Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Wady niemyślenia o śmierci

Wady niemyślenia o śmierci

Część serii nauk opartych na Stopniowa ścieżka do oświecenia (Lamrim) podane w Fundacja Przyjaźni Dharmy w Seattle w stanie Waszyngton w latach 1991-1994.

Wady niepamiętania śmierci

  • Podsumowanie poprzedniej sesji
  • Pamiętanie o śmierci, aby motywować naszą praktykę
  • Sześć wad niepamiętania śmierci

LR 016: Wady niemyślenia o śmierci (pobieranie)

Przegląd: Osiem światowych problemów

  • Praktyka połączona z doczesnymi zajęciami
  • Osiem światowych trosk

LR 016: Osiem światowych trosk, część 1 (pobieranie)

Pierwsze dwie pary ośmiu światowych trosk

  • Dobra materialne
  • Chwała i obwinianie

LR 016: Osiem światowych trosk, część 2 (pobieranie)

Ostatnie dwie pary ośmiu światowych trosk

  • Reputacja
  • Poczuj przyjemność
  • Review

LR 016: Osiem światowych trosk, część 3 (pobieranie)

Pytania i odpowiedzi

  • Zdobycie dobrej reputacji, aby służyć innym
  • Korzystanie z medytacja aby sprawdzić naszą motywację
  • Radzenie sobie z krytyką
  • Nie-przywiązanie do pieniędzy

LR 016: Pytania i odpowiedzi (pobieranie)

Podsumowanie poprzedniej sesji

W poprzedniej sesji rozmawialiśmy o drogocenności naszego ludzkiego życia. Rozmawialiśmy o tym, jak nadać sens naszemu życiu w kategoriach poszukiwania doczesnych celów, takich jak pokojowa śmierć i dobre odrodzenie, oraz ostatecznych celów, takich jak wyzwolenie i oświecenie. Rozmawialiśmy również o tym, jak sprawić, by nasze życie miało znaczenie z chwili na chwilę, przekształcając wszystkie nasze działania, które pomagają nam generować miłość i współczucie. I rozmawialiśmy o tym, jak rzadkie było to życie. Trudno jest zdobyć cenne ludzkie życie, ponieważ trudno jest stworzyć jego przyczyny. Jest to rzadkie, ponieważ jest tak mało ludzi w porównaniu z innymi formami istot. Poprzez analogię z żółwiem możemy również zobaczyć, jak trudno jest uzyskać cenne odrodzenie człowieka.

Widząc rzadkość cennego ludzkiego życia i niesamowite rzeczy, które możemy z nim zrobić, przekonuje nas do podjęcia esencji naszego życia. A sposób na zabranie esencji naszego życia dzieli się na trzy główne poziomy.

Pierwszy poziom to ścieżka wspólna z osobą o najniższym poziomie motywacji lub początkowej motywacji. Ta osoba to ktoś, kto szuka szczęśliwej śmierci i dobrego odrodzenia. Chcą być wolni od zamieszania w chwili śmierci. Chcą uwolnić się od bolesnego odrodzenia. Chcą dobrego odrodzenia. Aby to osiągnąć, praktykują etykę.

Drugi poziom to ten wspólny z osobą o pośrednim poziomie motywacji, gdzie staramy się uwolnić od wszelkich pomyłek związanych z jakimkolwiek odrodzeniem. Chcemy zejść z diabelskiego młyna. Chcemy osiągnąć wyzwolenie, więc generujemy determinacja bycia wolnym z całego naszego zamieszania. Aby to osiągnąć, ćwiczymy trzy wyższe szkolenia—etyka, koncentracja i mądrość.

Najwyższy poziom motywacji rozwija się stopniowo przez poprzednie dwa poziomy, ale powinniśmy mieć to na uwadze jako ostateczny cel, nawet gdy jesteśmy na pierwszych dwóch poziomach motywacji. Zawsze mamy dążenie aby dojść do ostatniego, którym jest pragnienie uwolnienia innych od całego zamieszania. Wszystkie czujące istoty są uwięzione w tym jo-jo egzystencji. Osoba o takim poziomie motywacji chce osiągnąć pełne oświecenie, aby mieć wszystkie zdolności i talenty niezbędne do tego, by jak najskuteczniej pomagać innym w uwolnieniu się z tej pułapki. Sposobem na to jest praktyka szóstki dalekosiężne postawy a następnie ścieżka tantryczna. Tak zrobiliśmy na ostatniej sesji. Mam nadzieję, że ludzie myśleli o tym od tego czasu… proszę….

Pamiętanie o śmierci, aby motywować naszą praktykę

Wrócimy do początkowego poziomu praktyki, początkowej motywacji i przejdziemy przez to głębiej. Pierwszy temat to pamięć o śmierci. A potem porozmawiamy o innym naszym ulubionym temacie — niższych sferach. Myślenie o tym sprawia, że ​​bardziej przejmujemy się śmiercią i odrodzeniem. To sprawi, że zainteresujemy się kilkoma przewodnikami. Wtedy my schronić się Potrójny klejnot jako przewodnik, który pomoże nam przez cały ten bałagan. Ogólne wytyczne Potrójny klejnot od razu nietoperz jest o karmy. Są to cztery główne tematy na tym początkowym poziomie motywacji – śmierć i niższe sfery, aby aktywować nasze zainteresowanie zrobieniem czegoś, oraz przyjmując schronienie i obserwując karmy aby pomóc nam rozwiązać problem. Próbuję podać ogólny zakres, a następnie powoli go zawęzić, aby wiedzieć, gdzie jesteśmy i jak tematy do siebie pasują. Pomoże ci to lepiej zrozumieć rzeczy.

Kiedy zaczynamy mówić o śmierci, pierwszą rzeczą, o której mówimy, są wady niemyślenia o śmierci i zalety myślenia o niej. Teraz możesz się domyślić, dlaczego zaczynamy od wad niemyślenia o śmierci i zalet myślenia o niej. Dzieje się tak, ponieważ nasza zwykła reakcja brzmi: „Śmierć? Nie chcę o tym myśleć!” Prawda? To jest rzecz, o której najmniej chcemy rozmawiać lub myśleć w naszym życiu, a jednak jest to jedyna rzecz, którą na pewno zrobimy. Jedyną pewną rzeczą, przez którą musimy przejść, jest ta, z którą najmniej chcemy się zmierzyć.

To, jak działa nasz umysł, jest bardzo interesujące, prawda? Chcemy ignorować rzeczywistość. Ale nie stawiając czoła śmierci i nie stawiając czoła własnej śmiertelności, tworzymy strach w naszym własnym umyśle. Podniecamy ten strach. To jak małe dziecko, które boi się, że w pokoju jest słoń. Zamiast zapalać światło, żeby sprawdzić, czy jest słoń, po prostu siedzą przy drzwiach i skomlą i płaczą. W ten sposób nasze społeczeństwo często radzi sobie ze śmiercią. Zamiast wyjmować to i badać – „Oświetlmy to trochę światła, spójrzmy na to, spójrzmy na to, co się tutaj dzieje” – po prostu trzymamy to wszystko w ciemności, a potem pozostajemy przerażeni.

Śmierć staje się bardzo straszna, nie myśląc o niej. Ale śmierć nie musi być przerażającą rzeczą. Dlatego bardzo ważne jest zastanowienie się nad wadami niemyślenia o tym i zaletami myślenia o tym. Zawsze myślimy, że jeśli myślimy o śmierci, to może się zdarzyć. Cóż, nawet jeśli o tym nie myślimy, to i tak się wydarzy.

Pamiętam – i przypuszczam, że wszyscy mieliście podobne doświadczenia – że kiedy byłam dzieckiem i przejeżdżaliśmy obok cmentarza, zapytałam: „Mamusiu, tato, co to jest?” A oni powiedzieli: „Co jest co?” [śmiech] A kiedy w końcu przekonasz ich, że jest tam coś niezwykłego, mówią: „Tam są ludzie, kiedy umierają”. „No cóż, co umiera?” „Och, musimy tutaj skręcić w prawo…”. [śmiech] Najwięcej możemy z nich wydobyć to, że ludzie kładą się spać przez długi czas.

Odkąd byliśmy dziećmi, na pewno wpadliśmy na pomysł, że śmierć jest czymś, o co nie pytasz ani o czym nie myślisz. Po prostu siedzi i powoduje wiele niepokoju i napięcia. W naszym społeczeństwie, nawet kiedy na to patrzymy, staramy się to ukryć. Balsamujemy ludzi, aby byli piękni, gdy są martwi, abyśmy nawet nie musieli myśleć, że są martwi. Właściwie możemy pomyśleć, że śpią długo, ponieważ wyglądają tak pięknie.

Pamiętam, jak zmarła matka jednego z moich przyjaciół. Miała Hodgkina, więc była naprawdę zmarnowana, kiedy w końcu umarła. Zabalsamowali ją iw ogóle. Potem, kiedy ludzie poszli zobaczyć ciało powiedzieli: „Już dawno nie widziałem, żeby wyglądała tak dobrze”. Nie mogłem w to uwierzyć! Tak traktujemy śmierć. Ludzie bardzo się tym przejmują. Robią dobre plany, na przykład kim będzie ich wizażystka, kiedy umrą. Chcą pięknie wyglądać w swojej trumnie. To tylko wskazuje na całą naszą zamkniętą umysłowość w kwestii śmierci. Wskazuje to również na cały niepokój, który się z tym wiąże.

Patrzysz na cmentarze. Nie pamiętam nawet, jak jechałem obok cmentarza w Seattle – masz je tu bardzo dobrze ukryte. W Los Angeles robią z nich parki pamięci. Forest Lawn ma teraz na cmentarzu muzeum sztuki z kopiami Piety i wszystkimi tymi bardzo znanymi dziełami sztuki, więc w niedzielne popołudnia mama, tata i dzieci mogą chodzić na cmentarz i oglądać dzieła sztuki. Po prostu ponownie całkowicie blokuje śmierć. Idziesz zobaczyć dzieło sztuki w muzeum.

Pamiętam, jak kilka lat temu czytałem artykuł w gazecie. Był jeden mężczyzna, którego matka umierała. Nie miał wystarczająco dużo pieniędzy, żeby ją zamrozić, więc zamrozili tylko jej głowę, z myślą, że możesz później odmrozić jej głowę, przyczepić ją do innej ciało i będzie mogła wrócić do życia. Cóż, trudność polegała na tym, że zrobili to, ale potem stracili głowę. To po prostu niesamowite! To tylko wskazuje na stopień, w jakim zaprzeczamy śmierci. Jednak śmierć to naturalny proces, który przytrafia się każdemu.

Sposób myślenia Dharmy o śmierci polega na uczciwym zmierzeniu się z nią. Zamiast pozwolić, by strach przed śmiercią zaognił się w szafie, wyjmiemy go i przyjrzymy mu się. Prawdopodobnie nie będzie tak źle, jak myślisz, że będzie, kiedy go wyjmiesz i spojrzysz. Celem tego jest nawiązanie kontaktu z rzeczywistością. Robiąc to, daje nam to więcej energii do wykonywania naszej praktyki Dharmy. Zrozumienie śmierci daje nam ramy, dzięki którym możemy patrzeć na nasze życie, doceniać je i w pełni korzystać z możliwości, jakie mamy w tym życiu.

Podam prosty przykład z własnego doświadczenia. Kiedyś studiowałem tekst w Indiach. Zawierał osiem rozdziałów, z których spora liczba dotyczy nietrwałości. Każdego popołudnia Geszela uczył nas o śmierci i nietrwałości, a nad tym tekstem spędziliśmy dużo czasu. Geszela mówił o śmierci przez dwie godziny. Słuchałem śmierci przez dwie godziny, wracałem do swojego pokoju i medytować na tym. Mówię wam, w tych miesiącach, kiedy to robiliśmy, mój umysł był taki spokojny i spokojny. To było po prostu niesamowite. Czemu? Ponieważ pamiętanie o własnej śmiertelności pomaga nam dowiedzieć się, co jest ważne w naszym życiu, a co nie.

To bardzo dobra miara, którą można wykorzystać, gdy się zdezorientujemy. Wiesz, jak czasami jesteśmy zdezorientowani i niespokojni i nie wiemy, co robić. Jeśli po prostu pomyślimy: „Cóż, w chwili, gdy umieram, opuszczam to życie i idę do następnego odrodzenia, patrząc wstecz, co byłoby najlepszą rzeczą do zrobienia?”

Jest to szczególnie dobre, gdy ktoś cię denerwuje i jesteś na niego zły. Myślisz: „Kiedy umrę i patrzę wstecz, czy chcę myśleć o tym, jak bardzo się zdenerwowałem i zirytowało to, co zrobiła ta osoba? Czy to naprawdę będzie dla mnie ważne, kiedy umrę? A może ta drobna zniewaga (lub cokolwiek to było) jest naprawdę trywialną rzeczą? Po co wkładać w to tyle mentalnej energii, jeśli w chwili śmierci nie będzie to miało dla mnie żadnego znaczenia?”

Podobnie ze wszystkimi rzeczami, o które tak bardzo się martwimy, jeśli myślimy: „No cóż, czy w chwili śmierci całe to zmartwienie przyniesie mi coś dobrego?” I wtedy naprawdę widzimy: „Nie! Kto potrzebuje tego zmartwienia? Kto musi się tak przejmować tymi wszystkimi rzeczami?

Widzisz więc, kiedy myślimy o naszym życiu z perspektywy śmierci, wszystkie rzeczy, które zwykle sprawiają, że jesteśmy tak niespokojni, przestają być ważne. Wtedy nasz umysł automatycznie się uspokoi. Jest to więc jeden ze sposobów, w jaki możemy wykorzystać śmierć do wzbogacenia jakości naszego życia. To jest cały cel, dlaczego Budda mówił o śmierci, przemijaniu i nietrwałości.

Sześć wad niepamiętania śmierci

Zajmiemy się sześcioma wadami niepamiętania śmierci. To bardzo ciekawa sekcja.

  1. Jeśli nie myślimy o śmierci, nie pamiętamy Dharmy

    Pierwszą wadą jest to, że nie pamiętamy Dharmy. Innymi słowy, nie pamiętamy o Dharmie, jeśli nie myślimy o śmierci. Możemy to zobaczyć na własne oczy. Kiedy nie pamiętamy własnej śmierci, komu jest potrzebna Dharma? Wyjdźmy i bawmy się dobrze! Prawidłowy?

    Spójrz, jak żyje większość naszego społeczeństwa. Nikt nie myśli o śmierci. Ludzie udają, że to nie istnieje. Całym celem życia staje się posiadanie jak największej przyjemności. Ludzie biegają od jednej przyjemności do drugiej, próbując być szczęśliwym.

    Jeśli chodzi o nas osobiście, kiedy nie myślimy o śmierci, w ogóle nie myślimy o Dharmie. Jesteśmy zbyt zajęci bieganiem dookoła w poszukiwaniu naszych ziemskich przyjemności, naszego szczęścia w tej chwili. Czasami ludzie przychodzą do mnie i mówią: „Wiesz, po prostu nie mogę usiąść na tym medytacja poduszka” lub „Moja praktyka Dharmy nie idzie dobrze”. Cóż, jednym z powodów jest to, że nie myślimy o tym, że opuścimy to życie. Nie myśląc o tym fakcie, nie myślimy o konieczności Dharmy, więc oczywiście nie siadamy i nie praktykujemy.

  2. Nawet jeśli pamiętamy o Dharmie, nie będziemy jej praktykować

    Drugą wadą jest to, że nawet jeśli pamiętamy Dharmę, nie praktykujemy jej, jeśli nie myślimy o śmierci. Zwlekamy. Bardzo dobrze znamy ten umysł: „Och, później będę praktykował Dharmę. Muszę myśleć o mojej karierze. Muszę myśleć o moich dzieciach. Muszę zarobić pewną sumę pieniędzy i dostać trochę pieniędzy w banku na starość. Mam te wszystkie inne rzeczy do zrobienia, więc Dharma nadejdzie później”. „Po pierwsze, chcę, żeby moja kariera, moja rodzina i wszystko inne zaczęło się dziać. A kiedy będę stary i nie mam nic do roboty, będę praktykował Dharmę”. Lub „Ojej, nie wiem. Nie mam ochoty na nic. Zrobię to następnym razem. Nie mam ochoty chodzić na nauki. Następnym razem pójdę na nauki. Nie chcę iść na to odosobnienie. Pójdę na następne rekolekcje.”

    To jest umysł mañana. Mañana, mañana…. Zrobię to później. W ten sposób bardzo często mówimy o naszej praktyce Dharmy. Po tym, jak siedzę tutaj i tak bardzo cię dręczę i męczę w związku z praktyką, w końcu mówisz: „No dobrze, spróbuję wstać jutro rano”. A potem rano dzwoni budzik i myślisz: „Och, po prostu pójdę spać, wieczorem odbędę praktykę”.

    Więc po prostu zwlekamy. Nie czujemy żadnego pośpiechu w naszej praktyce. Dzieje się tak, ponieważ nie pamiętamy własnej przemijania. Nie pamiętamy, że nasze życie się kończy i że kiedy ten czas jest pod mostem, jak woda pod mostem, już go nie ma. Tak więc dla tych z was, którzy mają ten rodzaj odwlekania umysłu i uważają to za niepokojące, jednym z antidotum jest spędzenie większej ilości czasu na myśleniu o przemijaniu. Pobudza cię do praktyki.

  3. Nawet jeśli ćwiczymy, nie robimy tego wyłącznie

    Kolejną wadą jest to, że nawet jeśli praktykujemy, nie robimy tego wyłącznie dlatego, że nasz umysł jest zajęty sprawami doczesnymi. Właśnie o tym teraz wspominam. Przejdę przez wszystkie sześć wad, a następnie wrócę i szczegółowo wyjaśnię tę.

  4. Nawet jeśli pamiętamy Dharmę, nie praktykujemy jej konsekwentnie

    Czwartą wadą jest to, że nawet jeśli pamiętamy Dharmę, tracimy determinację, by przez cały czas gorliwie ją praktykować. W naszej praktyce brakuje intensywności, siły i konsekwencji.

    To wyjaśnia, dlaczego tak wiele racjonalizujemy: „Cóż, medytowałem wczoraj i naprawdę nie chcę się zbytnio narzucać. Myślę, że dziś rano uspokoję się. To wyjaśnia, dlaczego mamy taki odłączony umysł na temat Dharmy. Będziemy to robić przez chwilę, a potem dajemy się ponieść emocjom i zaczynamy robić inne rzeczy i tracimy zainteresowanie. Potem wracamy do tego i znowu tracimy zainteresowanie.

    Czasami możesz mieć wrażenie, że dotarłeś gdzieś w swojej praktyce, ale nigdy nie możesz wyjść poza to. Dzieje się tak zwykle dlatego, że nie ćwiczymy konsekwentnie. Znowu ruszamy, znów się ruszamy. Ponieważ nie myślimy o śmierci, nie robimy czegoś codziennie.

    Nawet jeśli usiądziemy do praktyki, nie mamy zbyt wiele „oomph” w naszej praktyce. To bardziej jak: „No cóż, odmówię te modlitwy, ponieważ muszę je odmówić i wykonać je”. Ale odmawianie takich modlitw jest lepsze niż nie odmawianie ich wcale. Nie mówię, że nie wypowiadaj ich, jeśli nie wykonujesz ich perfekcyjnie. Powiedz je, ale jeśli czasami czujemy, że nie jesteśmy całkowicie szczerzy, kiedy odmawiamy wszystkie modlitwy, często dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę nie myśleliśmy wystarczająco o własnej śmiertelności, więc nie mamy tego „ oomph” i zainteresowanie, jakie myślenie o śmierci daje naszej praktyce.

    Innym powszechnym scenariuszem jest to, że siadamy, zaczynamy medytować, odmawiamy modlitwy, ale mówimy: „Och, bolą mnie kolana; Bolą mnie plecy; cóż, zamiast tego wstanę i pójdę pooglądać telewizję. Dostajemy się do poduszki, ale nie możemy tam zostać. Znowu dzieje się tak, ponieważ nie myślimy o śmierci. Jeśli myślimy o śmierci, tego rodzaju myśli nie będą nas tak bardzo męczyć.

  5. Nie pamiętając śmierci, angażujemy się w wiele negatywnych działań

    Inną wadą niepamiętania śmierci jest to, że naprawdę angażujemy się w negatywne działania. Dzieje się tak dlatego, że jeśli nie myślimy o śmierci i przyszłych żywotach, nie będziemy myśleć o przyczynach, które tworzymy poprzez działania, które robimy teraz. Mamy tendencję do działania w sposób, który wydaje się najlepszy na krótką metę, nie myśląc o długoterminowych konsekwencjach. Więc jeśli wygodnie jest kłamać, kłamiemy, bo nie myślimy o śmierci, nie myślimy o karmy, nie myślimy o problemach, które kłamstwo przyniesie nam w przyszłości. A potem, oczywiście, kiedy bardziej angażujemy się w negatywne działania, nasz umysł staje się bardziej zaciemniony, trudniej jest nam praktykować i stajemy się bardziej zdezorientowani. Staje się błędnym kołem.

  6. W chwili śmierci umieramy z wielkim żalem

    Kolejną wadą jest to, że gdy zbliżamy się do śmierci, umieramy z wielkim żalem. Przechodzisz przez całe życie robiąc wszystko, co robisz, aby osiągnąć szczęście. Kiedy umierasz, spoglądasz wstecz na swoje życie i pytasz: „Co ja zrobiłem? Jakie znaczenie miało moje życie?” Powiedzmy, że umierasz na raka lub chorobę serca. Patrzysz wstecz na swoje życie, widzisz, jak je spędziłeś. „Cóż, spędziłem ten czas na wymyślnych stylizacjach, żeby ludzie myśleli, że jestem ważny. Spędziłem je na bieganiu, uprawianiu sportu, żeby zdobyć więcej trofeów, żebym mógł uwierzyć, że jestem warty zachodu. Wydałem je na kłamstwie, aby zdobyć więcej pieniędzy i ukryć wszystkie podstępne rzeczy, które zrobiłem. „Spędziłem całe życie na gniewaniu się na ludzi, żywiłem urazy i nie rozmawiałem z ludźmi od wielu lat”.

    Myślę, że dotarcie do tego punktu musi być niesamowicie bolesne. Umysł staje się taki napięty. Jest bardzo mało czasu na relaks i uspokojenie przed śmiercią. Myślę, że dotarcie do tego punktu musi być przerażające. Myślę, że pamiętanie o śmierci i stałe pamiętanie o niej sprawia, że ​​zachowujemy bardzo jasną kartę. Jeśli pamiętamy śmierć, pamiętamy, że może nadejść w każdej chwili. Wtedy będziemy chcieli uporządkować nasze życie emocjonalne. Nie chcemy mieć tych wszystkich „podkręconych” relacji z twardymi uczuciami, wojowniczością i urazami. Nie chcemy mieć wyrzutów sumienia, żalu i poczucia winy. Jeśli zachowamy świadomość śmierci, możemy oczyścić wiele z tego emocjonalnego bagażu, z którym często siedzimy przez dziesięciolecia w naszym życiu, a który prowadzi do tak wielkiego zamieszania po śmierci. To faktycznie sprawia, że ​​nasze życie jest teraz bardziej spokojne.

Opracowanie trzeciej wady: nasza praktyka miesza się z rzeczami doczesnymi

Wróćmy teraz na niekorzyść niepamiętania śmierci: nawet jeśli ćwiczymy, nie będziemy robić tego wyłącznie. Oznacza to, że jeśli nie myślimy o śmierci, to nawet jeśli praktykujemy Dharmę, nasza praktyka bardzo miesza się ze światowymi rzeczami.

Na przykład praktykujemy Dharmę, ponieważ chcemy być sławni. Może nie chcesz, aby Twoje imię było w Seattle Times ale chcesz, żeby wszyscy spojrzeli i powiedzieli: „Wow! Ta osoba jest takim dobrym medytującym. Tyle się wycofali i siedzą w idealnej pozycji, nieruchomo”. Czerpiemy z tego dreszczyk ego.

Albo praktykujemy Dharmę, bo chcemy ofiary, chcemy mieć dobrą reputację, chcemy, aby ludzie nas podziwiali i myśleli, że jesteśmy wyjątkowi. Nasz umysł miesza się w różnego rodzaju bardzo brudne motywacje, wszystko w imię praktyki Dharmy.

Tak często to widzimy. Kiedy już dotrzemy do Dharmy, odbywamy nasze zwykłe wycieczki i praktykujemy je w kręgach Dharmy, a nie tylko w naszym biurze. Tak więc, zamiast konkurować z naszymi kolegami o awans, konkurujemy z innymi uczniami Dharmy – którzy mogą siedzieć najdłużej, którzy mogą najpierw porozmawiać z Jego Świątobliwością, którzy mogą być „w” w grupie Dharmy i mieć najwięcej moc. Zazdrościmy sobie nawzajem. Generujemy dużo przywiązanie: „Chcę wielki, fantazyjny ołtarz! Oto moje książki o Dharmie. Oto lista wszystkich podjętych przeze mnie inicjacji i wszystkich wspaniałych Lamas Wiem." Nasz przywiązanie, nasze pragnienie bycia wyjątkowym, bycia sławnym, pojawia się na całej scenie Dharmy.

Autonomiczne złość pojawia się też. Złościmy się na naszych braci i siostry w Dharmie: „Och, ten facet po prostu chce władzy! Ten facet naprawdę jest na wycieczce kontrolnej!” [narzeka, narzeka] Siedzimy, kłócimy się i walczymy. Idziesz na dowolne spotkanie centrum Dharmy i zobaczysz. Żartuję – połowa tego. [śmiech]

Dzieje się tak, ponieważ próbujemy praktykować Dharmę, ale nie robimy tego wyłącznie. Nasze ziemskie motywacje mieszają się, ponieważ nie myślimy o własnej śmiertelności. Tracimy czystość naszej praktyki.

W szczególności istnieje osiem światowych problemów, które naprawdę odwracają naszą uwagę od naszej praktyki. Tych osiem światowych trosk stanowi linię demarkacyjną między tym, co jest ziemskim działaniem, a tym, czym jest działanie Dharmy. To niezwykle ważny punkt. Działanie Dharmy nie polega na odmawianiu modlitw i patrzeniu na świętego i tego typu rzeczach. Działanie Dharmy jest tym, co robi nasz umysł, niezależnie od tego, czy nasz umysł jest wolny od tych ośmiu światowych trosk, czy nie. Jest jedna historia, którą Tybetańczycy opowiadają na ten temat, którą uwielbiam.

Tybetańczycy mają wiele stup i zabytków, a wokół tych zabytków wszyscy chodzą. Dziadek i babcia idą na codzienny spacer po zabytkach i skandują: „Om Mani Padme Hum, Om Mani Padme Hum…” Potem rozmawiają ze sobą i plotkują o sąsiadach. Potem idą: „Om Mani Padme Hum, Om Mani Padme Hum…” A potem jeszcze trochę plotkują i jeszcze kilka intonują”Om Mani Padme Hum's."

Jest jeden człowiek, który zdecydował, że będzie praktykował Dharmę. Więc zaczął robić okrążenia. Jego nauczyciel przyszedł i powiedział: „Och, to bardzo dobrze, że okrążasz kolumna ale byłoby lepiej, gdybyś praktykował Dharmę.”

Pomyślał więc: „Pokłonię się przed… kolumna”. Następnego dnia pokłonił się. Padał na twarz w górę iw dół, w górę iw dół, pocąc się obficie. Potem przyszedł jego nauczyciel i powiedział: „Och, to bardzo dobrze, że pokłonisz się, ale będzie lepiej, jeśli będziesz praktykował Dharmę”.

Hmmm? Pomyślał więc: „No dobrze, spróbuję czegoś innego”. Następnego dnia czytał swój tekst Dharmy. Tybetańczycy robią to na głos, kiedy czytają swój tekst Dharmy, więc on recytował go na głos i myślał, że robi coś świętego. Ponownie przyszedł do niego jego nauczyciel i powiedział: „Och, to bardzo dobrze, że czytasz Sutry, ale będzie lepiej, jeśli będziesz praktykował Dharmę”.

W tym czasie facet był już na wyczerpaniu. „Czy nie praktykuję Dharmy? Okrążałem. Pokłoniłem się. czytam Buddasłowa. Co rozumiesz przez „praktykuj Dharmę”?” A jego nauczyciel powiedział: „Przemień swój umysł”.

Innymi słowy, nie chodzi o rzeczy zewnętrzne. To umysł, stan mentalny, który wykonuje zewnętrzne rzeczy, decyduje o tym, czy praktykujemy Dharmę. Nigdy nie możemy na podstawie samego działania osądzić, czy działanie jest Dharmą, czy nie. Musimy spojrzeć na umysł, który to robi.

To dlatego buddyzm wielokrotnie podkreśla motywację. W ten sposób wycinamy całą hipokryzję. Jeśli nie zwracamy uwagi na naszą motywację i myślimy, że bycie religijnym oznacza robienie tych wszystkich zewnętrznych rzeczy, to naprawdę się gubimy. Możemy robić coś innego zewnętrznie, ale jeśli mamy ten sam stary umysł, nadal nie dokonujemy transformacji.

To bardzo ważny punkt, na który należy zwrócić uwagę. Zawsze być bardzo świadomym i zadawać sobie pytania: „Dlaczego ćwiczę? Dlaczego to robię?" Tak jak powiedziałem, wnosimy do Dharmy tak wiele naszych starych wzorców zachowań. Jeśli nie zdajemy sobie sprawy z naszej motywacji, wszystko wyskakuje: „Uczę się świetnie, bo chcę być bardzo znanym uczonym. robię to wszystko medytacja ponieważ chcę móc usiąść z przodu sali i sprawić, by wszyscy patrzyli na mnie, chwalili mnie i myśleli, że jestem święty. Wykonuję całą tę służbę w społeczności Dharmy, w hospicjach i bankach żywności, ponieważ potrzebuję aprobaty. Chcę, żeby ludzie myśleli, że jestem dobry. Chcę pochwały. Dlatego nie możemy patrzeć na zewnętrzne rzeczy, które robimy. Musimy spojrzeć na wewnętrzny umysł, który to robi.

Pamiętam, jak pewnego razu robiłem Nyung Ne i pomyślałem, że samo wykonywanie praktyki Nyung Ne niekoniecznie było czynnością Dharmy, ponieważ ktoś mógł robić Nyung Ne, aby uciec od wykonywania całej pracy w klasztorze. Mieszkałem wtedy w klasztorze w Nepalu. Aby zdobyć jedzenie, pójście na zakupy spożywcze zajęło cały dzień. Musiałeś zejść na dół, wsiąść do minibusa, przebić się przez krowy i śmieci w Katmandu, wziąć zakupy, zabrać je z powrotem do minibusa, w którym jesteś zapakowany jak sardynki, i iść pod górę przez 45 minut. Jeśli chcesz odejść od wykonywania tego rodzaju pracy dla klasztoru, zrób Nyung Ne. Pomyślałem więc, że dla niektórych ludzi ćwiczenie Nyung Ne może być niesamowitą ucieczką od pracy.

Dla innych ludzi niepraktykanie Nyung Ne może być niesamowitą ucieczką od praktykowania Dharmy: „Co?! Cały dzień bez jedzenia? Nie ma mowy, żebym to zrobiła! Czy wszystkie te pokłony. Bądź tak wyczerpany. Uh, uh, mogę się zmęczyć. Lepiej, żebym wykonał całą moją pracę i obowiązki w klasztorze. Pozwolę wszystkim tym ludziom zrobić Nyung Ne.

Dlatego czynienie Nyung Ne czy nie robienie tego, nie jest kwestią. To dlatego ktoś to robi lub nie robi, ponieważ może to być wymówka, aby to zrobić, a także może być wymówką, aby tego nie zrobić. Nie wiemy, co myśli ktoś inny, ale możemy spojrzeć na własny umysł. I to jest naprawdę najważniejsze. Zawsze zadajemy sobie pytanie: „Dlaczego robię to, co robię? Czego tak naprawdę chcę uzyskać z tego, co robię?” To właśnie odróżnia działanie Dharmy od działania doczesnego.

Światowe działanie to takie, które jest motywowane troską o szczęście tego życia: „Moje szczęście teraz. Teraz moja przyjemność. Szczęście tego życia. To światowa motywacja.

Teraz możemy powiedzieć: „Co jest złego w świeckich motywacjach?” Cóż, nie ma w tym nic złego, ale posiadanie światowych motywacji nie jest cechą szczególnie ludzką. Zwierzęta również dbają o „Moje szczęście teraz”. Zwierzęta szukają również pożywienia, schronienia i szczęścia. Jeśli spędzimy całe życie jako istoty ludzkie, po prostu szukając szczęścia tego życia, nie myśląc poza naszym własnym dobrostanem, w rzeczywistości myślimy bardzo podobnie do zwierząt. Oczywiście możemy pomyśleć o samochodach, stekach z polędwicy i magnetowidach, podczas gdy zwierzęta myślą tylko o dobrej psiej kości i kawałku tektury do spania. Obiekt jest inny, ale to nie jest ważne; nastawienie jest bardzo podobne. Większość ludzi i większość zwierząt chce „Moje szczęście teraz, moja przyjemność teraz”. A zatem posiadanie postawy zajmowania się własnymi ziemskimi korzyściami i wygodą nie jest postawą typowo ludzką.

Osiem światowych trosk

Osiem światowych trosk odnosi się do naszej postawy przywiązania do szczęścia tego życia. Mówiąc dokładniej, istnieje osiem sposobów, w jakie przywiązanie do szczęścia tego życia objawia się. To bardzo dobre ramy, dzięki którym można spojrzeć na własne życie i nasze motywacje, aby stale sprawdzać, dlaczego robimy coś i czy jest w to wplątany którykolwiek z tych ośmiu światowych problemów.

Kiedy Lama Zopa Rinpocze, jeden z moich nauczycieli, mówi o ośmiu ziemskich troskach, będzie powtarzał, dzień po dniu. Ponieważ są naprawdę ważne. Są cztery pary, a każda para zawiera przywiązanie i niechęć do konkretnej rzeczy. Oni są:

  1. Załącznik do otrzymywania rzeczy materialnych i niechęci do nieotrzymywania rzeczy materialnych lub utraty tego, co mamy.

  2. Załącznik chwalić i niechęć do obwiniania.

  3. Załącznik do posiadania dobrej reputacji i niechęci do złej.

  4. Załącznik do przyjemności płynących z naszych pięciu zmysłów i niechęci do nieprzyjemnych rzeczy, których doświadczamy za pomocą naszych pięciu zmysłów.

Wróćmy i przyjrzyjmy się tym bardziej dogłębnie. Kiedy to robisz, zastanów się w ramach tych pytań: Jakie mamy? Czy są zalety? Czy są wady? Jakie są wady i co możemy z nimi zrobić?

Przywiązanie do otrzymywania rzeczy materialnych; niechęć do nieotrzymywania rzeczy materialnych lub utraty tego, co mamy

Pierwszą światową troską jest: przywiązanie do rzeczy materialnych. Lubimy posiadać rzeczy. Chcemy rzeczy materialnych. Chcemy więcej rzeczy. Nieważne, ile mamy ubrań, zawsze wychodziliśmy i kupowaliśmy więcej ubrań. Bez względu na to, ile mamy butów, wychodzilibyśmy i kupowali więcej. Mamy jeden dom, ale chcemy mieć inny. Albo chcemy jechać na wakacje. Tak więc jesteśmy bardzo przywiązani do zdobywania pieniędzy i zdobywania rzeczy materialnych.

Rzeczy materialne same w sobie nie stanowią problemu. Nie ma nic złego w posiadaniu rzeczy materialnych. To umysł przywiązanie dla nich umysł przywiązanie to jest niepożądane. „Muszę mieć te rzeczy, żeby być szczęśliwym”. „Muszę mieć te rzeczy, aby uważać się za wartościowego lub odnosić sukcesy”. Lub „Muszę mieć te rzeczy, aby móc stawić czoła światu i zaprezentować się światu”. Lub „Muszę mieć te rzeczy tylko po to, by czuć się szczęśliwym”.

Zawsze chcemy więcej i zawsze chcemy lepiej, bez względu na to, ile mamy. Nasza gospodarka jest zbudowana wokół tej pierwszej światowej Dharmy. Zachęcamy do tego z reklamą. Zachęca się nas do pragnienia, pożądania i przywiązywania się do rzeczy. Wszyscy mamy różne rzeczy, do których jesteśmy przywiązani. Nasz umysł może przywiązać się do wszystkiego i do wszystkiego. Dasz mu szansę, do czegoś się przyklei.

Drugą światową troską w pierwszej parze jest niechęć do oddzielania się od rzeczy materialnych lub niechęć do nieotrzymywania rzeczy. Zachęcamy nas do bycia bardzo skąpymi. Nie chcemy rozdawać naszych rzeczy ani dzielić się nimi z innymi, będąc bardzo blisko naszych rzeczy.

Wiesz, jak to jest czasami, kiedy próbujemy się pozbyć. Oddzielenie się od naszego dobytku jest tak bolesne. To jak wyrywanie zębów. Spójrz, jak ciężko jest nam coś rozdawać, wyrzucać. Czujemy, że coś tracimy. Nawet samo oddanie dolara na cele charytatywne jest jak: „Jeśli go oddam, nie będę go miał”. Stajemy się bardzo ciasni i to powoduje w nas tyle niepokoju.

Mamy też awersję do nieotrzymywania rzeczy. Pomyśl tylko, na ilu ludzi będziesz wściekły, jeśli nie dadzą ci prezentów świątecznych. Niektórzy bardzo się denerwują: „Tak i tak nie przysłali mi kartki świątecznej!” „Tak i tak nie dał mi prezentu na Boże Narodzenie!” „Mój mąż/żona zapomniał o rocznicy! Nie dał mi prezentu! To jest okropne!" Tak więc bardzo się denerwujemy, gdy nic nie dostajemy – nie dostajemy podwyżki, nie dostajemy dodatkowych pieniędzy, gospodarka się psuje, a nasze pieniądze nie są tak dużo warte. Niektórzy ludzie nawet popełniają samobójstwo, gdy giełda spada. To wszystko z tego powodu przywiązanie na rzeczy materialne i niechęć do ich nie posiadania.

[W odpowiedzi na publiczność] Pytasz, czy przywiązanie a niechęć wynika z kultury? Więc to Budda przekazali te nauki dwadzieścia pięćset lat temu w starożytnych Indiach, więc nie dotyczy to tylko społeczeństwa. Nie możemy się z tego tak łatwo wydostać, obwiniając społeczeństwo. Nasze społeczeństwo zdecydowanie rozwija i pogłębia tę tendencję, ale ta podstawowa rzecz istnieje we wszystkich społeczeństwach. To umysł.

Społeczeństwo jest odzwierciedleniem naszych różnych umysłów, ale podstawowy problem tkwi w umyśle, ponieważ jeśli jest to tylko społeczeństwo, można powiedzieć: „Cóż, te kraje trzeciego świata nie mają przywiązanie na rzeczy materialne i niechęć do ich nieotrzymania.” Mówię ci, że mają tyle samo przywiązanie. Ale są przywiązani do różnych rzeczy. Nie są przywiązane do steków z polędwicy wołowej; są przymocowane do miski ryżu. Nie są przywiązani do nowego Mercedesa; są przyczepione do działki lub wozu z wołami. To nie jest tak bardzo przedmiot; to umysł utknął w obiekcie. Jak powiedziałem, możemy się przywiązać do wszystkiego.

Chociaż nasza kultura zdecydowanie do tego zachęca, nie możemy winić za to kultury. Jeśli powiemy: „Cóż, jestem przywiązany tylko dlatego, że tak mówi społeczeństwo”, to przekazujemy naszą odpowiedzialność komuś innemu. Nie musimy być przywiązani. Społeczeństwo może ci powiedzieć, abyś kupił pewne mydło do prania, ale to nie znaczy, że musisz to zrobić, aby odnieść sukces. Wciąż masz wybór. Chodzi o to, że mamy wybór w tym, co cenimy w naszym życiu.

Jeśli nie dokonamy wyboru i nie zostaniemy tak przytłoczeni presją rówieśników, reklamami i presją społeczną, to w rzeczywistości jesteśmy bardzo zaangażowani w inną światową Dharmę, która jest przywiązanie do dobrej reputacji. „Potrzebuję wszystkich tych materialnych rzeczy, aby ludzie dobrze o mnie myśleli”. „Potrzebuję tych rzeczy, żeby się dopasować. W przeciwnym razie zostanę wykluczony, bo inaczej ludzie pomyślą, że jestem gnojkiem”. Znowu to tylko nasz umysł jest tak splątany od tego pragnienie dla rzeczy materialnych, dla pochwały, dla reputacji i dla przyjemności zmysłowej, przez którą czasami nie potrafimy przejrzeć. Ale to nie wina społeczeństwa. Nie musimy myśleć w ten sposób tylko dlatego, że tak robi społeczeństwo.

Autonomiczne przywiązanie do rzeczy materialnych i niechęć do nieotrzymywania rzeczy materialnych powodują ogromne zamieszanie w naszym życiu. Nie zrozum mnie źle, to nie znaczy, że musimy teraz oddać cały nasz materialny dobytek. Problem nie tkwi w rzeczach materialnych. Choinka właśnie tu siedzi; to nie problem. Jeśli jestem do tego przywiązany, mój przywiązanie to jest problem. Studolarowy banknot nie jest problemem. Mój przywiązanie do tego jest problem. Możesz więc być całkowicie spłukany, nie mieć żadnych dóbr materialnych, ale mieć ich dużo przywiązanie dla nich. Możesz być bardzo bogaty, mieć wiele rzeczy, ale nie mieć przywiązanie dla nich. Wszystko zależy od twojego umysłu.

To, jaki jest nasz umysł, odzwierciedla się w tym, jak odnosimy się do rzeczy materialnych. Jeśli mamy dużo rzeczy i się ich trzymamy, jest ich dużo przywiązanie. Jeśli mamy dużo rzeczy i je rozdajemy, to nie ma nic złego w posiadaniu wielu rzeczy, bo nie ma przywiązanie w pamięci. Nie mówi, że wszyscy musimy stać się ascetami. To dość ekstremalne.

Pamiętam, jak kiedyś mieszkałem w Nepalu. To było po jednym z kursów, gdzie Lama Zopa Rinpocze mówił i mówił o ośmiu światowych dharmach. Wtedy jeden z mnichów pomyślał: „Jestem tak przywiązany do mojego łóżka”, więc wyjął łóżko ze swojego pokoju i spał na macie na kamiennej podłodze. Lama Yeshe wszedł i zapytał: „Gdzie jest twoje łóżko?” The mnich powiedział: „Oddałem to”. Lama Yeshe powiedział: „Kim jesteś? Jesteś na jakiejś wycieczce z Milarepy czy coś? Idź połóż sobie łóżko! Nie bądź ekstremalny.

Więc nie chodzi o to, żeby wszystko oddać i udawać, że jesteś Milarepą. Łóżko nie jest problemem. Dom nie jest problemem. Milarepa jadł pokrzywy. Możemy też jeść pokrzywy, ale możemy być do nich bardzo przywiązani. Więc nie ma znaczenia, czy jesz pokrzywy, czy jesz pizzę. Problemem jest przywiązanie. Na to musimy się przyjrzeć.

Z drugiej strony są rzeczy, które sprawiają nam wiele problemów, ponieważ jesteśmy do nich tak przywiązani. Wiesz, jak lubimy zachowywać małe pamiątki po tym i tamtym. Pamiętam, że jako dziecko uratowałem szczoteczkę do zębów z 4 roku życia. Wszystkie sentymentalne rzeczy. Wszystkie drobiazgi i rodzinne pamiątki. Możemy być przywiązani do każdego rodzaju śmieci. Ten umysł przywiązanie i przywiązanie— to jest trudność.

Często wręczamy prezenty innym osobom o bardzo nieczystej motywacji, na przykład dając Ci prezent, żebyś mnie polubił. Daję Ci prezent, abyś za każdym razem, gdy go użyjesz, pomyślała o mnie. Daję ci to, żebyś pomyślała, jaka jestem hojna. Ilekroć dajesz prezent swojemu nauczyciel duchowy, musisz naprawdę uważać na powód, dla którego to dajesz. Wyzwaniem jest dać im czystą motywację. Lama Zopa Rinpocze jest naprawdę świetny. Z Rinpocze, prawie wszystko, co dostaje, odwraca się i oddaje. Idziesz na spotkanie z Rinpocze i coś mu dajesz. Następna osoba wchodzi i wyciąga go, ponieważ Rinpocze go oddał.

Pamiętam, jak pewnego razu spędziłem tygodnie na robieniu mu okładek książek do jego tybetańskich tekstów. Mam trochę brokatu. Nie ma maszyny do szycia, więc ręcznie szyłam i szyłam te piękne okładki książek. Byłem z siebie taki dumny. Na spotkanie z Rinpocze wszedłem i dałem mu zestaw okładek książek. Potem przyszedł z wizytą gesze. Rinpocze oddał okładki książek gesze, który z nimi wyszedł. Musiałem naprawdę sprawdzić: „Cóż, dlaczego to dałem?” Bardzo często nawet wręczanie ludziom prezentów nie wynika z czystej motywacji. W rezultacie, kiedy komuś coś dajemy, a on to oddaje, bardzo się obrażamy. Czy to nie niewiarygodne? Jakby nas nie cenili, bo to rozdali. Jeśli naprawdę go daliśmy, nie należy już do nas. Należy do drugiej osoby. Mogą robić, co chcą. Musimy więc naprawdę sprawdzić naszą motywację do dawania.

Przywiązanie do pochwały; niechęć do obwiniania

Następny światowy problem to: przywiązanie chwalić. To jest umysł, który uwielbia słuchać naszych komplementów. "Wyglądasz tak dobrze. Wyglądasz tak pięknie. Masz taką dobrą figurę. Jesteś taki przystojny. Jesteś taki utalentowany. Jesteś taki wrażliwy. Jesteś bardzo miły. Jesteś taki genialny. Jesteś naprawdę kreatywny. Z czymkolwiek chcemy być utożsamiani, kochamy to, gdy inni to uznają. Karmimy się miłymi słowami o sobie. Jeśli nie otrzymujemy wystarczającej ilości pochwał, manipulujemy rzeczami w określony sposób, aby upewnić się, że otrzymamy pochwałę, którą chcemy usłyszeć. Tak jak powiemy: „Ojej, naprawdę schrzaniłem tę pracę”. Podpowiedź, podpowiedź: masz mi powiedzieć, że jest naprawdę dobry. Lub „Naprawdę czuję się, jakbym dzisiaj wyglądał okropnie”. Podpowiedź: masz mi komplementować. Zrobimy tego rodzaju rzeczy, rodzaj krytyki siebie, próbując skłonić kogoś innego do powiedzenia: „Nie, nie, nie, nie jesteś taki…”.

Czasami, zwłaszcza z ludźmi, z którymi jesteśmy bardzo blisko, jeśli nie chwalą nas wystarczająco lub nie mówią wystarczająco miłych słodkich słów, wpadamy w złość na nich. I stajemy się wobec nich wymagający: „W tym tygodniu nie powiedziałeś mi, że mnie kochasz! Jesteś mi winien 'Kocham cię'”. Bardzo przywiązujemy się do tego rodzaju pochwał. A potem manipulujemy rzeczami, aby uzyskać miłe, słodkie słowa, których pragniemy.

I odwrotnie, mamy bardzo silną fobię dotyczącą wszelkiego rodzaju krytyki. "Krytyka? Ja? Żartujesz? Jestem idealna. Krytyka należy do drugiego człowieka!” Kiedy ludzie mówią nam o naszych błędach, nawet jeśli jest to błąd, który faktycznie popełniliśmy, wpadamy w złość. Nawet jeśli popełniliśmy błąd, druga osoba jest zła i zła, ponieważ to widziała. Złościmy się na nich. Albo złościmy się na ludzi, ponieważ błędnie myśleli, że popełniliśmy błąd. Jesteśmy tacy wrażliwi. Nie chcemy słyszeć ani jednego drobnego słowa, które mogłoby wskazywać, że nie jesteśmy Bożym darem dla świata.

Możesz zobaczyć w naszych relacjach międzyludzkich, jak skomplikowane stają się relacje z powodu naszego pragnienie za słodkie słowa, pochwały, komplementy i zachęty oraz naszą niechęć do słuchania wszelkiego rodzaju nieprzyjemnych słów, informacji zwrotnych, których nie chcemy słyszeć, obwiniania i krytyki. Możemy zrobić tak wiele przykładów w naszym życiu i zobaczyć, jak wiele problemów wpadamy z ich powodu. Ktoś nas krytykuje, potem wpadamy w złość i mówimy do niego ostro. Albo idziemy i dzielimy ich związek z kimś innym. Obgadujemy je komuś innemu, żeby je rozdzielić. Albo wymyślamy jakieś kłamstwa tylko po to, by zadośćuczynić osobie, która nas skrzywdziła. Siedzimy i plotkujemy godzinami o tych wszystkich okropnych ludziach, którzy nie widzą, jacy jesteśmy wspaniali. Jesteśmy tak zdezorientowani i tworzymy tyle negatywnych karmy z tego powodu bardzo silny przywiązanie chwalić i niechęć do obwiniania.

Nauka oceniania siebie

Myślę, że prawdziwą podstawową rzeczą, na której się to opiera, jest to, że nie mamy możliwości oceniania siebie. Nie patrzymy na własne zachowanie i nie oceniamy siebie z czystym umysłem. W rezultacie tak bardzo przywiązujemy się do słuchania miłych słów o sobie. Jeśli nie oceniamy siebie z czystym umysłem i nie widzimy, jakie są nasze dobre cechy i co musimy poprawić, zwykle przechodzimy przez życie z poczuciem: „Nie jestem zbyt wart zachodu”. Mamy niską samoocenę. Ponieważ nie wierzymy w siebie, ponieważ nie możemy spojrzeć na własne zachowanie i własny umysł i rozpoznać, jakie są nasze talenty, potrzebujemy pochwał innych ludzi i miłych słów, aby zbudować naszą pewność siebie. Potrzebujemy innych ludzi, aby powiedzieli nam, czym są te rzeczy. Uważamy, że jeśli inni ludzie mówią nam, że posiadamy te cechy, to musimy je mieć i musimy być dobrymi ludźmi.

I odwrotnie, jeśli powiedzą nam, że coś spartaczyliśmy, że jesteśmy okropni, to naprawdę musimy być okropni. Całkowicie wierzymy w to, co mówią o nas inni. Dlatego tak się denerwujemy, kiedy mówią nam nieprzyjemne rzeczy. Jeśli tak naprawdę nie wierzyliśmy w to, co o nas mówili, po co się na nich złościć? Gdybyśmy mieli zdolność do prawidłowej oceny siebie, to po co się wściekać, jeśli ktoś inny widzi błąd, o którym wiemy, że mamy? Wiemy, że to mamy, co jest złego w przyznaniu się, że to mamy? Wszyscy to widzą. To tak, jakby ktoś ci mówił, że masz nos na twarzy. Jest tutaj. Wszyscy to widzą. – Tak, popełniłem ten błąd. Po co się tak wściekać, kiedy inni to mówią? Tak bardzo się wściekamy, ponieważ nie robimy tego rodzaju wewnętrznej oceny, aby spojrzeć na własne słabości.

Podobnie, jeśli ktoś obwinia nas za coś, czego nie zrobiliśmy lub przesadza to, co zrobiliśmy, denerwujemy się i wojujemy. Po co się denerwować, jeśli tego nie zrobiliśmy? Znowu, jeśli potrafiliśmy spojrzeć na siebie i znaliśmy naszą własną rzeczywistość, jeśli ktoś oskarża nas o coś, co nie jest naszym problemem, to po co się tym denerwować? Denerwujemy się tylko dlatego, że jesteśmy przywiązani do tego, co mówią inni, jesteśmy przywiązani do tego, co myślą. Tylko dlatego, że nie mamy ze sobą kontaktu, całkowicie oddajemy całą tę moc słowom innych ludzi.

Więc jakie jest prawdziwe antidotum na przywiązanie chwalić i niechęć do obwiniania? Polecam wieczorem medytacja, spójrz na dzień i zobacz, co poszło dobrze, a co należy poprawić. Spójrz na własne życie w bardzo uczciwy sposób, nie będąc zbyt krytycznym, bez naszego osądzającego umysłu „jestem śmieciem” i bez naszego dumnego, aroganckiego umysłu. Ale spójrz tylko: „Co dziś poszło dobrze? Co zrobiłem dobrze?” I ciesz się tym. Nie po to, by być dumnym, ale by się radować i przyznać, że jakość tam jest.

I odwrotnie, kiedy nawaliliśmy, przyznajmy to. Nie jest tak źle. To nie jest taka katastrofa. Można go oczyścić. Można go w jakiś sposób zmienić. Jeśli to zrobimy, nie oddamy mocy szacunku do samego siebie i pewności siebie innym ludziom. Zatrzymamy to dla siebie, ponieważ będziemy mogli dokładnie na siebie spojrzeć. To rozwiązałoby całą masę problemów. Jeśli stale polegamy na tym, co mówią o nas inni ludzie i myślimy, że to prawda, będziemy strasznie zdezorientowani.

Nie wiem jak wy, ale miałem kilka bardzo wyraźnych incydentów w moim życiu, w których w bardzo krótkim czasie otrzymałem zupełnie odmienne opinie od różnych ludzi. A gdybym wierzył we wszystko, co powiedzieli mi obie osoby, nie wiedziałbym już, kim jestem. Pamiętam, jak kiedyś podeszła do mnie jedna osoba i powiedziała: „Jesteś taką okropną zakonnicą. Zatrzymujesz swoją śluby naprawdę luźne i luźne, a ty po prostu odpuszczasz wszystko. Jesteś bardzo złym przykładem. A potem, zaledwie piętnaście minut później, ktoś inny podszedł i powiedział: „Jesteś taki surowy. Dlaczego się nie zrelaksujesz? Jesteś taki spięty o każdy najmniejszy szczegół w swoim śluby, to doprowadza mnie do szału”.

Gdybym miał całkowicie uwierzyć w to, co mówi ktoś inny, byłbym całkowicie zdezorientowany. Ale tak się ucieszyłem, że doszło do tego incydentu, ponieważ uświadomił mi, że opinie innych ludzi na mój temat są po prostu tym — opiniami. Czy jestem zbyt surowy, czy jestem zbyt luźny, tylko ja mogę to określić. Jeśli nie patrzymy na siebie i nie oceniamy siebie, nie ma możliwości nawiązania kontaktu. A wtedy będziemy mieli to wszystko przywiązanie i niechęć, w zależności od tego, co mówią inni.

Ale jeśli możemy spojrzeć na siebie, to jeśli ktoś przyjdzie i powie nam, że popełniliśmy ten błąd, możemy sprawdzić i powiedzieć: „Masz rację, tak. Dziękuję, że na to zwróciłeś uwagę. I nie czujemy, że tracimy jakiekolwiek terytorium naszego ego, ponieważ przyznajemy się do błędów. A co jeśli popełnimy błąd? Dopóki mamy Budda natura, pod spodem mamy ten bardzo mocny fundament zaufania. Więc co jest złego w przyznawaniu się do naszych błędów?

To jest coś, co musimy zrobić dogłębnie medytacja dalej, ludzie. I musimy to robić wielokrotnie, ponieważ ta pochwała i obwinianie jest bardzo głęboko zakorzeniona.

Przywiązanie do dobrej reputacji; niechęć do złego

Następna para to przywiązanie do reputacji i niechęci do złej. Ta para różni się nieco od pochwał i winy. Pochwała i obwinianie odnoszą się do miłych, miłych dla ego słów wypowiedzianych bezpośrednio do nas. Reputacja odnosi się do opinii, jaką ma o nas duża grupa ludzi. Na przykład, bez względu na dziedzinę pracy, w której się znajdujemy, chcemy, aby wszyscy w naszej dziedzinie myśleli, że jesteśmy dobrzy. Chcemy być znani jako kompetentni, rzetelni, utalentowani i wspaniali. Cokolwiek to jest — nasza kariera, nasze hobby — wszyscy jesteśmy przywiązani do dobrej reputacji w tej dziedzinie. Jedna osoba chce mieć reputację dobrego gitarzysty. Kolejna osoba jako dobry narciarz. Kolejna osoba jako dobry budowniczy ogrodzeń.

Ponownie problem nie leży w reputacji, ale w naszym przywiązanie do reputacji. Chcemy, aby wszyscy w tej dużej grupie wiedzieli, jacy jesteśmy dobrzy. Chcemy mieć dobrą reputację w naszej rodzinie. Chcemy, aby rodzina wiedziała, że ​​odnieśliśmy sukces. Chcemy wykazać się przed rodziną. Możemy też mieć takie przywiązanie w grupie Dharmy – chcemy, aby wszyscy w grupie myśleli, że jesteśmy wspaniali. „Chcę być znany jako najlepszy nauczyciel Dharmy, więc bądź pewny i powiedz wszystkim!”

I odwrotnie, ilekroć słyszymy, że grupa ludzi rozmawia za naszymi plecami i rozpowszechnia złe plotki na nasz temat, wpadamy w całkowity szał: „Moja reputacja! Wszyscy mnie krytykują! Nikt mnie nie będzie szanował. Nikt mnie nie posłucha. Nikt nie przyjdzie do mnie w interesach. Co się ze mną stanie?” Możesz zobaczyć rodzaj zamieszania, które przywiązanie do reputacji, jaką tworzy w naszym życiu. Wyjaśnia również, dlaczego kiedy wchodzimy do pokoju, bardzo trudno jest nam słuchać innych ludzi; jesteśmy zbyt zajęci prezentowaniem im obrazu, który chcielibyśmy, aby mieli o nas.

Mamy ten wizerunek, który chcemy stworzyć w oczach opinii publicznej. Kiedy idziemy spotkać się z nieznajomymi, wyciągamy naszą wizytówkę: „Jestem dyrektorem tego, przewodniczącym tego, szefem tego, da, da, da. I robię te hobby”. Zwłaszcza gdy poznajemy nowych ludzi — prawie próbujemy pakować się i sprzedawać. Oto moja osobowość. Oto jak powinieneś o mnie myśleć. Nie lubisz mnie? Jesteśmy bardzo przywiązani do tego rodzaju reputacji. Jeśli dana osoba jest całkowicie zblazowana wszystkimi naszymi wspaniałymi cechami, czujemy się bardzo urażeni. Jeśli nas odcinają lub są znudzeni naszym exposé, czujemy się bardzo urażeni. I zupełnie nie jesteśmy zainteresowani tym, co mają do powiedzenia. Nie możemy ich słuchać; jesteśmy zbyt zajęci tworzeniem własnej dobrej reputacji.

Przywiązanie do zmysłowych przyjemności; niechęć do nieprzyjemnych rzeczy

Ostatni zestaw to przywiązanie do przyjemności naszych zmysłów i niechęci do nieprzyjemnych rzeczy. To jest przywiązanie do wszelkiego rodzaju przyjemności, która przychodzi do naszych zmysłów.

Na przykład widząc, zawsze chcemy widzieć piękne rzeczy. Chcemy mieć piękne obrazy w naszym domu. Chcemy mieć piękny dom. Wyjeżdżając na wakacje chcemy zatrzymać się w pięknym miejscu. Chcemy mieć ubrania w pięknych kolorach. Chcemy mieć samochód o pięknym kolorze. Nie chcemy oglądać brzydkich rzeczy. Bardzo się denerwujemy, kiedy musimy oglądać brzydkie rzeczy. Więc spędzamy cały nasz czas próbując zobaczyć piękne rzeczy i unikając wszystkich brzydkich rzeczy, których nie chcemy widzieć.

Wtedy jesteśmy przywiązani do dźwięków. Chcemy słyszeć piękną muzykę. Chcemy usłyszeć dużo pięknej muzyki. Piękne dźwięki. Cokolwiek pięknego dla ucha. Nie chcemy słyszeć niczego okropnego dla ucha, jak pisk hamulców, gwoździe na tablicy lub wiadomości o godzinie szóstej. Znowu spędzamy czas biegając dookoła, próbując uzyskać piękne dźwięki i próbując uciec od brzydkich.

Zapachy. Chcemy wąchać piękne rzeczy – perfumy, dobre jedzenie, czy cokolwiek chcesz powąchać. Nie chcemy wąchać złych rzeczy. Mamy spraye.

Chcemy mieć dobre rzeczy do jedzenia. Jesteśmy bardzo przywiązani do jedzenia. To jeden z naszych największych. Pamiętam, jak byłem wysoko w Himalajach w Lawudo, na wysokości 14,000 XNUMX stóp, a ten Włoch mówił o pizzy. Były tam tylko ziemniaki i tsampy, a on marzył o pizzy!

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, ile czasu spędzamy na rozmowie o jedzeniu? To naprawdę wskazuje na ilość przywiązanie mamy na to. Rozmawiamy o wszystkich dobrych miejscach do jedzenia. Rozmawiamy o dobrych przepisach io tym, co jedliśmy w niektórych miejscach. Rozmawiamy o tym, co chcemy zjeść. Wychodzimy do restauracji i przez pół godziny omawiamy wszystko w menu, aby mieć pewność, że wybierzemy najlepsze jedzenie z całego menu. A potem oczywiście, kiedy nadchodzi i nie jest tak dobry, jak byśmy chcieli, bardzo się denerwujemy. „Kelner, kelner, chodź tutaj, chodź tutaj!” Rozmawiamy głośno i wszyscy w restauracji odwracają się i patrzą. „To jest rozgotowane! To nie tak powinno być!” I stajemy się bardzo obraźliwi. „Odbierz to! Zrób mi coś innego!”

Albo ktoś, z kim mieszkamy, ugotował nam obiad. "Co? Znowu te rzeczy! Dlaczego nie ugotujesz czegoś innego, Mabel? [śmiech] Jesteśmy tak przywiązani do jedzenia. Cały czas. Jemy, a potem chcemy iść na lody i czekoladę czy cokolwiek, do czego jesteśmy przywiązani. Jesteśmy tak przywiązani do dobrych rzeczy do jedzenia. I mamy tak wielką niechęć do jedzenia złych rzeczy.

Kiedy jedziesz do Indii, te przywiązania stają się bardzo, bardzo wyraźne. Zamiast ładnych, czystych ulic są brudne ulice i żebracy. W powietrzu czuć zanieczyszczenia, a na ulicach czuć zapach siusiu i ekskrementów. Twój pokój hotelowy ma tę matową, zieloną, popękaną farbę. Wszystko jest stare, zgniłe i rozpada się. Nie możesz dostać dobrego jedzenia, którego chcesz. Ludzie naprawdę wariują, kiedy jadą do Indii, a potem wracają do Ameryki i idą prosto do McDonalda! Nasz przywiązanie staje się naprawdę oczywiste. Stajemy się niesamowicie wrogo nastawieni i niespokojni, gdy nie doświadczamy przyjemności zmysłowych, które lubimy, rzeczy, do których jesteśmy przywiązani i których się przywiązujemy.

Chcemy miłych, miękkich akcentów. Chcemy mieć piękne rzeczy do dotknięcia. Chcemy, żeby było wystarczająco ciepło. Nie chcemy być zimni, ale chcemy być wystarczająco fajni; nie chcemy być gorąco. Tyle czasu poświęca się tylko po to, by upewnić się, że nasze ciało doświadcza wszystkiego, co najwspanialsze. Dobrze się bawisz w tej wannie z hydromasażem, saunie lub basenie. Spędzamy nasze cenne ludzkie życie, które możemy wykorzystać do osiągnięcia wyzwolenia i oświecenia, goniąc za przyjemnościami zmysłowymi.

Wady ośmiu światowych trosk

Jedną z głównych wad tych ośmiu światowych trosk jest to, że całkowicie marnujemy nasz czas. Możemy wykorzystać to życie, aby skontaktować się z naszym Budda potencjał i sprawić, by się rozwijał. Możemy go używać do rozwijania naszego wewnętrznego spokoju, miłującej dobroci, otwartości, wrażliwości i współczucia. Zamiast wykorzystywać nasz czas na rozwijanie tych cech, wykorzystujemy go, aby zdobyć rzeczy materialne. Używamy go, aby upewnić się, że otrzymujemy wystarczająco dużo pochwał, chroniąc naszą reputację, szukając miłych rzeczy do jedzenia, zobaczenia lub usłyszenia. Całkowicie marnujemy czas.

Ponadto, szukając tych wszystkich rzeczy, które lubimy, lub uciekając od rzeczy, których nie lubimy, tworzymy wiele negatywnych karmy. Jeśli spojrzysz na powody wykonania dziesięciu destrukcyjnych działań, wszystkie one odnoszą się do tych ośmiu światowych trosk. Dlaczego kradniemy rzeczy? Z powodu przywiązanie do rzeczy materialnych lub przywiązanie do reputacji. Dlaczego istnieje nierozsądne zachowanie seksualne? Załącznik do wrażeń dotykowych. Lub przywiązanie do reputacji, przywiązanie chwalić. Dlaczego wypowiadamy ostre słowa? Ponieważ ktoś obraził naszą reputację lub ktoś nie dał nam potrzebnych nam materiałów lub ktoś nam ukradł lub ktoś nas nie docenia. Albo ktoś spalił jedzenie.

Wady angażowania się w osiem światowych spraw z punktu widzenia Dharmy stają się bardzo jasne. Nie tylko sprawiają, że jesteśmy bardzo zdezorientowani i nieszczęśliwi w tym życiu, ale sprawiają, że tworzymy negatywy karmy aby skończyć z kolejnymi problemami w naszym przyszłym życiu. Ponadto całkowicie uniemożliwiają nam wykorzystanie naszego pięknego, wewnętrznego ludzkiego potencjału i piękna. Dlatego linia demarkacyjna między ziemskim działaniem a działaniem Dharmy polega na tym, czy działanie jest podejmowane motywowane jedną z tych ośmiu światowych dharm, czy ośmioma ziemskimi troskami, czy nie.

Recenzja rozmowy

Całą tę dyskusję przeprowadziliśmy pod tematem myślenia o śmierci, ponieważ myślenie o śmierci da nam sposób patrzenia na własne życie, abyśmy teraz mogli żyć spokojniej, przygotować się do przyszłego życia i zrealizować własny potencjał. Jeśli nie myślimy o śmierci, nie będziemy myśleć o Dharmie, więc nie będziemy myśleć o wykorzystaniu naszego potencjału, planowaniu przyszłych żywotów czy robieniu czegokolwiek duchowego. Jeśli nie myślimy o śmierci, to nawet jeśli myślimy o Dharmie, mamy mentalność mañana: zwlekamy, odkładamy praktykę Dharmy. Albo nawet jeśli pamiętamy Dharmę, nie robimy tego wyłącznie dlatego, że nasz umysł jest pomieszany z ośmioma światowymi troskami. Na przykład zaczynamy być hojni, aby zyskać dobrą reputację.

Jeśli nie myślimy o śmierci, to nawet jeśli praktykujemy Dharmę, nasza praktyka nie jest konsekwentna; nie jest intensywny; nie jest energetyczne. Znowu ruszamy, znów się ruszamy. Wszystkie nasze wymówki i racjonalizacje obezwładniają nas i tworzymy wiele negatywnych karmy działając destrukcyjnie. A potem w chwili śmierci będziemy bardzo żałować, gdy spojrzymy wstecz na całe nasze życie i zapytamy siebie: „Jaki był sens mojego życia? Jaki był cel? Co mam, co mogę zabrać ze sobą?”

To, czy w chwili śmierci będziemy mieć dużo żalu, czy nie, zależy od tego, jak działaliśmy w ciągu naszego życia: czy byliśmy bardzo zaangażowani, zwłaszcza w przywiązanie do szczęścia tego życia, szukania rzeczy materialnych, pochwały, reputacji, przyjemności zmysłowych; jeśli spędzamy cały nasz czas, próbując uciec od utraty naszych dóbr materialnych, od krytyki, od złej reputacji lub od doświadczania czegokolwiek nieprzyjemnego zmysłowo. Tak długo, jak spędzamy czas w ten sposób, to w chwili śmierci będziemy bardzo żałować, bo co zrobiliśmy z naszym ludzkim potencjałem? Nic. Możemy lub nie osiągnęliśmy wszystkich przyjemności, jakich chcieliśmy, ale i tak się skończyły. Kiedy umieramy, wszystkie przyjemności z ośmiu światowych trosk, wszystkie przyjemności płynące ze szczęścia, jakie otrzymujemy w tym życiu, są jak sen zeszłej nocy.

Kiedy budzisz się dziś rano, nie ma znaczenia, o czym śniłeś zeszłej nocy, bo to już koniec. Podobnie mogliśmy mieć obsesję na punkcie kogoś, kto wczoraj mnie krytykował: „Jak oni mogą mi to zrobić?”. Bardzo się denerwujemy z powodu tej krytyki. Albo mogłeś być tak zachwycony, gdy ktoś powiedział: „Kocham cię” i „Jesteś taka piękna” i „Jesteś taka utalentowana i kreatywna”. Ale dzisiaj wszystko, co wydarzyło się wczoraj, minęło. Już nie istnieją. Przyjemność, ból i niechęć – są jak piasek przesypujący się przez palce. Pod koniec dnia nie ma nic do pokazania. Dlaczego tak się denerwować, niespokojny i neurotyczny z powodu tych wszystkich przywiązań i niechęci? Lepiej użyć naszej energii do przekształcenia naszego umysłu, czyli do praktykowania Dharmy.

Pytania i odpowiedzi

Zdobycie dobrej reputacji, aby służyć innym

[W odpowiedzi na publiczność] Mówisz, że być bodhisattwa, aby dobrze ćwiczyć i służyć innym, dobrze jest, jeśli inni mają o tobie dobre zdanie i uważają, że jesteś wiarygodny i godny zaufania. Nie możesz naprawdę pomóc innym, jeśli ci nie ufają. Albo będzie trudniej.

To prawda. Ale jest różnica między posiadaniem dobrej reputacji a przywiązaniem do niej. Istnieje różnica między posiadaniem złej reputacji a uważaniem jej za bardzo nieprzyjemną. Chodzi o to, że chcemy dobrze działać. Chcemy dobrze działać przede wszystkim dla siebie karmy. Po drugie, jeśli ćwiczysz bodhisattwa ścieżka, jeśli szczerze troszczysz się o innych, zdecydowanie chcesz, aby mieli o tobie dobre zdanie, nie dlatego, że jesteś przywiązany do tego, że mają o tobie dobre zdanie, ale dlatego, że to im pomaga, jeśli to robią. Wszystko zależy więc całkowicie od Twojej motywacji. Możesz mieć dobrą reputację i starać się działać w taki sposób, aby inni ludzie dobrze o tobie pomyśleli, ale nie dlatego, że jesteś do tego przywiązany.

Wykorzystanie medytacji do sprawdzenia naszej motywacji

[W odpowiedzi na publiczność] Nasz medytacja to czas, kiedy możemy zabłysnąć w lustro i zadać sobie pytanie, dlaczego robimy to, co robimy. Czasami może to nie być jasne. Czasami odkryjemy, że nasza motywacja jest mieszana. Będziemy mieć jednocześnie dobrą i kiepską motywację. Albo będziemy przeskakiwać między dobrym a złym. Warto to zauważyć, a następnie spróbować zastosować techniki, aby uwolnić się od złej motywacji i rozwinąć tę korzystną. A czasami nawet po latach nie będziemy mogli spojrzeć na własne zachowanie i poznać naszą motywację. Czasami robimy coś, myśląc, że robimy to z jakiegoś powodu, ale w następnym roku spoglądamy wstecz i mówimy: „Naprawdę myliłem sobie oczy”. Ale jest dobrze. Kiedy tak się dzieje, nie musimy się denerwować. Ale dobrze jest nadal błyszczeć w tym lustrze.

Znaczenie ciągłego zastanawiania się nad śmiercią

[W odpowiedzi na publiczność] Mówisz, że jesteś bardzo świadomy śmierci w tym czasie, kiedy kochany członek rodziny prawie umarł. To naprawdę pomogło ci znacznie bardziej dostroić się do tej osoby, do całej twojej rodziny, do twojego życia. Ale kiedy kryzys ustępuje, zmniejsza się również twoja świadomość i wracasz do starych nawyków.

Antidotum na to jest nieustanne rozważanie przemijania i śmierci. Dojdziemy do 9-punktowej śmierci medytacja, co jest bardzo dobrym sposobem na podtrzymanie tego żywego poczucia cenności naszego życia.

Radzenie sobie z krytyką

[W odpowiedzi na publiczność] Tak myślę. Pomocne będzie nauczenie dzieci, od najmłodszych lat, a także dorosłych, że za każdym razem, gdy jesteśmy krytykowani, po prostu zatrzymajmy się i zastanówmy nad własnym zachowaniem – czy ja to zrobiłem? Jeśli to zrobiłem, może muszę powiedzieć: „Tak, zrobiłem to” – ale czy to aż tak straszne, że to zrobiłem?

Na przykład moja interpunkcja jest okropna, ale czy to oznacza, że ​​jestem okropną osobą? Czy to, że moja interpunkcja jest okropna, oznacza, że ​​jestem beznadziejnym pisarzem? Nie, to po prostu oznacza, że ​​muszę jeszcze popracować nad interpunkcją. Widzisz, to, co zwykle robimy, to kiedy otrzymujemy tyle krytyki, uogólniamy ją i zaczynamy opowiadać sobie zupełnie inną historię i tworzymy całą tożsamość na podstawie takiej ilości krytyki.

Myślę, że w tym momencie pojawia się umiejętność realistycznego oceniania rzeczy. Nasza interpunkcja jest okropna, więc nasza struktura zdań jest okropna, więc wszystkie nasze eseje są oznaczone czerwonym długopisem — powinieneś był widzieć, co zrobił Steve, aby Otwarte serce, czysty umysł: na papierze było więcej czerwonego niż czarnego, ale czy to znaczy, że jestem kiepskim pisarzem? Czy to oznacza, że ​​jesteśmy okropnymi ludźmi? Czy to oznacza, że ​​nie mamy nadziei? Czy to oznacza, że ​​jesteśmy porażką i nasza rodzina nigdy nie będzie z nas zadowolona i że nie możemy nic zrobić dobrze i że jesteśmy totalną katastrofą i że nie ma podstaw do jakiegokolwiek szacunku do siebie, po prostu dlatego, że nasza interpunkcja jest zła?

Czasami, gdy ludzie krytykują, dają to z całą dodatkową rzeczą, ale czy musimy w to wierzyć?

  1. Znaczenie radzenia sobie z krytyką wewnętrznie: słuchaj, ucz się na uzasadnionej krytyce i odrzucaj nieprzydatną krytykę

    Dzieją się dwie rzeczy: po pierwsze, musimy wiedzieć, co zrobić z krytyką wewnętrznie; wtedy musimy wiedzieć, jak postępować z osobą, która krytykuje z zewnątrz. Potrzebujesz obu tych czynników, ponieważ jeśli nie zajmujesz się wewnętrznie skutkami krytyki, ale po prostu próbujesz powstrzymać osobę, która cię krytykuje, nadal wierzysz w to, co mówi. Nadal to uwewnętrzniasz, tylko pozwalasz wszystkim swoim złość na nich lub gdzie indziej: „To wszystko wina świata, to wina wszystkich tych ludzi, bo mnie krytykują!” Prawdziwym problemem jest to, że wierzę w to, co mówią. Więc najważniejsze jest to, że najpierw musimy pracować z tą częścią nas, która siebie nienawidzi. A potem musimy pomyśleć o tym, jak postępować z drugą osobą, która robi to, co robi. Ale jeśli nie spojrzymy na tę część siebie, która nas bije, to nawet jeśli druga osoba przestanie nas krytykować, przejmiemy kontrolę.

    To nie jest kwestia „Czy uwewnętrzniam krytykę, czy ją wyrzucam?” Jest to „Spójrzmy na informacje, którymi dzieli się ta osoba. Zobaczmy, czy jest coś, czego mogę się z tego nauczyć”. Przypuśćmy, że ktoś mi powie, że jestem kompletnie okropną zakonnicą, że trzymam swoje śluby słabo i że jestem bardzo złym przykładem. Przyjrzę się własnemu zachowaniu. Przejrzę moją listę śluby i myślę: „Cóż, utrzymuję je w miarę dobrze. Nie idealnie. Ale dobrze radzę sobie w granicach. Jest miejsce na poprawę, ale nie jestem totalną katastrofą”. To jest ważne, a nie to, co ta osoba o mnie mówi.

    Musimy ocenić siebie. Jeśli ta krytyka może nam się przydać, jeśli opisuje coś, co robimy, użyj jej, aby się poprawić. Jeśli w ogóle nam to nie pomoże, nie musimy brać tego sobie do serca. Przy okazji możemy to po prostu zostawić. Ale nie możesz tego zrobić, chyba że najpierw spojrzysz i zobaczysz, czy to, co powiedzieli, ma jakieś znaczenie. Jeśli po prostu odrzucimy jakąkolwiek krytykę, popadniemy w niechęć do obwiniania, niechęć do krytyki i stajemy się całkowicie ograniczeni. Wtedy nikt nie może dać nam żadnych negatywnych opinii, ponieważ jesteśmy tak wrażliwi i łatwo się obrażamy. A my nikogo nie słuchamy.

    To bardzo interesujące. Uważam, że kiedy ludzie zaczynają mnie krytykować, moja natychmiastowa reakcja to „Ugh!” A potem w pewnym sensie mówię: „OK, usiądę tutaj i ich wysłucham. Zamierzam otworzyć drzwi i pozwolić im krytykować. Niech udzielą mi informacji. Mogą mi powiedzieć coś, co jest interesujące i przydatne dla mnie. Mówią mi też dużo o sobie io tym, jak widzą rzeczy. Pomoże mi to wiedzieć, jak lepiej się z nimi odnosić”. Więc to właśnie próbuję i robię.

    Naszą zwykłą reakcją, gdy słyszymy krytykę, jest odwracanie się lub odrzucanie jej z powrotem do drugiej osoby, krzyczenie, odrzucamy to. Zrobimy wszystko, ale nie usłyszymy tego. Uważam, że jest mi łatwiej, jeśli powiem: „Cóż, po prostu spróbuję posłuchać i zobaczyć, czy jest coś, czego mogę się tutaj nauczyć. Nawet jeśli nie mogę się z tego niczego nauczyć, ta osoba jest inną żywą istotą, a to, co mówi, daje mi informacje o problemie, który ma teraz, co muszę wziąć pod uwagę”.

    Ktoś może mnie obwiniać o spartaczenie czegoś. Albo mogą mnie obwiniać, bo myślą, że jestem arogancki i dumny. Mogę spojrzeć i powiedzieć: „Cóż, nie spartaczyłem tego i naprawdę nie czuję, że jestem arogancki i dumny, ale nadal muszę zwracać uwagę na tę osobę, która czuje, że jestem arogancka i dumna . Jak mogę porozmawiać z tą osobą, aby pomóc jej zrozumieć, że być może patrzyła na tę sytuację i interpretowała ją w ten sposób, podczas gdy w rzeczywistości miałam na myśli coś innego”. Tak więc nadal warto słuchać, ponieważ jeśli nasza relacja z tą osobą jest ważna, to, co ona mówi, jest czymś, czego słuchamy. Nie oznacza to, że musimy w to wszystko wierzyć.

  2. Niechęć do krytyki i przywiązanie do pochwał: dwie strony medalu

    Krytyka kogoś innego nie może cię skrzywdzić. Ich krytyka to tylko słowa. Nasza internalizacja krytyki, nasza wiara w nią jest tym, co nam szkodzi. Im bardziej jesteśmy wrażliwi na krytykę, tym bardziej przywiązujemy się do pochwał. Tak więc [odnosząc się do przykładu publiczności, która łatwo wierzy w coś negatywnego, co ktoś im powie, i spędza godziny na badaniu tego] ci ludzie, którzy przyswajają sobie wszystkie te złe rzeczy, które otrzymują, kiedy osoba, która ich wcześniej krytykowała, pojawia się i mówi , „Och kochanie, jesteś dziś taki zachwycający!” wtedy są w Cloud Nine! Te dwa przeciwieństwa:przywiązanie i niechęć – idą bardzo razem. Nie możesz powiedzieć: „Pozbądźmy się niechęci do krytyki, ale trzymaj się przywiązanie chwalić." Dopóki masz jedno, będziesz mieć drugie.

  3. Kontakt z naszą ludzką godnością

    [W odpowiedzi na pytanie o maltretowane kobiety i próby podbudowania ich pewności siebie – czy to… przywiązanie chwalić, jeśli słucha słów takich jak „uważamy, że jesteś ważny i zasługujesz na coś lepszego niż bycie bitą” i mówi: „Tak, jestem dobrą osobą i zasługuję na coś lepszego…”]

    nie sądzę, że to jest przywiązanie chwalić. Jeśli zacznie myśleć: „Jestem dobrą osobą. Zasługuję na coś lepszego. Za kogo ci ludzie się uważają!? wtedy po prostu popada w inną skrajność. Ale jeśli spojrzy i nawiąże kontakt ze swoją podstawową ludzką godnością i powie: „Tak, jestem człowiekiem jak każdy inny człowiek. Nie muszę się bić i nie chcę, żeby inni mnie bili, bo ja sam siebie biję”, to pozytywne.

    Więc nie chodzi tylko o to, żeby przestała kogokolwiek, kto bije kobietę, ale żeby przestała nienawidzić siebie w tym samym czasie. Rozwijanie zrównoważonego poczucia pewności siebie — o to właśnie chodzi. Aby uzyskać zrównoważone poczucie pewności siebie, musisz pozbyć się przywiązanie na pochwałę i niechęć do obwiniania, myśląc: „Jestem wartościowym człowiekiem. Żyję. Mam budda Natura. Mam wewnętrzne cechy. Mam cenne ludzkie życie. Mam podstawę do szczęśliwego życia i robienia czegoś pożytecznego dla społeczeństwa”. To jest całkowicie zgodne z rzeczywistością. Mówiąc: „Jestem wspaniały. Jestem fantastyczna,-ny. Muszę mieć wszystko co najlepsze. Muszę być traktowany po królewsku. Każdy musi mnie docenić i powiedzieć, jaka jestem wspaniała”. Taka postawa jest trucizną.

    Posiadanie godności ludzkiej jest bardzo ważne. Przywiązanie do nadmiernie rozdmuchanego poczucia tego, kim jesteśmy, jest trucizną. Ale widzisz, nie dostaniemy godności od społeczeństwa. Musimy to stąd zdobyć. Ponieważ jeśli wciąż szukamy u innych godności, oddajemy naszą władzę. I nie dostaniemy tego. Bo bądźmy szczerzy, jeśli nie wierzymy w siebie, cały świat mógłby nas pochwalić i powiedzieć, jacy jesteśmy wspaniali, a my nadal będziemy się bić. Więc to nie jest społeczeństwo... oczywiście, że jesteśmy pod wpływem społeczeństwa. Ale mówię, że jeśli chcemy coś zrobić ze swoim życiem, musimy wziąć na siebie odpowiedzialność.

    To nie jest łatwa sprawa. Wymaga to lat przełamywania starych nawykowych wzorców myślowych, ponieważ wszyscy jesteśmy bardzo dobrze wyszkoleni, by bić się sami. Ale sposobem na zmianę tego nawyku nie jest zdobywanie pochwał z zewnątrz i przywiązywanie się do nich. Sposobem na zmianę tego nawyku jest zajrzenie do wnętrza i nawiązanie kontaktu z tym bardzo ważnym poczuciem ludzkiej godności. Niewzruszone poczucie ludzkiej godności, które istnieje, ponieważ jesteśmy żywą istotą.

  4. Oceniając siebie; posiadanie zrównoważonego, rzetelnego poczucia pewności siebie

    To kwestia patrzenia we własny umysł i bycia wrażliwym: jakie jest nasze nastawienie do siebie? Czy mamy wyważone, niezawodne poczucie pewności siebie, którego nie zakłóci krytyka innych ludzi? A może mamy niewiarygodne poczucie pewności siebie, które opiera się na przywiązaniu do miłych słów, które ludzie do nas mówią, a w konsekwencji jesteśmy przytłoczeni, gdy jesteśmy o coś obwiniani? Dlatego wciąż do tego wracam – że musimy umieć spojrzeć na siebie i poznać siebie, umieć siebie oceniać. Jeśli to zrobimy, wtedy będziemy mogli słuchać wszystkich opinii, jakie otrzymujemy od innych, możemy słuchać pochwał i sprawdzać: „Czy ta pochwała dotyczy mnie? Czy mam te cechy?” I: „O tak, mam te cechy, będę się radować”. To jest bardzo dobre. To bardzo różni się od przywiązania do pochwał i uczucia tak wspaniałego, ponieważ mam te cechy.

  5. Sposoby rozwijania naszego wrodzonego poczucia godności człowieka.

    [W odpowiedzi na publiczność] Jest kilka różnych sposobów na zrobienie tego. Jednym ze sposobów jest to, że na początku, kiedy my schronić się i generujemy intencję altruistyczną, wizualizujemy Budda, który jest odzwierciedleniem Budda staniemy się, wychodząc na czubek naszej głowy i rozpływając się w świetle. To światło napływa do nas i czujemy, że nasz umysł połączył się z Buddaumysł. Możemy siedzieć tam z tym światłem w sercu i próbować poczuć: „Przyszłość Budda Zamierzam się stać, wniosę to do teraźniejszości teraz i tak będzie. Pozwól mi odczuć tę serdeczną życzliwość dla innych”. Koncentrujesz się na tym świetle w swoim sercu. Puszczasz wszystkie swoje wyobrażenia o tym, kim jesteś – jestem taki, jestem taki, nie mogę tego zrobić, nie mogę tego zrobić, jestem taki okropny, jestem taki wspaniały. Wtedy twój umysł mądrości pojawia się w fizycznej formie Budda z ciało światła i myśląc, że wasza miłująca dobroć w swojej w pełni dojrzałej postaci promieniuje tym światłem na wszystkie żyjące istoty. Myślę, że taki rodzaj wizualizacji i medytacja to niesamowity sposób na skontaktowanie się z: „Hej! Właściwie tak się czuję. I jest we mnie coś dobrego”.

    Innym sposobem, jak sądzę, jest po prostu usiąść i pomyśleć o czym Budda natura oznacza. Jest rozdział w Otwarte serce, czysty umysł o tym. Zastanów się, co to znaczy mieć potencjał, by stać się Budda. Co to znaczy? Czym jest ta jasna i świadoma natura mojego umysłu? Jakie mam dobre cechy? Nie jesteśmy do końca okropni. Mamy w sobie wiele dobrych cech. Możemy zajrzeć do środka, zauważyć je i wybrać. W tej chwili mogą być tylko tak duże, ale chodzi o to, że kiedykolwiek masz kiełek, kiełek ma potencjał, by stać się drzewem. Nie musimy odkładać kiełków, bo to kiełki. Musimy spojrzeć na kiełki i powiedzieć: „Wow! Możesz stać się drzewem.” Możemy więc teraz przyjrzeć się naszym własnym zaletom i powiedzieć: „Wow! Patrzeć! Jasne, że mogę się zdenerwować i wydmuchać moją górną i brzydką buzię innym ludziom, ale potrafię też ładnie rozmawiać z ludźmi i mam coś w rodzaju dobrego serca, a jeśli postawię na tym światło reflektorów i przestanę bić się na siebie, więc dużo, to może faktycznie wzrosnąć”.

  6. Uczenie się, jak nie wpaść w pułapkę naszego negatywnego obrazu siebie

    Nasza mądrość rozpoznaje, że okropny obraz samych siebie jest halucynacją. W procesie całej naszej konceptualizacji znaleźliśmy się w tym maleńkim pokoiku i poczuliśmy się uwięzieni przez świat. Ale tak naprawdę to nasz obraz nas samych uwięził nas, więc powinniśmy powiedzieć: „To jest tylko obraz. Nie muszę się tego trzymać. Dobra, jako dziecko coś spartaczyłem i zostałem skarcony. Ale mam teraz czterdzieści lat i nie muszę zachowywać się jak trzylatka. Nie jestem trzylatkiem. Nie muszę się trzymać tego, co się stało”. Niezależnie od tego, czy zdarzyło się to, gdy miałeś trzy, dwadzieścia trzy, czterdzieści trzy, czy osiemdziesiąt trzy, nie musisz się tego trzymać, ponieważ to było jedno wydarzenie w całym twoim życiu i nie jest to definiujący charakter kim jesteś. Ale po prostu podkreślamy pewne rzeczy, a następnie umieszczamy je w mentalnym betonie, a następnie walczymy z murami, które wokół siebie postawiliśmy. Zrozum, że nie musimy tego robić. Kiedy zaczynasz widzieć, jak nadchodzi ten osądzający umysł: „Dlaczego nie możesz zrobić tego dobrze? Dlaczego nie możesz tego zrobić dobrze? Dlaczego tego nie zrobisz? Powinieneś to zrobić. Powinieneś to zrobić. Ktoś inny to robi. Dlaczego nie możesz być taki jak oni? Lub kiedy robisz oddech medytacja a umysł mówi: „Dlaczego nie możesz się lepiej skoncentrować? Dlaczego nie możesz…” Po prostu spójrz na to i powiedz: „Bądź cicho”. Albo po prostu spójrz na to i powiedz: „To gada, ale nie muszę w to wierzyć. Nie muszę tak myśleć. Ta myśl to nie ja. To tylko myśl przechodząca przez mój umysł. To nie ja. To nawet nie jest realistyczne”. Naucz się rozpoznawać, które z naszych myśli i uczuć opierają się na rzeczywistości, a które na halucynacjach.

    Cóż, myśl jest rzeczą istniejącą, ale przedmiot myśli, to, co myśli, niekoniecznie jest realistyczne. Myślę o fioletowych słoniach. Moja myśl o fioletowych słoniach istnieje; fioletowe słonie nie.

Brak przywiązania do pieniędzy

[Odpowiedź dla publiczności] Cóż, jeśli weźmiesz przykład, powiedzmy, kogoś, kto ćwiczy, aby być bodhisattwa. Być może odziedziczyli pięć milionów dolarów, ale to nie znaczy, że już w następnym tygodniu zamierzają oddać wszystkie pięć milionów. Mogą chcieć poświęcić trochę czasu i sprawdzić, jak najlepiej go podarować, aby przyniosło to korzyści innym ludziom. Mogą chcieć wziąć część tych pieniędzy i zainwestować je, a odsetki wykorzystać na wsparcie ośrodka Dharmy. Mogą wziąć inną sumę pieniędzy i po prostu oddać ją na schronisko dla bezdomnych, przekazać ją Domowi Dziecka lub coś w tym rodzaju. To, że nie jesteś do tego przywiązany, nie oznacza, że ​​nagle się go pozbywasz. Albo po prostu wyrzucasz to lekkomyślnie.

Medytuj nad problemami

Jest o czym myśleć. Posiedźmy spokojnie przez kilka minut. Naprawdę zachęcam ludzi do myślenia o tych rzeczach rano lub wieczorem medytacja. Umieść notatkę na budziku, która mówi: „Medytować".

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.