawzajem i dzielić się ze sobą. Dzisiejszego wieczoru chciałabym poruszyć cztery tematy: klasztorny archetyp, moja szczególna tradycja, jak zostałam benedyktynką i formacja duchowa.

Klasztorny archetyp

Monastycyzm jest zjawiskiem ogólnoświatowym: spotykamy mnichów i mniszki buddyjskie, hinduskich ascetów, taoistycznych pustelników w Chinach, bractwa sufickie i chrześcijan klasztorny życie. Tak więc można powiedzieć, że klasztorny życie istniało przed Ewangelią. Z jakichkolwiek powodów w ludzkim sercu tkwi instynkt, który niektórzy zdecydowali się żyć w sposób świadomy i ciągły przez całe życie; wybrali życie całkowicie poświęcone praktyce duchowej. W recenzji książki New York Timesa poświęconej wierszom Thomasa Mertona kilka lat temu, recenzent skomentował, że niezwykłą rzeczą w Mertonie jest to, że uczynił on ekstremalną opcję życiową wydać się rozsądny. To był wspaniały komentarz na temat klasztorny życie! Jest to ekstremalna opcja życiowa: normalnym sposobem jest życie domownika. Droga klasztorny jest wyjątkiem, a jednak myślę, że jest klasztorny wymiar każdego ludzkiego serca – to poczucie absolutu, to poczucie zaabsorbowania ostatecznością i tym, co to znaczy. Zostało to przeżyte i skonkretyzowane historycznie w kilku głównych tradycjach religijnych ludzkości. Tak więc Czcigodny Thubten Chodron i ja jesteśmy tu dzisiejszego wieczoru, aby porozmawiać z wami i podzielić się z wami naszymi własnymi doświadczeniami w naszych tradycjach monastycznych kobiet i czym klasztorny życie oznacza.

Tradycja benedyktyńska

Jestem benedyktynką rzymskokatolicką i bardzo kocham swoją tradycję. Właściwie myślę, że każdy dobry buddysta powiedziałby mi, że jestem zbyt przywiązany, ale może taka odrobina entuzjazmu przyniesie pewien sukces. Wiele lat temu siostra z innego zakonu powiedziała mi: „Może powinniśmy po prostu skończyć z tyloma zakonami w Kościele i mieć tylko jedną grupę zwaną American Sisters”. Powiedziałem: „W porządku. Dopóki wszyscy chcą być benedyktynami, w porządku!”

Założony w 529 roku zakon benedyktynów jest najstarszym klasztorny porządek Zachodu. Św. Benedykt jest patronem Europy i nazywany jest ojcem zachodniego monastycyzmu. Dwa i pół wieku klasztorny życie i doświadczenie wydarzyły się przed nim, a on jest, do pewnego stopnia, kanałem, przez który wcześniejsze tradycje – duchowość ojców pustyni, Jana Kasjana, Ewagriusza i tak dalej – były przekazywane przez południową Francję, Galię. Źródłem, z którego korzystał Benedykt, „Reguła Mistrza”, jest destylacja większości z tych dwóch i pół wieku klasztorny doświadczenie i tradycja. Benedykt dodał czystą ewangelię i podał formę klasztorny życie, które było przez media, sposób umiaru między skrajnościami. To była znośna forma klasztorny życie, które powstało właśnie w czasie rozpadu Cesarstwa Rzymskiego. Tak więc Benedykta klasztorny styl życia i jego klasztory stały się podstawą zachodniej cywilizacji, a mnisi benedyktyńscy uratowali znaczną część kultury klasycznej — rękopisy i tak dalej. Od szóstego do dwunastego wieku historycy nazywają wiekami benedyktyńskimi.

Benedykt reprezentuje rodzaj głównej linii klasztorny życie. W Benedyktynie istnieli zarówno mężczyźni, jak i kobiety klasztorny życie od początku, ponieważ św. Nawet kiedy Benedyktyni zostali ostatecznie wysłani do Anglii przez papieża św. Grzegorza Wielkiego – św. Augustyn – benedyktynki zostały założone bardzo wcześnie na wyspie Thanet niedaleko Anglii. W ten sposób męskie i żeńskie gałęzie Zakonu istniały od początku w tradycji benedyktyńskiej. W rzeczywistości dotyczy to również starszych zakonów w Kościele katolickim: franciszkanie i dominikanie mają zarówno męskie, jak i żeńskie gałęzie, chociaż z tego, co wiem, nie ma jezuitek – jeszcze.

Benedyktyński styl życia to zrównoważone życie modlitwy, pracy i nauki. Benedykt miał geniusz, aby zapewnić zrównoważony codzienny rytm pewnych godzin wspólnej modlitwy – brewiarza lub modlitwy liturgicznej – czasu na modlitwę prywatną, czasu na studium – praktyka nazywana lectio Divina, duchowa lektura świętego tekstu — i czas na pracę. Mottem benedyktyńskim jest modlić się i pracować–modlitwa i praca – choć niektórzy mówią, że to modlitwa i praca, praca, praca! To zrównoważone życie jest kluczem do sukcesu tradycji benedyktyńskiej. Trwa od piętnastu wieków dzięki zdrowemu rozsądkowi i naciskowi na wartości ewangeliczne. Benedykt miał wielką wrażliwość na starszych i młodych, niedołężnych, pielgrzyma. Na przykład cały rozdział Reguły dotyczy gościnności i przyjmowania gości. Jednym ze sposobów opisania motta benedyktyńskiego jest to, że jest to umiłowanie nauki i pragnienie Boga. Benedyktyni mają wspaniałe wyczucie kultury i wielką tradycję naukową.

Kobiety były bardzo ważne w tradycji benedyktyńskiej. Kobiety takie jak św. Gertruda i Hildegarda z Bingen, które zostały ponownie odkryte w ciągu ostatnich pięciu czy dziesięciu lat, zawsze były ważne w tradycji benedyktyńskiej. Dziś, kiedy spotkaliśmy się z Czcigodnym Thubtenem Chodronem, rozmawialiśmy o przekazie i rodowodach, i chociaż my na Zachodzie nie mamy takiego rodzaju linii mistrza/ucznia, jak buddyzm, to jednak mamy pewien rodzaj subtelnego przekazu w klasztorach. ducha, który przenosi się z pokolenia na pokolenie. Na przykład opactwo mniszek benedyktynek w Anglii ma unikalny styl modlitwy, który sięga czterech wieków wstecz do Augustyna Bakera, wielkiego pisarza duchowego. Zakonnice w tym klasztorze przekazują tę tradycję z jednej osoby na drugą. Klasztory są w tradycji wielkimi rezerwuarami mocy duchowej i wiedzy duchowej; są bezcennym zasobem.

We wczesnym buddyzmie zakonnicy wędrowali z miejsca na miejsce w grupach i byli stabilni tylko w porze monsunowej. Chodron powiedziała mi, że kontynuuje tę tradycję wędrówki, nawet samolotem! Tymczasem benedyktyni są jedynym zakonem w Kościele rzymskim, który ma przysięga stabilności. To nie znaczy, że mamy łańcuszek i kulkę i musimy być dosłownie w jednym miejscu. Raczej w czasie, gdy Benedykt pisał tę regułę w szóstym wieku, w okolicy wędrowało wielu mnichów-wolnych lancistów. Niektóre z nich nie cieszyły się zbytnią renomą i nazywano je żyrogadami, czyli tymi, którzy podróżowali. Benedykt próbował to zreformować, tworząc stajnię klasztorny wspólnota. Jednak w całej historii benedyktynów było wielu, którzy wędrowali lub byli pielgrzymami. Nawet ja dużo jeździłem jak na kogoś, kto ma przysięga stabilności! Istotną rzeczą jest oczywiście stabilność w społeczności i jej sposób życia.

Moje powołanie i doświadczenie zakonne

Moje powołanie śledzę od czasów, kiedy byłam w ósmej klasie, a moja babcia ze strony matki niespodziewanie zmarła na atak serca. Nagle postawiono mi pytanie: „Jaki jest cel ludzkiej egzystencji? O co w tym wszystkim chodzi?" Pamiętam bardzo wyraźnie myślenie: „Albo Bóg istnieje i wszystko ma sens, albo Bóg nie istnieje i nic nie ma sensu”. Pomyślałem, że jeśli Bóg istnieje, to ma sens żyć całkowicie zgodnie z tym faktem. Chociaż nie chodziłem do szkoły katolickiej i nie znałem żadnych zakonnic, to w pewnym sensie był to początek mojego powołania, ponieważ stwierdziłem: „Tak, Bóg istnieje i będę żyć całkowicie w taki sposób”. Chociaż byłem normalnym dzieckiem, które chodziło na niedzielną mszę, ale nie na codzienną mszę, tak naprawdę nie miałem wiele duchowości, zanim ta nagła konfrontacja ze śmiercią doprowadziła mnie do zakwestionowania celu ludzkiej egzystencji.

Kilka lat później, w szkole średniej, zacząłem dostrzegać wyraźne wezwanie do życia zakonnego, a zwłaszcza życia benedyktyńskiego. To właśnie w tym czasie poczułem wzrost pragnienia modlitwy i kontaktu z tą boską rzeczywistością. W 1959 roku wstąpiłem do aktywnej Wspólnoty Benedyktynów w Minnesocie, która zajmowała się nauczaniem, pielęgniarstwem i pracą społeczną.

Jestem benedyktynką od ponad trzydziestu lat i uważam, że to wielka łaska i wspaniałe doświadczenie. W ogóle nie żałuję; to była wspaniała podróż. Na początku mojego klasztorny życie w Minnesocie, uczyłem i mieszkałem klasztorny życie. Z biegiem czasu poczułem, że chcę skoncentrować się na mojej duchowej praktyce; Poczułem wezwanie do życia kontemplacyjnego i nie wiedziałem, jak to przeżyć. Przez sześć lat uczyłem w liceum, a potem przyjechałem na wschodnie wybrzeże, aby studiować w Fordham. Coraz częściej zacząłem odczuwać, że życie kontemplacyjne jest właściwą rzeczą, ale zanim to się urzeczywistniło, przez trzy lata uczyłem na Uniwersytecie St. Louis. Znałem dwie siostry, które były w Syracuse i zamierzały założyć fundację od zera w diecezji Syracuse i poprosiłam moją wspólnotę w Minnesocie o pozwolenie na dołączenie do nich. Ale zanim to zrobiłem, zdecydowałem, że powinienem najpierw odwiedzić, i tak w 1978 pojechałem z St. Louis do Nowego Jorku, z przystankiem w Syracuse. W Święto Przemienienia Pańskiego pojechałem z Syracuse do Nowego Jorku i po drodze prawie nie miałem benzyny. Wjechałem do małego miasteczka Windsor i jadąc główną ulicą powiedziałem do siebie: „Byłoby miło mieszkać w takim miasteczku jak to”. Siostry nie miały pojęcia, gdzie w diecezji Syracuse będą się znajdować. Sześć miesięcy później otrzymałem list od Siostry Jean-Marie, że kupili nieruchomość w południowej części Nowego Jorku, około piętnastu mil na wschód od Binghamton. Miałem dziwne wrażenie, że pamiętam, co to było za miasto i rzeczywiście, był to Windsor. Wierzę, że ręka Boga wyraźnie prowadzi mnie po drodze, konkretnie do Windsoru.

Po trzech latach nauczania na studiach magisterskich w St. Louis, przeprowadziłam się do Windsor, aby wraz z innymi siostrami założyć wspólnotę od zera, co jest nie lada wyzwaniem. Naszym celem jest powrót do klasycznego benedyktyńskiego stylu życia, bardzo blisko ziemi, z wielką samotnością, prostotą i ciszą. Gościnność to bardzo ważna część naszego życia, dlatego mamy dwa pensjonaty. Jesteśmy pięcioma zakonnicami i mamy nadzieję, że się rozwiniemy, choć nie w wielką społeczność. Mamy teraz młodą siostrę, która jest bardzo utalentowaną malarką ikon.

Jednym z przywilejów, jakie miałem w Zakonie, jest to, że przez osiem lat byłem członkiem komitetu benedyktynów i trapistów – mnichów i mniszek – którzy otrzymali od Watykanu zlecenie rozpoczęcia dialogu z mnichami i mniszkami buddyjskimi i hinduskimi. W połowie lat siedemdziesiątych Sekretariat Watykański prowadził dialog z innymi głównymi religiami świata i powiedział, że monastycy powinni odgrywać w tym wiodącą rolę, ponieważ monastycyzm jest zjawiskiem ogólnoświatowym. Przez osiem lat miałem przywilej być członkiem komitetu, który rozpoczął dialog z mnichami i mniszkami hinduskimi i buddyjskimi w Stanach Zjednoczonych, a także sponsorowaliśmy wizyty niektórych mnichów tybetańskich w amerykańskich klasztorach. W 1980 roku zostałem wysłany jako przedstawiciel do Trzeciej Azjaty Klasztorny Konferencja w Kandy na Sri Lance, będąca spotkaniem chrześcijańskich monastyków w Azji. Skupiliśmy się na tym spotkaniu na ubóstwie i prostocie życia, a także na kwestii dialogu z innymi tradycjami.

Formacja duchowa

O co chodzi w duchowości? Dla mnie duchowość lub życie duchowe sprowadza się do jednego słowa – przemiana. Ścieżka dotyczy transformacji, przejścia od naszej starej jaźni do nowej jaźni, ścieżką od ignorancji do oświecenia, ścieżką od egoizmu do większej miłości. Można o tym mówić na wiele sposobów: Hinduizm mówi o ahamkara, powierzchowne ja, a atman, głębokie ja, które osiąga się poprzez praktykę duchową. Merton mówił o przejściu lub przejściu od fałszywego ja do naszej prawdziwej tożsamości w Bogu. Tradycja suficka omawia konieczność dezintegracji starego ja, fana, baqa, reintegracja w głębsze, duchowe ja. Nie mówię, że wszystkie one są identyczne, ale z pewnością są analogiczne, a nawet homologiczne. Buddyzm tybetański mówi o jaźni wadżry i interesujące jest to, że Theresa z Avila w Zamek wewnętrzny opisuje wchodzenie do wnętrza jej duszy poprzez kroki i fazy praktyki duchowej. Powiedziała: „Doszłam do centrum mojej duszy, gdzie zobaczyłam, jak moja dusza płonie jak diament”. Symbol diamentu, wadżra, jest uniwersalnym lub archetypowym symbolem duchowej przemiany. Diament jest świetlisty — prześwituje przez niego światło — a jednak jest niezniszczalny. Jest wynikiem przemiany pod wpływem intensywnego ciśnienia i intensywnego ciepła. Wierzę, że każda prawdziwa duchowa przemiana jest wynikiem duchowo intensywnego nacisku i intensywnego ciepła. w Księga Objawienia, rozdział 22, jest wizja niebiańskiej Jerozolimy, która jest dopełnieniem kosmosu lub dopełnieniem naszej indywidualnej duchowej podróży. Pisarz Księga Objawienia opisuje mandalę: „Ujrzałem wizję miasta, miasta o dwunastu bramach, a pośrodku był tron ​​z Barankiem, Ojcem/Synem i rzeką życia płynącą w czterech kierunkach, Duchem Świętym. ” To jest chrześcijańska interpretacja trynitarna. Jako autor Księga Objawień opisuje to, wody były kryształowe lub podobne do diamentu. To światło łaski Bożej, boskości, ostateczne, które nas przemienia, to kryształowe światło, ta diamentowa świetlistość, która nas prześwieca. Zdecydowaliśmy się nazwać klasztor w Windsor Klasztor Przemienienia Pańskiego, ponieważ wierzymy, że monastycy są wezwani do przekształcenia się w celu przekształcenia kosmosu; przemieniać nie tylko siebie, ale cały świat; aby to światło, ta świetlistość promieniowała z nas na całe stworzenie.

Innym sposobem, w jaki buddyści tybetańscy mówią o oświeceniu, jest mieszanie mądrości i współczucia. Myślałem o tym i może trochę naciągam twoje znaczenie, ale myślę, że w każdym człowieku jest skłonność do miłości i skłonność do wiedzy. Te podstawowe cnoty, te instynkty w nas, muszą zostać przemienione, aby osiągnąć pełną miłość i poznanie. Nasza miłość jest jak anima, która musi stać się animus, a nasza wiedza jest animusem, który musi stać się animusem. Oznacza to, że nasza wiedza musi stać się mądrością, stając się kochającą, a nasza miłość musi stać się mądrą, aby się przemienić. Wierzę, że na wszystkich wielkich ścieżkach świętości możemy rozpoznać ten proces prowadzący do małżeństwa mieszanego mądrości i współczucia.

Niewiele mówiłem o kobietach i ich doświadczeniach, ale do tego dojdziemy w dyskusji po naszych prezentacjach. Czcigodny Thubten Chodron i ja z pewnością przeprowadziliśmy dzisiaj kilka interesujących dyskusji na ten temat w klasztorze! Uważam, że uczeni odkryli, że być może pierwszy dowód jakiegokolwiek rodzaju klasztorny życie było z kobietami, które były dżinistami w Indiach. Być może pierwszy klasztorny życie w historii, o którym wiemy, było kobiecą formą klasztorny życie.

Autor gościnny: Siostra Donald Corcoran